Skrócony niemal o połowę świąteczny tydzień należał w dużej mierze do rynków towarowo – surowcowych. Nie sposób odgadnąć, czy była to tylko chęć przypomnienia o dwukierunkowej elastyczności cen tych aktywów, czy może zapowiedź trwalszej tendencji, której doświadczymy w nadchodzącym roku. W rezultacie ceny ropy WTI podskoczyły w zeszłym tygodniu o +9,5%, do 38,12 dolarów za baryłkę, a jej odpowiednika wydobywanego z dna Morza Północnego, znacznie mniej, bo o +2,6%, ze wzrostem kursu do 37,92 USD/bbl. Można by powiedzieć, że ów ruch w górę stał jakby w sprzeczności z tym, co w tych dniach się wydarzyło, ale przecież tak właśnie na rynkach często się dzieje, gdy bieżące notowania wpierw antycypują fakty, a potem, gdy takowe już nastąpią - pod byle pretekstem (tutaj - tygodniowy spadek zapasów paliwowych w USA) następuje gwałtowna zmiana w drugą stronę. Co się zaś tyczy istoty owych wydarzeń, to w poprzednim komentarzu wspomniano, że Stany Zjednoczone nie po to znoszą ponad 40-letnie restrykcje w zakresie eksportu paliw, aby tamtejsi nafciarze rozprzedawali je tanio po świecie. Jednocześnie segment łupkowy amerykańskiej branży naftowej zdaje się wchodzić w fazę przyspieszonych zmian własnościowych. Niskie ceny – to dla jednych problemy z wykupem obligacji oraz bardzo ograniczone możliwości zrefinansowania (w tym i rolowania) zobowiązań, dla drugich szansa przejęcia majątku produkcyjnego lub ukrócenia konkurencji. Innymi słowy spadające ceny ropy chwieją podwalinami łupkowych biznesów i powodują ubytki w ilości czynnych szybów naftowych. W tle tego wszystkiego kwitnie handel opcjami na cenę ropy, w tym także tymi w okolicach nawet 15 dolarów za baryłkę. Docelowe scenariusze na 2016 r. to jednak wg tzw. konsensusu najbardziej wpływowych instytucji średnio ok 50 – 55 USD/bbl lub nieco więcej. Według, np. Międzynarodowej Agencji Energii: 56 USD/bbl, Morgana Stanleya: 53 USD/bbl, Citigroup: 52 USD/bbl, a ultra niedźwiedziego Goldmana Sachsa: 49 USD/bbl. Zmienność zatem, sądząc już po projekcjach - zapowiada się doprawdy spora.
Do stonowanej progresji powrócić ma przyszłym roku złoto (w tygodniu w sieci:+2,4%, na fixingu:+0,5%). Wśród oczekujących tego znajdują się m.in. analitycy HSBC, prognozujący średnią cenę „żółtego metalu” w latach 2016 – 2017 na poziomie, odpowiednio: 1205 USD/oz (z pasmem wahań 1025 – 1275 USD/oz) i 1300 USD/oz. Wskazany przez nich poziom to w sumie +3,8% wyżej niż wynosi aktualna średnia (fixingowa) cena złota dla 2015 r., tj. 1160,83 USD/oz. Swój scenariusz opierają na trzech zasadniczych przesłankach, tj. umocnieniu się popytu na kruszec, zwłaszcza ze strony krajów emerging markets, aprecjacji eurodolara oraz odbudowania się popytu na złoto ze strony w funduszy.
Jeśli dla złota rok 2016 ma być lekko wzrostowy, to znacznie lepiej powinno zachowywać się srebro. Kurs „białego metalu” wzrósł w minionym tygodniu w zależności od miejsca odczytu od +2,7% (fixing) do +4,8% (sieć).
Progresję notowań odnotowały w tym samym czasie platyna (sieć: +4,6%, fixing:+1,6%) i połowicznie pallad (sieć: +0,6%, fixing: –0,3%).
