Surowce zaczynają znajdować wsparcie: indeks towarowy Bloomberg już przez drugi tydzień z rzędu odnotowuje wzrost. Od czerwca stracił na wartości 10% w efekcie narracji stanowiącej, że „wojna handlowa obniży wzrost gospodarczy i popyt”.
Oto kilka najważniejszych czynników ogólnego wzrostu w ubiegłym tygodniu:
- Zboża (3%): upalne i suche warunki pogodowe w głównych regionach upraw przyczyniły się do wzrostu cen pszenicy, natomiast wart 12 mld USD amerykański pakiet pomocowy dla rolników, którzy ucierpieli na skutek nowych taryf celnych, a także przewidywany wzrost popytu w Europie, umożliwiły stabilizację cen soi.
- Metale przemysłowe (1,8%): Chiny wprowadziły nowe bodźce w postaci obniżki podatków, inwestycji infrastrukturalnych i złagodzenia wymogów kapitałowych dla niektórych banków.
- Energia (2,4%): Ropa naftowa odnotowała odbicie, jednak najprawdopodobniej utrzyma się w granicach przedziału; wpływ obaw dotyczących wzrostu gospodarczego i sankcji nałożonych na Iran zrównoważył wzrost podaży ze strony głównych dostawców.
- Stany Zjednoczone i Europa wstrzymały nałożenie nowych ceł, deklarując zawieszenie broni w ramach wojny handlowej.
- Trwający już miesiąc rajd dolara wykazuje oznaki hamowania.
- Sprzedaż tej waluty ze strony funduszy hedgingowych najprawdopodobniej osłabnie po redukcji pozycji zwyżkowych w 24 głównych walutach o niemal 2/3 w porównaniu ze stanem z marca do poziomu trzynastomiesięcznego minimum.
Metale szlachetne, przede wszystkim złoto, stanowiły jeden z wyjątków ze względu na obecną mocną korelację z juanem chińskim, który w dalszym ciągu traci na wartości. Cena srebra spada już siódmy tydzień z rzędu, co stanowi najgorszy ciąg tygodniowych strat od niemal 18 lat. Surowce miękkie, takie jak cukier czy kawa, ucierpiały na skutek ponownej deprecjacji reala brazylijskiego.
Miedź HG zyskała na wartości po raz pierwszy od siedmiu tygodni po spadku o 20% od początku czerwca do poziomu rocznego minimum. Możliwość nowych inwestycji infrastrukturalnych w Chinach, rozejm w amerykańsko-europejskiej wojnie handlowej oraz trudne negocjacje w sprawie płac w największej na świecie kopalni w Chile zapewniły niezbędne wsparcie.
Po stracie niemal połowy zysków z okresu pomiędzy 2016 r. a styczniem tego roku, wydarzenia te przyczyniły się do stabilizacji cen miedzi i ogólnie metali przemysłowych. Lepsza prognoza fundamentalna i/lub techniczna może teraz potencjalnie pobudzić kupno. Wskazuje na to m.in. fakt, iż fundusze hedgingowe w kontekście wyższych cen bynajmniej się nie poddały i dysponują dziś największą krótką pozycją netto (kolor fioletowy) od niemal dwóch lat.
W sektorze zbóż najwyraźniej mamy do czynienia z ożywieniem, przede wszystkim w odniesieniu do pszenicy, a wiele istotnych regionów upraw, począwszy od Europy, przez kraje byłego Związku Radzieckiego, po Australię, odnotowuje utrudnione warunki ze względu na suszę. Brak opadów w całej Europie spowodował, że zwykle zielone pola uprawne przypominają piaszczyste plaże. W efekcie rolnicy zostali zmuszeni do naruszenia zimowych zapasów paszy, aby utrzymać trzody przy życiu, przez co ceny pszenicy obecnie rosną, ponieważ nabywcy chcą zabezpieczyć się przed zimą.
Spowodowało to, że europejski rynek pszenicy odnotował wyraźny wzrost: kontrakt terminowy na pszenicę konsumpcyjną dostępny na giełdzie paryskiej po raz pierwszy od trzech lat przekroczył 200 EUR/Mt. Przyczyniła się do tego wspomniana powyżej fala transakcji kupna w połączeniu z fundamentalnym wsparciem w postaci dalszej redukcji zapasów zbóż w Europie; wspomina się również o możliwości wprowadzenia w Rosji ograniczeń eksportu, aby przeciwdziałać podwyżce cen chleba.
Na złoto w coraz większym stopniu wpływa jego odwrotna relacja do dolara. W szczególności do juana chińskiego, ponieważ obecna wojna handlowa pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami przyczyniła się do spadku ceny zarówno juana, jak i złota względem dolara. Korelacja ta, jak widzimy poniżej, w ciągu ostatnich kilku miesięcy rosła, przy czym złoto straciło na wartości w okresie, w którym chiński rząd dopuścił do osłabienia swojej waluty, aby zrównoważyć trudności spowodowane nałożeniem przez Stany Zjednoczone ceł na warte miliardy dolarów towary, a przyczyniające się do zahamowania tempa wzrostu gospodarczego Państwa Środka.
Czynniki wpływające na wyniki złota zmieniają się w czasie. Mimo iż dolar pozostaje zawsze jednym z głównych źródeł inspiracji, waluta, względem której mierzona jest jego wartość, ulega zmianom. Rok temu czynnikami kształtującymi cenę złota była mocna, dodatnia korelacja z jenem japońskim oraz ujemna korelacja z realnymi rentownościami amerykańskich obligacji.
