Królewski kruszec ma za sobą kolejny spadkowy miesiąc. Złotu ciąży przede wszystkim umacniający się amerykański dolar. Ale pojawiają się sygnały sugerujące, że wkrótce na rynku tego metalu szlachetnego dojdzie do odbicia cen.
Złoto zakończyło wrzesień w okolicach 1192 dolarów za uncję. A to oznacza, że królewski kruszec kontynuuje spadkową, trwającą już 6 miesięcy passę. Warto jednak zauważyć, że spadek miesiąc do miesiąca, czyli względem sierpnia, był bardzo nieznaczny. Złoto straciło na wartości niespełna 1 procent.
Niekorzystnie na ceny żółtego metalu niezmiennie wpływa umacniający się dolar, a także dane napływające z amerykańskiej gospodarki, która w drugim kwartale 2018 roku zanotowała 4,2-procentowy wzrost. W minionym tygodniu Rezerwa Federalne utrzymała pozytywne prognozy dla sytuacji ekonomicznej w USA i zasygnalizowała, że będzie kontynuować stopniowe podnoszenie stóp procentowych aż do 2020 roku. A jastrzębia polityka Fedu nasila presję na sprzedaż złota.
Czeka nas odbicie cen?
Wielu analityków przekonuje jednak, że wkrótce możemy być świadkami odbicia na rynku złota, wskazując m.in. na rosnące w ostatnim czasie ceny srebra. Cenom złota może też pomóc nasilająca się presja inflacyjna. Jeśli inflacja w USA będzie rosnąć, Rezerwa Federalna będzie utrzymywać rzeczywiste stopy procentowe na niskim poziomie.
Inne powody do optymizmu widzą z kolei eksperci ScotiaMocatta, czyli zajmującej się metalami szlachetnymi części Scotiabanku, którzy w swoim wrześniowym raporcie zwracają uwagę, że choć amerykańska gospodarka błyszczy, wiele innych już nie.
Różnymi krajami targają bowiem nasilające się kryzysy, zarówno polityczne, jak i finansowe, wywołane czy to wyższymi stopami procentowymi w USA, czy to kiepskim zarządzaniem, czy też zagrożeniem sankcjami i taryfami celnymi. Obecnie w centrum zainteresowania są Turcja, Argentyna, Iran, Republika Południowej Afryki, Rosja, Brazylia, a nawet Włochy.
Choć problemy tych krajów początkowo postrzegane były jako wewnętrzne, teraz zdają się być coraz bardziej ze sobą połączone, co z kolei zwiększa ryzyko ich rozprzestrzenienia się i kryzysu na rynkach wschodzących. Gdyby do tego doszło, to - zdaniem analityków - mogłaby być dla złota sytuacja z gatunku "win-win".
Jeśli wzrosną napięcia na rynkach wschodzących, zainteresowanie złotem, jako bezpieczną przystanią, może powrócić, zwłaszcza, że królewski kruszec jest obecnie sporo tańszy niż był przez długi czas. A z drugiej strony, jeśli wiodące na świecie banki centralne zaczną bać się kryzysu na rynkach wschodzących, mogą zwolnić tempo zaostrzania polityki monetarnej.
Nawet sam Donald Trump widzi politykę rosnących stóp procentowych w USA i silniejszego dolara jako czynniki podkopujące przewagę konkurencyjną Stanów Zjednoczonych. Więc zarówno Fed, jak i Trump, mogą dostosować politykę, aby zatrzymać wzrost dolara. A to z kolei może przerodzić się w tendencję zwyżkową dla złota.
Polska kupuje 9 ton złota
Na koniec ważna informacja z krajowego rynku. Zgodnie z informacjami brytyjskiego dziennika „Financial Times”, Narodowy Bank Polski zwiększył w lipcu i sierpniu rezerwy złota o 9 ton (do 112 ton). To pierwszy taki przypadek w Polsce od 1998 roku i jednocześnie pierwsza taka transakcja w Unii Europejskiej od początku XXI wieku.
Według „Financial Times” od początku 2018 roku banki centralne, korzystając z atrakcyjnych cen kruszcu, kupiły rekordową ilość złota - w sumie 264 ton. W zwiększaniu zasobów przodują Rosja, Turcja czy Kazachstan.