(PAP) Poniedziałkowa sesja na Wall Street przyniosła odreagowania po mocnej piątkowej przecenie, do czego przyczyniło się złagodzenie wypowiedzi przedstawicieli administracji USA w kwestii wojny handlowej z Chinami. Wzrostom przewodziły spółki technologiczne.
Dow Jones Industrial na zamknięciu wzrósł o 0,19 proc., do 23.979,10 pkt.
S&P 500 zyskał 0,33 proc. i wyniósł 2.613,16 pkt.
Nasdaq Comp (WA:CMP). zwyżkował 0,51 proc., do 6.950,34 pkt.
W ciągu dnia skala wzrostów była zdecydowanie większa - indeks Dow Jones od swojego szczytu stracił przez dwie ostatnie godziny handlu ponad 400 punktów.
Poniedziałkowe wzrosty na Wall Street nastąpiły w reakcji na wypowiedzi przedstawicieli administracji USA którzy łagodzili ostrą retorykę prezydenta Donalda Trumpa w sprawie wojny handlowej z Chinami. Zwracali oni uwagę, że karne cła nie zostaną nałożone od razu i jest jeszcze czas na negocjacje.
Dodatkowo nastroje mogły poprawić sygnały napływające z Korei Północnej. Przywódca tego kraju jest gotowy do rozmów w sprawie likwidacji broni nuklearnej na półwyspie koreańskim.
Wzrostom przewodził w ciągu dnia sektor technologiczny - około 1 proc. zwyżki na koniec dnia notowały m.in. Microsoft, Nvidia, MasterCard i Apple.
Uspokojenie obaw o wojnę handlową sprzyja wycenie firm, które relatywnie najwięcej straciłyby na podwyższeniu stawek celnych. Kursy Caterpillar i Boeing rosły w ciągu dnia o ok. 2 proc., chociaż na koniec dnia pierwsza z tych spółek zanotowała tylko nieznaczny wzrost, a druga zniżkowała ponad 1 proc.
1 proc. zwyżkowały w ciągu dnia walory Facebooka, ale na zamknięciu akcje spółki straciły 0,1 proc. Prezes spółki M. Zuckerberg we wtorek i w środę odpowiada na pytania amerykańskich Kongresmenów, którzy są zaniepokojeni wyciekiem danych użytkowników portalu i ich wykorzystywaniu m.in. do wpływania na preferencje wyborcze.
Uwaga inwestorów powoli kieruje się ku sezonowi wyników, który nieoficjalnie rozpoczną w najbliższy piątek duże banki (JPMorgan, Citigroup i Wells Fargo).
Inwestorzy liczą, że przedsiębiorstwa sprostają w I kwartale oczekiwaniom wywindowanym przez reformę systemu podatkowego (obniżka CIT do 21 proc. z 35 proc.) i wypracują najwyższą od 7 lat dynamikę wzrostu zysków. Konsensus Reutersa wskazuje na +18,4 proc., a Bloomberga na +16,6 proc., wobec +10,4 proc. w IV kw. 2017 r. Dla całego 2018 r. oczekiwania kształtują się w przedziale 20-21 proc.
Reforma podatkowa może w I kw. odpowiadać nawet za 1/3 dynamiki przyrostu zysków – wynika z wyliczeń Credit Suisse.
Z 23 spółek notowanych na S&P 500, które do piątku podały swoje wyniki, 74 proc. przebiło oczekiwania dla zysku. Ponad 60 firm z tego indeksu do 13. kwietnia przedstawi raporty kwartalne
"Pozytywne niespodzianki w I kw. utwierdzą zaufanie inwestorów co do fundamentów spółek. Jednocześnie, jeżeli wyniki w I kw. rozczarują, obawy o spowolniającą aktywność w gospodarce nałożą się na rosnące obawy w kwestiach handlowych, regulacyjnych" - ocenili w piątkowej nocie analitycy Goldman Sachs.
Na rynku walutowym po południu osłabia się dolar. Indeks odzwierciedlający wartość USD wobec koszyka walut spada względem sesyjnych szczytów o 0,4 proc. do ok. 89,9 pkt.
Notowania euro wsparła po południu publikacja rocznego raportu z działalności Europejskiego Banku Centralnego, w którym jego prezes ocenił, iż "ekspansja gospodarcza (w strefie euro) pozostanie mocna w 2018 r".
