W tygodniu, w którym do głosu doszła geopolityka podręcznikowo drożały metale szlachetne, a zdecydowana większość kategorii surowcowo – towarowych znalazła się “pod kreską”, łącznie z ropą naftową. Rynek paliwowy odżył (wraz z notowaniami akcji) dopiero w piątek, ale to wystarczyło jedynie do tego, aby ograniczyć zakres ubiegłotygodniowych spadków. Ostatecznie zeszłotygodniowy kurs WTI obniżył się o –1,5% (spadek do 48,82 USD/bbl), a Brent o –0,6% (spadek do 52,10 USD/bbl).
Jeśli handel towarami i papierami wartościowymi będzie w tym tygodniu odbywał się w atmosferze oczekiwanego odprężenia wówczas uczestnicy rynku ropy mogą kierować się nieco dłuższą perspektywą niż ta, która wynika z bieżącej nadpodaży tego surowca. Warto zatem zwrócić uwagę, że Goldman Sachs wyraźnie już skrócił swoja projekcję równowagi paliwowej przesuwając ją z drugiej połowy 2018 r. na jego początek. Rynek może zacząć to uwzględnić w cenach znacznie wcześniej, m.in. za sprawą coraz bardziej nieprzewidywalnej sytuacji amerykańskich “łupkarzy” vel “frakersów”. Ostatnio zwraca się uwagę na to, że wielu z nich starając się minimalizować koszty wydobycia prowadzi zbyt ściśnione odwierty. W ten sposób ulegają one czemuś na kształt “kanibalizacji”, a to przekłada się na niepełne wykorzystanie zasobów oraz szybsze ich wyczerpywanie. Innym czynnikiem pro-wzrostowym może okazać się wspomniane poprzednio “rozsypywanie się” państwowości Wenezueli. Pojawiają się symptomy wskazujące na to, że prezydent Nicolas Maduro zaczyna tracić zwierzchnictwo nad armią. Wenezuela produkuje 1,9 mln baryłek dziennie, z czego 800 tys., czyli niemal połowę wysyła do USA, co stawia ten latynoski krajw ogromnej zależności ekonomicznej (i politycznej) od Stanów Zjednoczonych. Te ostatnie przynajmniej na razie wykazują daleko idący spokój, być może ich scenariuszem bazowym jest właśnie przejęcie władzy w Wenezueli przez wojskowych. Tak czy inaczej sytuacja jak zwykło się powiadać jest “rozwojowa”, stąd większy posłuch mogą też zacząć zyskiwać takie opinie jak te płynące np. od ekspertów CRB Capital, a mówiąc o tym, że kryzys wenezuelski to czynnik mogący skutecznie popchnąć notowania ropy w stronę 70 – 80 dolarów, i to jeszcze w tym roku.
Jak już wspomniano za sprawą czynników geopolitycznych złoto znalazło się w centrum zainteresowania zyskując w zależności od miejsca notowań: +2,8% (sieć) i 2,2% (fixing). W ślad za nim drożało także srebro (sieć: +5,0%, fixing: +2,2%), platyna (sieć: +2,1%, fixing:+1,6%) oraz pallad (sieć: +2,2%, fixing: +2,2%). O tym, że kruszec ma potencjał do wzrostu wartości pisaliśmy na tych stronach w minionym tygodniu, gdy starano się zwrócić uwagę, aby tendencji popytowych na kruszec nie odczytywać tylko “arytmetycznie”, tj. przez pryzmat EFT-ów, które w II kw. istotnie zredukowały swój stan posiadania. Teraz będą zapewne zwiększać swoje zaangażowanie, ale nie koniecznie tak z dnia na dzień. Swoją drogą najbliższe dni mogą przynieść przejściowy spadek notowań złota, które za bardzo tanie już jednak nie jest. W piątek na popołudniowym fixingu w Londynie uncja kruszcu kosztowała 1286,10 USD/oz.
Drożejące metale szlachetne sprzyjały też zainteresowaniu miedzią. Niemniej jej kurs zyskał w poprzednim tygodniu +0,9%, przede wszystkim dlatego, że inwestujący w “Red One” zakładali korzystny dla metali przemysłowych–dzisiejszy odczyt na temat dynamiki lipcowej produkcji przemysłowej w Chinach.
Na rynku towarów rolno – spożywczych miniony tydzień upłynął pod znakiem przewagi spadków. W przypadku zbóż zyskiwała pszenica typu Kansas (+2,1%, zwykła na: –3,4%) oraz ryż (+1,3%) i rzepak (+1,3%). Ceny kukurydzy (–1,5%) i soi (fasolka: –1,4%, mączka: –1,6%), jak widać traciły dość wyraźnie. Podobnie działo się na parkiecie na którym handluje się kontraktami na “czerwone mięso, wzrosły jedynie zeszłotygodniowe ceny wieprzowiny (tusze: +2,7%), a traciły i to sporo te na wołowinę (młode woły: –5,1%, bydło: –5,8%).
Wśród tzw. softów ubiegłotygodniową progresję odnotowano w odniesieniu do mrożonego koncentratu soku pomarańczowego (+0,6%), co jest raczej typowe dla tej kategorii towarowej, która niemal zwyczajowo lubi poruszać się pod prąd. Największy regres w omawianym okresie odnotowano w przypadku cukru (biały: –5,8%, trzcinowy: –6,8%), w czym spory udział miała taniejąca ropa naftowa. Poza tym traciło także kakao (–0,2%), a dość “dwuznacznie” zachowywała się kawa (Arabica: +0,1%, Robusta: –0,06%), oscylująca w sumie blisko zerowej zmiany notowań, co może być interesującym sygnałem na najbliższe dni. Rzecz w tym, że na rynek “czarnego napoju” docierają informacje o możliwości rozszerzenia się epidemii, jaką dotknięte zostały ostatnio wietnamskie plantacje Robusty.
Jako pewną osobliwość minionego tygodnia odczytuję dość głęboki regres kursu bawełny (–3,3 %),a w widzę ją w tym, że przez ostatnie miesiące notowania tej kategorii towarowej nader często niczym sejsmograf reagują na klimat polityczny jaki otacza prezydenta Donalda Trumpa. Dodam, że często niezależnie od bieżącej siły lub słabości dolara. Jeśli miałbym szukać jakiegoś wytłumaczenia tego zjawiska to chyba tylko w tzw. “cyklu bawełnianym” sprzężonym z rokowaniami co do stanu przyszłej koniunktury amerykańskiej gospodarki.