Gabriela Baczynska
BRUKSELA, 14 maja (Reuters) - W poniedziałek Komisja Europejska (KE) dała Polsce czas do końca czerwca, by osiągnąć ostateczne porozumienie w sporze wokół reformy sądownictwa, który może przyczynić się do ograniczenia dostępu Warszawy do finansowania ze środków UE.
Wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans pozytywnie ocenił postępy w negocjacjach z polskim rządem, ale dodał, że musi on zrobić więcej, by złagodzić obawy o sytuację w zakresie rządów prawa.
"Mam nadzieję, że polski rząd dostrzeże, że musi zrobić jeszcze kilka kroków, żebyśmy mogli uznać, iż nie ma systemowego zagrożenia dla rządów prawa" - powiedział w czasie konferencji prasowej Timmermans.
W poniedziałek przedstawił on aktualną sytuację na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli i zapowiedział, że na kolejnym takim spotkaniu 26 czerwca sprawa musi zostać rozstrzygnięta.
Timmermans wyraził nadzieję, że postępy będą do tego czasu na tyle duże, że będzie mógł ogłosić wycofanie postępowania z artykułu 7 Traktatu o UE. W przeciwnym razie możliwe jest dalsze zaostrzenie sporu.
"Główną kwestią pozostaje to, jak silną kontrolę polityczną można mieć, by można było (jeszcze) powiedzieć, że sądownictwo jest niezależne. Mamy w tym zakresie pewne obawy" - powiedział, dodając, że wśród kwestii spornych są między innymi wcześniejsze zakończenie kadencji sędziów Sądu Najwyższego i innych sędziów.
Procedura z artykułu 7 Traktatu może teoretycznie prowadzić do pozbawienia Polski prawa głosu w UE, choć wydaje się to mało prawdopodobne w obliczu deklaracji rządu Węgier, że będzie wetował nałożenie sankcji na Warszawę.
Jednakże już samo uruchomienie procedury przyczyniło się do pogorszenia reputacji Polski oraz utrudnia jej realizację swoich celów w UE.
Bruksela czeka obecnie na przyjęcie przez polski parlament nowelizacji ustawy, która ma złagodzić krytykowaną przez UE reformę sądownictwa. Przepisy muszą zostać jeszcze przyjęte przez Senat i podpisane przez prezydenta.
USTĘPSTWA
Nowelizacja przewiduje ograniczenie możliwości stosowania skargi nadzwyczajnej oraz przyznanie prezydentowi, a nie ministrowi sprawiedliwości, prawa do mianowania asesorów i sędziów. te mają na celu uspokojenie obaw Unii Europejskiej, że władza wykonawcza może zyskać zbyt duży wpływ na władzę sądowniczą.
Skłonność do ustępstw stanowi całkowitą zmianę tonu Warszawy po dwóch latach obietnic PiS, że nie ugnie się przed "szantażem" UE.
Zmiana stanowiska Polski, największego beneficjenta środków z Unii Europejskiej, nastąpiła, gdy Wspólnota zagroziła, że ograniczy finansowanie z budżetu UE na lata 2021-2027 państwom, które nie przestrzegają zasad praworządności.
"Polska miała i cały czas ma wolę do porozumienia" - powiedział w Katowicach minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz.
"Trzeba dalej rozmawiać, wyjaśniać te intencje i może znaleźć taką formułę prawną, która wychodzi naprzeciw tym obawom (...) Rozumiem, że KE też wychodzi z tego założenia i będzie kontynuować te rozmowy" - dodał.
Opozycja argumentuje, że zaproponowane przez rząd ustępstwa nie zmieniają istotnie sytuacji.
W poniedziałek premierzy Polski i Węgier poinformowali, że mają bardzo podobne stanowiska w odniesieniu do następnego budżetu unijnego i że sprzeciwiają się ograniczaniu środków przeznaczanych na realizację wspólnej polityki rolnej. KE wspierają kraje takie jak Niemcy i Francja.
"Widzimy postępy w retoryce Polski (...) ale teraz potrzebujemy postępów co do meritum. Rządy prawa są zasadą wiążącą i obligatoryjną dla wszystkich państw członkowskich" - powiedział w Brukseli niemiecki minister do spraw europejskich Michael Roth.
(Współpraca: Philip Blenkinsop i Wojciech Żurawski Tłumaczyła: Anna Włodarczak-Semczuk)