To był jeden z tych tygodni na rynku ropy naftowej, które często kwituje się jednym słowem: „rollercoaster”. Zanim jednak oba podstawowe gatunki zamknęły swój 5-dniowy (a w USA 4-dniowy) cykl notowań na znacznych plusach: WTI: +8,5%, Brent:+ 10,1%, osiągając na piątkowym zamknięciu ceny na poziomie, odpowiednio: 32,25 USD/bbl i 32,18 USD/bbl, mieliśmy środową zapaść, gdy ich kursy zeszły gwałtownie poniżej 28 dolarów (tj.: WTI do 27,58 USD/bbl, a Brent do27,12 USD/bbl). Można by powiedzieć, że w świetle coraz bardziej niedźwiedzich prognoz owe dołki cenowe „się bronią”, lecz prawda jest też i taka, że motorem do dla piątkowego odreagowania była też zapewne informacja, że w trakcie owych środowych notowań działy się rzeczy dziwne. Innymi słowy rzeczona zapaść kursów wcale nie musiała być następstwem niekontrolowanej paniki. Pierwotne przyczyny tego, że rynek akurat w tym dniu tak mocno tąpnął mogły być inne zdarzenia „niestandardowe”. W ogóle amerykański rynek ropy naftowej bywa na początku nowego roku czasem osobliwy. Przed kilku laty jeden z doświadczonych traderów operujących na NYMEX, podczas świąt bożonarodzeniowych miał obiecać wnukom, że o ich dziadku wkrótce będzie głośno. I rzeczywiście, słowa dotrzymał, był bowiem tym historycznym traderem, który pierwszy wystawił kontrakt futures na 3-cyfrową cenę ropy WTI, po czym zniknął na kilka dni. Syndrom Herostratesa ciągle zatem żywy.
Coraz bardziej też żywotnymi dla amerykańskiego sektora bankowego stają się problemy tamtejszych firm energetycznych. W ostatnim kwartale 2015 r. kilka wiodących banków w USA podniosło rezerwy na niespłacone zobowiązania. I tak, w przypadku Bank of America wyasygnowano kwotę 264 mln USD, Citigroup – 250 mln USD, a JP Morgan Chase – 124 mln USD. Z drugiej strony, wg danych firmy badawczej Dealogic, wartość zeszłorocznych fuzji i przejęć zrealizowanych w globalnym sektorze Oil&Gas, wyniosła 361 mld dolarów (wobec 310 mld w 2014 r. ) i niewiele już ustępuje branży Real Estate. Aktualne notowania większości surowców, i to nie tylko ropy i gazu, okazują się skutecznym czynnikiem dynamizującym rynek M&A.
Z plusami wyszły z minionego tygodnia także metale szlachetne: złoto (sieć: +0,8%, fixing: +0,2,%), srebro (sieć: +0,6%, fixing: +1,0%), platyna (sieć: +0,1%, fixing, uwaga!: +30,7%), pallad (sieć:+0,2%, fixing: +1,0%) i przemysłowe: aluminium (+1,8%), cyna (+1,5%), cynk (+3,3%), miedź (Nowy Jork: +2,7%, Londyn: +1,7%), nikiel (+2,3%) i ołów (+2,8%).
Wykazana powyżej zwyżka przeszło 30% zwyżka cen platyny, to efekt zmian z dwóch dni, w czwartek kosztowała jeszcze 814,00 USD/oz, a już następnego dnia jej cenę ustalono na 1097,20 USD/oz, czyli o ok. +35%, tj. o ponad 280 dolarów wyżej. Najprawdopodobniej było to zdarzenie jednorazowe związane z realizacją jakiegoś konkretnego zamówienia, niemniej z rynku metali przemysłowych napływają różne sygnały, w tym także i te, że nie wszyscy akceptują tak niskie ceny zbytu, i mogą poczekać z podażą aż one nieco wzrosną. W przypadku, złota dużo ważniejsze od zmian ilościowych (nikłych), są te jakościowe. W ostatnich dniach niedźwiedzia narracja jakby zaczęła być spychana na bok. Stratedzy Brown Brothers Harrriman uważają, że słabsze dane z gospodarki Stanów Zjednoczonych mogą spowodować, że na jednej podwyżce stóp procentowych w perspektywie 12 miesięcy może się skończyć. Ponadto liczą na Bank of Japan oraz EBC, które ich zdaniem, mogą utrzymywać kurs na dalsze łagodzenie polityki monetarnej. Z kolei eksperci HSBC spodziewają się m.in. zwiększonego popytu fizycznego na kruszec, a wśród przyczyn związanych z ponownym zainteresowaniem się „żółtym metalem”, wskazują na palącą potrzebę dywersyfikacji (m.in. i po stronie banków centralnych), związaną z coraz ryzykowniejszym rynkiem papierów wartościowych oraz sytuacją geopolityczną. Jeśli o tej ostatniej mowa, i to raczej już na serio, zaczyna pojawiać się osoba Donalda Trumpa…
Wśród towarów rolno – spożywczych zieloną cześć zeszłotygodniowego rynku w komplecie tworzyły tylko parkiety na których handluje się kontraktami na „czerwone” mięso. Zmniejszenie obaw o zalew rynku argentyńską podażą oraz dobre perspektywy eksportowe dla hodowców w USA, zrobiły swoje: wołowina (młode woły: +4,6%, bydło: +3,6%), wieprzowina (tusze:+4,1%). Na kooperacyjnych (paszowo) rynkach zbożowych wystąpiła wprawdzie większa zmienność, ale nie działo się na nich nadzwyczajnego: pszenica („zwykła”:+0,4%, Kansas:–0,6%), kukurydza (+1,9%), soja (fasolka: –0,2%, śruta: –0,4%), ryż (+2,7%).
Niewiele też działo się w ubiegłym tygodniu wśród tzw. softów. Rachityczne notowania kakao (–1,0%), to następstwo zrównoważonego rynku, który takim stał się właśnie po wstępnych szacunkach jesiennych zbiorów w Afryce. Natomiast nadmiar kawy (Arabica:+0,3%, Robusta: –3,4%) oraz brak większych zagrożeń pogodowych w głównych regionach uprawnych spycha kursy tej używki na coraz niższe poziomy, choć do kilkuletniego dołka nieco jeszcze brakuje.
Z kolei mający potencjalnie najsilniejsze fundamenty cukier (biały: +0,1%, trzcinowy: –3,0%) w ostatnim czasie jakby spowolnił, być może również za sprawą taniejącej tak ropy, które skutecznie oddaliła motyw biopaliwowy.
Znów znacznej przeceny (tj. –4,6%) doświadczyły kontrakty na mrożony koncentrat soku pomarańczowego. Tutaj jednak największą niewiadomą na najbliższe dni pozostaje chyba aura w USA. Na razie śnieżyca zaatakowała na obszarze od Tennessee po Nowy Jork, zatem do Florydy jeszcze daleko, ale to w ogóle może być rok anomalii pogodowych, i nie tylko w Stanach Zjednoczonych.
O solidne +1,5% wzrósł w zeszłym tygodniu kurs bawełny. Największym zagrożeniem dla jego odbudowywania się jest może nie tyle nawet dość chimeryczny w ostatnich latach popyt chiński, co koniunktura amerykańskiej gospodarki.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA