Podniesienia stopy procentowej w USA to niewątpliwie spore wydarzenie, i to w dużo szerszym niż tylko finansowy - wymiarze. W następstwie rzeczonej decyzji FED – podnoszone są już nawet takie kwestie, które odnoszące się do tego co definiuje się w kategoriach kapitału społecznego. Akcentuje się bowiem m.in. fakt, że najmłodszej generacji uczestników globalnych rynków finansowych, nie dane było dotąd zaznać zjawiska - zaostrzenia polityki monetarnej przez Komitet Otwartego Rynku.
Kurs amerykańskiej waluty wzrósł w zeszłym tygodniu wobec euro o +1,1%, lecz rynki towarowo – surowcowe nie doznały z tego powodu jakiegoś silniejszego wstrząsu, a na pewno nie już en bloc. Wśród tych, które najbardziej ucierpiały znalazła się mająca i taj szczególnie złą passę ropa naftowa. W omawianym okresie straciła ona od –1,7% (WTI) do –2,7% (Brent), kończąc piątkowe notowania na poziomach odpowiednio: 34,72 USD/bbl i 36,66 USD/bbl. Jeśli próbować wyciągnąć średnią arytmetyczną z projekcji ekspertów Goldmana Sachsa, oczekujących spadku bieżącego kursu ropy w okolice 20 dolarów oraz wziąć z drugiego „bieguna” poziom 100 dolarów, artykułowanego w ramach corocznych tzw. „szokujących prognoz”, które notabene stały się intelektualnym znakiem firmowym Saxo Banku, to byłaby to wartość ok. 60 USD/bbl. Akurat ten właśnie pułap cenowy, i to niemal idealnie konweniuje z prognozami średniej ceny ropy dla 2016 r. (tj. 60 USD dla Brent oraz 55 USD dla WTI), sporządzonymi przez ekonomistów z Ecomomist Intelligence Unit, czyli zaplecza analitycznego „The Economist”. Eksperci z tej instytucji zdają się zatem bardziej optymistyczni niż prezydent Rosji, który poziom 50 dolarów, skalkulowany dla budżetu Federacji Rosyjskiej na 2016 r., uważa za optymistyczny. Swoją drogą, długotrwałe utrzymywanie się ultra niskich cen ropy, gdy napięcia geopolityczne w regionie roponośnego Bliskiego Wschodu, ciągle zdecydowanie bardziej eskalują niż mają się ku wygaszaniu, jakby stał nie tyle w sprzeczności z logiką wydarzeń, ale doświadczeniem historycznym, już na pewno tak. Poza tym, trudno sobie też wyobrazić światową gospodarkę zalewaną jeszcze tańszą (i nisko marżową) ropą z udziałem USA. Przede wszystkim z tego względu, że od niemal dwóch stuleci głównym biznesem Stanów Zjednoczonych - jest akurat robić biznes. Być może kluczowych wskazówek, co do koniunktury na rynku ropy - tak tej obecnej, jak i przyszłej, udzielają nam obserwowane właśnie problemy amerykańskiego rynku wysokodochodowych obligacji korporacyjnych (high yield). Ten rodzaj instrumentów, to jakby nie było także strategiczne źródło finansowania tzw. łupkarzy.
Nie do końca jednoznacznie – odpowiedziały na postanowienie FOMC - segmenty metali szlachetnych i przemysłowych. Wśród tych pierwszych, monitorowanych przez pryzmat obrotu sieciowego oraz londyńskiego fixingu, w ubiegłym tygodniu staniało tylko, i to wcale nie tak znacznie - złoto (sieć:–0,8%, fixing: –0,9%), z kolei ceny srebra (sieć:+1,1%, fixing: –0,7%), platyny (sieć:+2,1%, fixing:+1,4%) i palladu (sieć:+2,8%, fixing:+4,6%) znalazły się mimo to na plusach.
