Ok. godziny 18:00 czasu polskiego (19:00 w Bejrucie) doszło do gigantycznej eksplozji, będącej następstwem pożaru składu fajerwerków. Wybuchła saletra amonowa, która jest składnikiem nawozu, ale równie dobrze sprawdza się jako tani materiał wybuchowy, uwielbiany przez terrorystów.
W porcie od kilku lat składowane było w sposób niezgodny z normami aż 2 750 ton tego materiału. Według oficjalnej historii, saletra była transportowana przez rosyjskiego biznesmena do Mozambiku, jednak na wysokości Libanu statek doznał uszkodzeń i zawitał do bejruckiego portu. Nieoficjalnie pojawia się wiele spekulacji na temat udziału Hezbollahu w całej sprawie (W mediach pojawiają się wypowiedzi niemieckiego eksperta od terroryzmu, który mówi, że w Niemczech również istniał magazyn saletry amonowej Hezbollahu).
Dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona, przyjmuje się, że był to wypadek. Jednak 7 sierpnia miał zapaść wyrok w sprawie zabójstwa premiera Libanu Rafika al-Hariri’ego, którego dokonał właśnie Hezbollah. Nie można wykluczyć ewentualności, że rzeczywiście doszło do wypadku, ale podczas przygotowywania zamachu.
W wyniku wybuchu śmierć poniosło 157 osób (liczba nie jest ostateczna), a ponad 5000 odniosło rany. Ok. 300 tys. mieszkańców Bejrutu straciło swoje domy. Zniszczeniu uległy trzy duże szpitale, które odgrywały niebagatelną rolę w walce z COVID-19. W porcie znajdował się także spichlerz zawierający znaczną część krajowych zapasów żywności.
Koronawirus w Polsce
Wzrasta liczba nowych zakażeń koronawirusem w Polsce. W czwartek dzienna liczba zakażeń po raz pierwszy od początku pandemii przekroczyła 700 (dokładnie 726), a już w piątek wyniosła 809. W związku z tym wprowadzone zostały obostrzenia w 19 powiatach, w których ilość zakażeń wyniosła powyżej 12 na 10 tys. mieszkańców (powiaty czerwone) oraz 6-12 na 10 tys. mieszkańców (powiaty żółte).
Choć sytuacja pandemiczna ulega pogorszeniu, MEN ogłosił już, że 1 września dzieci pójdą do szkoły. Zrobił to wbrew swoim wcześniejszym zapowiedziom, że decyzja zostanie podjęta na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego, przy uwzględnieniu sytuacji pandemicznej.
Metale szlachetne
W związku z wybuchem w Bejrucie ceny wielu surowców, w tym złota i srebra poszły w górę. Miało to zapewne związek z gwałtownym wzrostem niepokoju, połączonym z brakiem informacji o tym, co rzeczywiście dzieje się w stolicy Libanu. Podczas konferencji prasowej Donald Trump powiedział, że rozmawiał z generałami, i że ich zdaniem był to atak. Prawdopodobnie mogło to wywołać krótkotrwałą panikę wśród inwestorów, jednak pomimo faktu, że z czasem sytuacja zaczęła się nieco rozjaśniać, ceny złota i srebra kontynuowały wzrosty.
Złoto z poziomu 1 975 USD skoczyło z wtorku na środę w okolice 2 030, a w kolejnych dniach otarło się o 2 070 USD. Był to przełomowy moment, ponieważ cena tego metalu po raz pierwszy w historii przekroczyła poziom 2 000 USD.
Równie gwałtownie ożywiło się srebro, które do wtorku meandrowało w zakresie 24-24,5 dolarów, po wybuchu skoczyło do 26 dolarów, a pod koniec tygodnia otarło się nawet o 29,5 USD.
Pomimo historycznych maksimów inwestorzy nie tracą zainteresowania metalami. Istnieje wiele fundamentów przemawiających za tym, że ceny złota i srebra nie przestaną zbyt szybko rosnąć. Wręcz przeciwnie – szykujemy się do kolejnej batalii z COVID-19, która może być łatwiejsza z uwagi na dotychczasowe doświadczenia, ale równie dobrze może być trudniejsza przez fakt, że gospodarki są już bardzo mocno osłabione, i zwyczajnie nie będzie nikogo stać na kolejny lockdown.