Nie gorzej od metali szlachetnych zachowywał się segment metali kolorowych. Chciałoby się wierzyć, że zwiastuje to poprawę globalnego sektora przemysłowego. I tak poza niklem ( –0,6%), drożały: aluminium (+4,5%), cyna (+0,1%), cynk (+4,7%), miedz (Nowy Jork: +3,8%, Londyn:+2,6%) i ołów (+5,5%). Ostatnimi czas napływają sygnały o koniecznej modernizacji chińskiego sektora przetwórstwa metali. Może to oznaczać, że przez jakiś czas Państwo Środka będzie musiało w większym stopniu opierać się na zewnętrznych źródłach zaopatrzenia, w tym w szczególności w zakresie wyrobów przetworzonych.
Tym co najbardziej ograniczyło „szerokość” ubiegłotygodniowego wzrostu notowań towarowo – surowcowych, była przecena zbóż. Traciły bowiem na wartości ceny pszenicy („zwykła”: –3,2%, Kansas: –2,7%), kukurydzy (–2,5%), soi (fasolka: –0,04%, śruta: –2,4%) i ryżu (–2,6%). Za główną siłę sprawczą – bezpośrednio powodującą spadek cen pszenicy na rynkach USA, która następnie pociągnęła za sobą resztę zbóż - uważa się Egipt, a ściślej i jego ostatnią geografię zakupów. Największy eksporter zboża na świecie wybrał tym razem najatrakcyjniejsze dla niego cenowo dostawy z Argentyny. Traderzy z Chicago i Kansas City obawiają się, że może to być symptomatyczne, gdyż amerykańskie zboża będą w najbliższym czasie pod silną presją także ze strony dostaw Europy, a zwłaszcza z Rosji, i wcale z tej rywalizacji nie muszą wyjść zwycięsko.
Potężny natomiast impuls zakupowy otrzymał parkiet „mięsa czerwonego”. W wyniku, którego wołowina, tak młode woły, jak i bydło zyskały w ciągu zalewie trzech dni handlowych aż +11,4%, kurs tusz wieprzowych wzrósł w tym czasie o +5,6%. Za tak spektakularną zwyżką notowań stać miały ostanie dane z Departamentu Rolnictwa, który notabene jeszcze tydzień wcześniej takich perspektyw nie widział, upatrując ożywienia głównie w eksporcie. Kolejny raz okazuje się, że komunikaty USDA, to osobliwy „materiał” decyzyjny.
W „koszyku mokka” poza tracącym tegoroczny impet kakao (–1,0%), drożała szlachetniejsza odmiana kawy, czyli Arabica (+0,9%), nieco zaś staniała pośledniejsza Robusta (–0,3%). Wyraźnie zyskał cukier (biały:+1,8%, trzcinowy: +2,3%). Głos w sprawie perspektyw dla cen słodzika zabrali też w tych dnia analitycy Golman Sachs. Spodziewają się oni niekorzystnych warunków pogodowych w Brazylii (m.in. wpływ El Nino), które mogą przyczynić się do przerwania cyklu kilkusezonowych nadwyżek – począwszy już od sezonu 2015/2016. W rezultacie oczekują, że w ciągu trzech miesięcy średnia cena cukru trzcinowego ustabilizuje się na poziomie 14 USc/lb. Dla przypomnienia w wigilię handel kontraktami na Sugar # Future zamknął się przy 15,05 centów za funt.
O +3,0% wzrosły w minionym tygodniu notowania mrożonego koncentratu soku pomarańczowego. Stało się to poniekąd na przekór - sprzyjającym warunkom pogodowym na Florydzie oraz braku jakiś niepokojących doniesień z Brazylii. Z kolei z „fundamentalnego” punktu widzenia otrzymaliśmy następny sygnał, że warto przyglądać się bawełnie (w tygodniu: +0,8%). Inspirujące treści w tym względzie wysyłają przede wszystkim Indie (ok. 21%) i Pakistan (ok. 9%), z łącznymi udziałami w światowej podaży w wysokości ok. 30%. Eksperci od upraw w tym regionie świata liczą się z tym, że w wyniku niekorzystnego układu monsunów, ubytki w produkcji mogą sięgnąć w obu tych krajach nawet 1/3 zbiorów. Rynek tonują jednak mające ogromne zapasy tego surowca Chiny oraz stający się coraz bardziej wystarczalny w zaopatrzeniu w ten surowiec Wietnam. Poza tym, swoje robią zapowiedzi dobrych zbiorów w USA (ok. 15% upraw światowych).
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski S.A.