„Karawana jedzie dalej” można by rzec przyglądając się notowaniom ropy naftowej (w minionym tygodniu – WTI: +3,9%, wzrost do 46,38 USD/bbl, Brent: +5,6%, wzrost do 47,89 USD/bbl). Te bowiem nie bacząc na różne „niedźwiedzie” konotacje, konsekwentnie zyskują. Od lutego br. w zależności od gatunku, kurs obu tych aktywów paliwowych wzrósł odpowiednio: o 55% oraz o 40%. Nawet jeśli dalsza droga będzie bardziej „strona” i „wyboista”, a pewnie tak będzie, to z obecnej perspektywy realizacja średniorocznej prognozy (konsensualnej) w przedziale 55 – 60 dolarów za baryłkę wydaje się niewątpliwie prawdopodobną.
Dobre perspektywy, zwłaszcza w kontekście tego co nas czeka – ma przed sobą rynek metali szlachetnych. Swoistą uwerturą do widomych wydarzeń geopolitycznych zamykających pierwsze półrocze tego roku (brytyjskie referendum, powtórzone wybory parlamentarne w Hiszpanii) jest obecna sytuacja w Brazylii. Taki rozwoj wydarzeń sygnalizowaliśmy na tych stronach już kilka miesięcy temu, przy czym z dominującą obecnie narracją nie za bardzo możemy się zgodzić. Po pierwsze, nie należy jednoznacznie (czyli jednokierunkowo) zapatrywać się na pro-wzrostowy jedynie ruch brazylijskiej giełdy. Odsunięcie prezydent od pełnienia obowiązków może, to po wtóre – jeszcze bardziej pogłębić kryzys, który ze sceny społeczno – politycznej przeniesie się wkrótce jeszcze bardziej do gospodarki, a ściślej uderzy w tryby instytucjonalno – organizacyjne tryby jej funkcjonowania (abstrahując już od dekoniunkturalnych dotąd głównie odczytów makroekonomicznych). Wielkie protesty uliczne, strajki paraliżujące logistykę kraju będącego jednym z głównych spichlerzy świata – to scenariusz jak najbardziej prawdopodobny, choć ciągle teoretyczny. Wreszcie, to po trzecie – może się okazać tak, że odsuwana właśnie od sprawowania swej funkcji Dilma Roussef, na ten urząd w ramach tzw. kompromisu – niebawem jednak powróci. Na marginesie do przeprowadzenia definitywnego impeachmentu głosów trochę potrzeba (tj. 2/3).
W obliczu powyższego, i nie tylko – zeszłotygodniowe spadki cen metali szlachetnych (złoto –sieć: –1,2%, fixing: –1,8% cena 1265,90; srebro – sieć: –2,1%, fixing: –1,2%; platyna – sieć: –2,5%, fixing: –1,4%; pallad – sieć: –2,3%, fixing:+0,4%) postrzegać można w kategoriach głównie „historycznych”. Znacznie bardziej trudną w osądzie wydaje się być sytuacja na rynku metali przemysłowych, gdzie ubiegłotygodniowe nastroje zdominował kwietniowy regres chińskiego importu (–11%). W rezultacie, poza cynkiem (+0,4%), pozostały metale kolorowe znalazły się w omawianym okresie „pod kreską”: aluminium (–4,3%), cyna (–2,9), miedź (Nowy Jork: –3,4%, Londyn: –2,9%), nikiel (–4,4%), ołów (–0,7%). Prognozowanie dalszego kierunku dla tej grupy towarowej jest o tyle więc złożone, iż Chiny jako powszechny synonim globalnej koniunktury – nie do końca muszą być już wskaźnikiem wyprzedzającym dla kursu miedzi. W mojej opinii, aktualne ceny czerwonego metalu, w piątek na zamknięciu było to 4654,50 USD/t, powinno się odczytywać głównie jako – niepozbawioną wprawdzie sporego ryzyka – ale raczej okazję.
Spore ożywienie miało miejsce na rynku towarów rolno – spożywczych. Na parkietach zbożowych i w większości przypadków także mięsnych, wszystko w minionym tygodniu praktycznie zyskiwało. W przypadku zbóż najwięcej ponownie drożała soja (fasolka: +3,1%, mączka: +5,6%), a następnie kukurydza (+3,4%) ryż (+3,1%) i pszenica („zwykła”:+2,2%, Kansas: +0,5%), zaś wśród notowań kontraktów mięsnych przemiennością kierunków charakteryzowała się wołowina (młode woły: –1,5%, bydło: +2,2%) i wzrostem cen wieprzowina (+0,8%).
Sporo przysłowiowego koloru zielonego obserwowaliśmy przy tygodniowych stopach zwrotu dla tzw. softów. Na minusie ubiegły tydzień zakończyło jedynie kakao (–3,3%), reszta natomiast wyraźnie już zwyżkowała: kawa (Arabica: +4,5%, Robusta: +2,0%), cukier (biały:+3,9%, trzcinowy:+5,7%) oraz mrożony koncentrat soku pomarańczowego (+3,5%). Wszystko to, co wśród „miękkich” towarów zyskało na wartości – rośnie jak wiadomo w Brazylii, w proporcjach odpowiadających ok. 1/3 ogólnych zasobów świata.
Z kolei spadek cen o –1,7% widzieliśmy w zeszłotygodniowych notowaniach bawełny. W rezultacie kurs jej kontraktów zsunął się do 60,86 USc/lb. Jeśli softy zyskują w obawie o Brazylię, to bawełna akurat spada, bo wyraża obawę czy w obliczu spadku tempa importu Chińczycy będą ją w oczekiwanych ilościach w USA kupować? Najprawdopodobniej będą, ze względu na walory jakościowe, bo również Chińczyk coraz bardziej ceni sobie jakość.