Mocny wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych w II kwartale zapewnił wsparcie dla akcji i relatywną stabilizację rentowności obligacji. Może to jednak być maksimum dostępnych możliwości, ponieważ w drugim półroczu wyraźne stanie się oddziaływanie nowych taryf celnych, wyższych cen benzyny i wyższych kosztów finansowania. Eskalacja wojny handlowej, która jeszcze bardziej pogorszy prognozy dla wzrostu, może spowodować, że Federalny Komitet Otwartego Rynku przemyśli kwestię dalszego podwyższania stóp procentowych. W przypadku takiego scenariusza dolar najprawdopodobniej ucierpi, ponieważ proces rozszerzania się luki stopy procentowej względem pozostałych walut ulegnie zahamowaniu.
Złoto ponownie czeka na nabywców w okolicach 1 200 USD/uncja, czyli obszaru, który w przeszłości zapewniał już wsparcie i który stanowi zniesienie o 50% z rajdu na poziomie 329 USD/uncja odnotowanego w okresie od grudnia 2015 r. do lipca 2016 r. Aby utrzymać ten poziom, konieczne jest jednak zatrzymanie lub wręcz odwrócenie aprecjacji dolara, w szczególności względem juana, jak omówiliśmy powyżej. Presja na sprzedaż ze strony funduszy również może osłabnąć po osiągnięciu przez nie największej w historii krótkiej pozycji brutto. W efekcie złoto może znacznie lepiej reagować na dotychczas deficytowe informacje sprzyjające wzrostowi cen.
Korekta ceny ropy Brent w dół w porównaniu z odnotowanym na początku lipca 80 USD/b wydaje się na razie zakończona. Zdecydowaną korektę zapoczątkowały doniesienia wpływające na potencjalną prognozę dla popytu, a także na krótkoterminową prognozę dla podaży. Narastające od trzech miesięcy napięcia handlowe wywołały obawy o światowy wzrost gospodarczy i popyt, w szczególności w gospodarkach wschodzących, które już ucierpiały na skutek mocniejszego dolara i rosnących kosztów obsługi długu w amerykańskiej walucie.
Najwięcej szkód wyrządziło najprawdopodobniej względne ustabilizowanie podaży w takich krajach, jak Libia czy Kanada, a także doniesienia, że trzech członków Rady Współpracy Zatoki Perskiej OPEC, tj. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Kuwejt, rozpoczęło już zwiększanie produkcji i eksportu. Rozbieżność czasowa pomiędzy wprowadzeniem tych dodatkowych baryłek na rynek a faktycznym zapotrzebowaniem na nie – pod koniec tego roku, kiedy odczuwalne staną się amerykańskie sankcje nałożone na Iran – przyczyniła się do utworzenia chwilowej nadpodaży na rynku.
Najnowsze wydarzenia zaprezentowane na czterech wykresach: Wzrost podaży z głównych państw członkowskich OPEC oraz z Rosji wywiera presję na ropę Brent – światowy benchmark – a w konsekwencji spread kontraktów terminowych o najbliższym terminie wygaśnięcia powrócił do stanu contango. Zmusiło to fundusze hedgingowe, których zasadnicza część ekspozycji na najbardziej płynne kontrakty znajduje się zwykle na przednim końcu krzywej, do masowej likwidacji długich pozycji. Równocześnie na rynku ropy WTI nastąpiła znacznie mniejsza likwidacja spekulacyjnych długich pozycji ze względu na podwyższony deport spowodowany dalszą redukcją zapasów w Cushing w stanie Oklahoma, głównym ośrodku magazynowania ropy służącym jako centrum realizacji kontraktów terminowych na ropę WTI.
Podtrzymujemy pogląd wyrażony w opublikowanej ostatnio prognozie na III kwartał, że cena ropy Brent najprawdopodobniej utrzyma się na razie w przedziale ~70-80 USD/b. Przed potencjalnym spadkiem wydaje się chronić utrzymujące się ryzyko dotyczące dostaw, pomimo zwiększenia produkcji z niektórych państw członkowskich OPEC i z Rosji. Co do wzrostu, poziom 80 USD/b okazał się już twardym orzechem do zgryzienia, a narracja stanowiąca, że „wojna handlowa obniży wzrost gospodarczy” powinna w dalszym ciągu ograniczać apetyt nabywców powyżej tego poziomu.
Nie należy pomijać również dodatkowych inicjatyw politycznych na rzecz zapobieżenia hossie na rynku. Według ostatnich sondaży prezydenta Trumpa czeka prawdziwa batalia przed wyborami uzupełniającymi w listopadzie. Po gwałtownej wyprzedaży głównych zbóż, takich jak soja czy kukurydza, w związku z nałożeniem nowych taryf celnych, na czym ucierpiał zarówno elektorat Trumpa, jak i wyborcy, którzy jeszcze się wahają, ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje jest kolejny wzrost cen benzyny w Stanach Zjednoczonych. Dlatego nie wolno wykluczać decyzji politycznej w sprawie uwolnienia amerykańskich strategicznych rezerw benzyny.
Stosując zniesienie Fibonacciego do oszacowania, jak daleko obecne ożywienie może wywindować ceny, widzimy, że krótkoterminowy potencjał wzrostu ogranicza się do obszaru pomiędzy 75,35 a 76,33 USD/b.