Jedną ze spółek, która odnotowała wczoraj straty była Tesla, która w ostatnich dniach zyskiwała w bardzo dużym tempie. W sierpniu akcje elektromobilnego giganta skoczyły z 300 do 500 dolarów. Tak gwałtowny wzrost ceny wymusił u jednego z głównych udziałowców instytucjonalnych – szkockim domu inwestycyjnym Baillie Gifford – zmniejszenie ilości udziałów z uwagi na zbyt dużą koncentrację kapitału na pojedynczej spółce. Szkoci zapowiedzieli jednocześnie, że odkupią akcje, gdy będą tańsze. Standardowe procedury to dobrze brzmiący argument, jednak być może analitycy z Edynburga dopatrzyli się w liczbach czegoś więcej.
Odpowiedzią na wiele pytań może być wydarzenie z poprzedniego tygodnia, czyli zapowiedź FED o niewalczeniu z inflacją. Gdy uwaga większości skupiła się na bieżącym kontekście, czyli słabnącym dolarze, w rzeczywistości najistotniejszą okazała się informacja, że tak naprawdę FED nie podniesie stóp procentowych przez długi czas, nawet gdyby inflacja zaczęła zbliżać się do celu inflacyjnego. Niskie stopy procentowe to tani kredyt, a więc paliwo do kolejnych wzrostów na Wall Street. Te wzrosty obserwowaliśmy (do czwartku), a jednocześnie złoto straciło nieco ze swojego tegorocznego impetu. Apetyt inwestorów na ryzyko wzrósł, co widoczne było na wykresach.
Jak długo potrwają te wzrosty? Być może to właśnie najbliższe dni pokażą, w jakim kierunku pójdzie Wall Street. Choć patrząc na rosnący rozstrzał pomiędzy parkietem a realną gospodarką, można by odnieść wrażenie, że wielu amerykanów korzysta z taniego pieniądza i próbuje zarabiać właśnie na Wall Street. Rzeczywistość gospodarcza pozostaje dużo bardziej ponura – jak donosi portal CNN, z powodu pandemii koronawirusa i jej skutków gospodarczych, blisko 40 mln Amerykanom grozi dziś eksmisja.
Metale szlachetne
Złoto i srebro nie odreagowały jeszcze po ostatnich stratach. Zapowiedzi pozostawienia niskich stóp procentowych na dłużej zachęciły inwestorów do większego ryzyka. Jednak nie oznacza to, że metale odchodzą do lamusa. Obecna cena, w stosunku do prognoz, wydaje się być mocno atrakcyjną okazją dla tych, którzy nieco bardziej wybiegają w przyszłość i chcieliby zabezpieczyć swój kapitał przed tym, co nas jeszcze może czekać.
Bilans FED nie skurczy się samoistnie w cudowny sposób. Rachunek za działania podjęte w ramach walki z pandemią COVID-19 jeszcze przyjdzie zapłacić nam wszystkim, i to właśnie wtedy nieoceniona może okazać się bezpieczna część portfela, zbudowana na złocie. Przypomnimy, że w tym roku do złota przekonał się wieloletni przeciwnik złota Warren Buffett, który zakupił udziały w największej spółce wydobywczej z branży złota – Barrick Gold, a prognozy Goldman Sachs na najbliższe 12 miesięcy to 2 300 dolarów za uncję.