Wzrost apetytu na ryzyko nie sprzyja notowaniom papierów dłużnych. Rentowność 10-letnich Treasuries rośnie o 3 pb. do 2,80 proc.
Słabość USD pomaga notowaniom ropy naftowej. Ropa WTI na NYMEX drożeje najmocniej od 2 tygodni - o 2,2 proc. do 63,5 USD za baryłkę, a Brent w Londynie drożeje o 2,2 proc. do 68,6 USD. Liczba czynnych szybów naftowych w USA wzrosła w ub. tygodniu o 11 do 808, co jest najwyższym odczytem od marca 2015 r.
W Europie na zamknięciu notowań indeks Euro Stoxx 50 wzrósł o 0,20 proc., DAX zyskał 0,17 proc., FTSE 100 wzrósł o 0,15 proc., a CAC 40 zwyżkował 0,10 proc.
PRZEPYCHANEK HANDLOWYCH USA-CHINY CIĄG DALSZY
Prezydent USA Donald Trump napisał w poniedziałek na Twitterze, iż chińska polityka celna wobec amerykańskiego sektora motoryzacyjnego w porównaniu do polityki USA (25 proc. cło vs. 2,5 proc.) jest "głupim", ale "ani wolnym, ani uczciwym" handlem.
W niedzielę Trump stwierdził, za pośrednictwem tego samego medium, że ostatecznie "Chiny zrezygnują ze swoich barier handlowych, ponieważ tak należy uczynić".
Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych oceniło natomiast w poniedziałek, że "w obecnych warunkach niemożliwe jest podjęcie przez obie strony negocjacji ws. handlu". Dodano, że do tej pory nie odbyły się jakiekolwiek rozmowy w tej sprawie.
Główną obawą inwestorów jest możliwość eskalacji sporu, m.in. wobec niespójnych sygnałów wysyłanych z Waszyngtonu (koncyliacyjny doradca gospodarczy Białego Domu L. Kudlow vs. „jest potencjał do wojny handlowej” wg sekretarza skarbu S. Mnuchina).
Chiny przygotowują analizy na temat skutków potencjalnej dewaluacji juana wobec zapowiedzi nałożenia ceł przez USA na chiński import - wynika z informacji Bloomberga.
Rząd w Pekinie bada, jaki wpływ na negocjacje handlowe z USA miałoby wykorzystanie w nich juana jako jednego z narzędzi nacisku oraz jakie byłyby skutki ewentualnej dewaluacji RMB, by ograniczyć skutki ewentualnych barier handlowych. Żadne wiążące decyzje w poważnych kwestiach nie zostały jeszcze podjęte.
Chińskie media wzmiankowały w ostatnich dniach, że tamtejsze władze mogą zacząć wpływać na działalność amerykańskich przedsiębiorstw w Państwie Środka. W grę wchodzi np. zmiana sposobu opodatkowania, wymagań regulacyjnych, czy zwiększenie presji na transfer technologii w zamian za dostęp do rynku.
W kontekście wymachiwania szabelką nowych barier uwagę zwróci wtorkowe wystąpienie prezydenta ChRL Xi Jinpinga podczas Boao Forum - chińskiego odpowiednika Davos. Oczekuje się, że w 40. rocznicę ogłoszenia polityki „reform” i „otwarcia na świat” (gaige kaifang) Xi zapowie nowe rozdanie w obu aspektach, szczególnie dla sektora finansowego.
BOJ ZNÓW WSPOMINA O NORMALIZACJI POLITYKI
Przedstawiciele Banku Japonii po raz kolejny wspomnieli o konieczności normalizacji polityki monetarnej w przyszłości.
"Będziemy robić co w naszej mocy, by osiągnąć stabilność cen, a ostatecznie będziemy także musieli wziąć pod rozważania proces normalizacji polityki monetarnej" - powiedział w poniedziałek Haruhiko Kuroda, prezes BoJ.
"W ciągu 5 lat, wielu uczestników rynków finansowych uważa, że BoJ rozpocznie strategię wyjścia (normalizacji)" - dodał.
Kuroda jednocześnie podkreślił, że nadal wymagana jest "potężna" stymulacja monetarna.