Różne mogą być tego przesłanki, w przypadku obu „automobilowych” metali nie można wykluczyć kolejnych impulsów afery spalinowej Volkswagena (DE:VOWG), i zwiększonych rygorów regulacyjnych dla przemysłu motoryzacyjnego. Z kolei srebro to metal z którym niemałe grono analityków wiąże spore oczekiwania na nadchodzący rok. Gros z nich widzi w nim przede wszystkim - surowiec potrzebny nadchodzącego ponownie boomu na panele słoneczne, choć ten asumpt nie dla wszystkich musi być przekonywujący.
W inercyjnym dryfie pozostaje segment metali przemysłowych, w ubiegłym tygodniu nieznacznie podrożały ceny: aluminium (+0,3%), cyny (+0,2%) i niklu (+0,7%), zaś „pod kreską” znalazły się: cynk (–2,3%), miedź (Nowy Jork: –0,3%, Londyn: –0,1%) i ołów (–2,9%). Metale ciągle kojarzone są z koniunkturą w Chinach, niemniej powinno się również pamiętać o stronie podażowej. Jedni więc akcentują ogólnoświatowe ograniczania w sfery inwestycji w wydobycie, inni z kolei - zwracają uwagę na to, że niskie ceny stają się katalizatorem konsolidacji branżowych. Oba te aspekty są koherentne, z docelowym wzrostem notowań w tle.
Pomimo spadków także i na rynkach towarów rolno – spożywczych, trudno było dostrzec jakiś bezpośredni wpływ postanowień Rezerwy Federalnej. Kursy pszenicy („zwykła”: –0,8%, –0,05%) i kukurydzy (–0,3%) straciły raczej w „normie”, niewiele zyskały notowania ryżu (+0,2%), ale już soja zyskała dość wyraźnie (fasolka:+2,3%, śruta:+3,2%). Stało się to w wyniku korekty prognoz in minus (tj. –5,7%) dotyczących brazylijskich zbiorów. Kraj ten jest przecież wiodącym producentem soi (ok. 90 mln ton w 2014 r.) z ok. 36% udziałem w jej globalnej podaży.
Wyraźniejszy regres, choć w zróżnicowanym stopniu - zagościł na rynku „mięsa czerwonego”. Kontrakty na wołowinę taniały w zależności od asortymentu: młode woły o –2,0%, a bydło o –0,5%, spory za to spadek odnotowały tusze wieprzowe (–6,3%). Przyczyn tego upatrywać można w przekazie płynącym od Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA) oczekującego niskich notowań mięsa w 2016 r. Ewentualnej zmiany nastrojów można szukać w popycie eksportowym, którego eksperci USDA wcale też nie wykluczają.
Produkcyjne nadwyżki oraz korekty prognoz zbiorów (in plus) zdecydowały o tym, że taniało w minionym tygodniu kakao (–3,1%) i kawa (Arabica: –2,1%, Robusta: –1,3%). Natomiast prognozowany spadek zbiorów cukru w Brazylii w 2016 r. spowodował znaczny wzrost cen słodzika (biały: +3,5%, trzcinowy: +2,8%). W tych dniach w ogóle powinniśmy oczekiwać wysypu prognoz na temat przyszłorocznych cen, oznacza to, że korekta uwypuklonych dotąd tendencji może w ich następstwie doprawdy znaczącą.
Sprzyjające warunki pogodowe w USA oraz przeciętne dane (USDA) o eksporcie - z jednej strony oraz symptomy spadku produkcji w Indiach i Pakistanie - z drugiej strony, przy niewiadomym dodatkowo stanie jakościowym hinduskich zapasów, spowodowały, że ubiegłotygodniowy kurs bawełny pozostał praktycznie niewzruszonym (–0,1%).
Z kolei sprzyjająca plantacjom na Florydzie aura spowodowała, że zeszłotygodniowy kurs kontraktów na koncentrat soku pomarańczowego obniżył się o –3,8%. Być może był to „jedynie pretekst”, bo 6-miesięczna stopa zwrotu z cytrusowych notowań to ponad 22%.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA