Elizabeth Piper i John Chalmers
LONDYN/BRUKSELA, 3 lutego (Reuters) - Unia i Europejska i Wielka Brytania zaczęły w poniedziałek spór o przyszłą umowę handlową. Premier Boris Johnson nalegał, że kraj nie musi podporządkować się unijnym przepisom, a Bruksela przestrzega, że może to oznaczać nowe cła i limity.
Wielka Brytania chce wynegocjować umowę handlową do końca 2020 roku, lecz unijny przywódcy przestrzegają, że im bardziej Londyn odejdzie od unijnych przepisów, tym mniejszy będzie miał dostęp do wspólnego rynku.
Przemawiając ledwie kilka dni po Brexicie, Johnson opisywał Wielką Brytanię jako "superbohatera" wolnego handlu i podkreśla, że kraj nie musi przyjąć unijnych zasad.
"Nie ma potrzeby, by umowa o wolnym handlu obejmowała przyjęcie unijnych zasad konkurencji, dopłat, ochrony socjalnej, klimatu i tym podobnych, podobnie jak UE nie musi przyjmować brytyjskich zasad" - powiedział Johnson.
Wielka Brytania stoi według niego przed wyborem, czy zawrzeć z Unią umowę taką jak Kanada, czy znacznie luźniejsze porozumienie, jakie wiąże ją z Australią.
AMBITNE POROZUMIENIE
UE chce ambitnej umowy obejmującej brak taryf celnych i kwot eksportowych, ale będzie to uwarunkowane przyjęciem zasad sprawiedliwej, wolnej konkurencji między Wielką Brytania a UE, powiedział główny unijny negocjator w sprawie Brexitu.
Michel Barnier, przedstawiając mandat otrzymany od Komisji Europejskiej do rozmów z Wielką Brytanią, ocenił, że powinny zostać uzgodnione wspólne zasady gry dotyczące kwestii społecznych, pomocy państwa czy standardów ochrony środowiska.
Powiedział także, że im więcej zostanie uzgodnionych wspólnych standardów, tym większy będzie dostęp Wielkiej Brytanii do wspólnego rynku. Rozmowy o handlu mają rozpocząć się w marcu.
(Tłumaczyła: Anna Włodarczak-Semczuk)