INWESTORZY ODWRACAJĄ SIĘ OD ROSYJSKICH AKTYWÓW
Czarny poniedziałek na rosyjskiej giełdzie - główny indeks moskiewskiej giełdy MOEX spadał nawet o ponad 9 proc. (najmocniej od aneksji Kremla w marcu 2014 r.), rentowność 10-letnich obligacji rządowych rośnie o 22 pb. do 7,29 proc., a rubel tracił do dolara nawet ponad 4 proc. do ok. 60,5 (najgorzej radząca sobie w poniedziałek waluta świata).
Inwestorzy obawiają się negatywnych skutków dla rosyjskiej gospodarki, po nałożeniu w miniony piątek przez USA sankcji na 24 powiązanych z Kremlem rosyjskich biznesmenów i urzędników oraz 14 innych podmiotów.
Notowany w Hongkongu producent aluminium Rusal, powiązany z oligarchą O. Deripaską, stracił w poniedziałek 50 proc. kapitalizacji i poprosił klientów o zaprzestanie regulowania należności. Firmie grozi bankructwo z uwagi na brak możliwości spłaty zadłużenia w USD m.in. na prefinansowanie eksportu. 90 proc. długu spółki denominowanych jest w USD (w sumie 8,5 mld).
Na mocy nowych sankcji, objęte nimi firmy nie mogą prowadzić działalności na amerykańskim rynku, a amerykańskie podmioty mają zakaz współpracy z nimi.
Wycenie rosyjskich aktywów ciąży również wzrost ryzyka geopolitycznego wokół Syrii. Uwadze rynków nie umknął także niedzielny tweet prezydenta USA D. Trumpa, który skrytykował Rosję i Iran po ataku z użyciem broni chemicznej w Syrii.
"Prezydent Putin, Rosja i Iran są odpowiedzialne za popieranie zezwierzęconego Assada" - napisał Trump.
KOLEJNE OZNAKI SPOWOLNIENIA W NIEMCZECH I EUROLANDZIE
Kolejne wskaźniki makroekonomiczne z Niemiec oraz całej strefy euro przynoszą oznaki wyczerpywania się wzrostowego potencjału obu obszarów gospodarczych.
Po słabych danych z sektora przemysłowego (spadek produkcji przemysłowej w lutym do 2,6 proc. rdr z 6,3 proc. i zamówień w tym sektorze do 3,5 proc. rdr z 8,6 proc.) oraz wyraźnej zniżce miękkich wskaźników koniunktury (spadek PMI composite z 59 pkt. na koniec I do 55,1 w III) w poniedziałek rozczarowały wskazania składowych bilansu handlowego.
Eksport Niemiec spadł w lutym o 3,2 proc. mdm, po spadku miesiąc wcześniej o 0,4 proc. Oczekiwano tymczasem wzrostu o 0,4 proc. Import mdm spadł o 1,3 proc., po spadku miesiąc wcześniej o 0,4 proc. Tu oczekiwano wzrostu o 0,5 proc.
"Gorsza koniunktura w Niemczech ma podłoże wewnętrzne. Nasz bazowy scenariusz zakłada, że obecne problemy są przejściowe, ale rośnie ryzyko trwałego spowolnienia (...) Bardzo słaba pozostaje forma przemysłu maszynowego, co sugeruje, że niemieckie firmy ograniczają inwestycje. Obok problemów wewnętrznych może być to spowodowane rosnącymi obawami o konflikt handlowy z USA. W takim przypadku osłabienie może mieć charakter przejściowy" - ocenili w poniedziałkowym do danych ekonomiści ING.
Po raz pierwszy od lipca 2016 r. oczekiwania wśród inwestorów w strefie euro weszły w ujemne terytorium - obrazujący je indeks Sentix wyniósł w kwietniu -1,5 pkt. wobec +4,3 pkt. miesiąc wcześniej
Wskaźnik zaufania w tej grupie kwietniu spadł do 19,6 pkt. z 24,0 pkt. miesiąc wcześniej, wobec oczekiwanych 20,8 pkt. Wskaźnik ocen obecnej sytuacji zniżkował do 43,0 pkt. z 45,8 pkt. poprzednio. (PAP Biznes)