Dolar mocny, euro najniżej do 13 lat, jen wymazał prawie całą tegoroczną siłę. Środa była dniem zaskoczenia, czwartek – realizacji, a piątek może być dniem finalizacji? Mimo to mantrą dla rynków pozostaje, by kupować dolara, zanim nie trafi się na ścianę lub świąteczny marazm.
Wczoraj rentowności obligacji amerykańskich kontynuowały marsz na północ posiłkując się jastrzębim nastawieniem Fed. Dziesięciolatki wskoczyły na 2,64 proc., co było impulsem do wyciągania indeksu dolarowego do najwyższego poziomu od 13 alt. EUR/USD pod 1,04 był pierwszy raz od 2003 roku, a USD/JPY zatrzymał się dopiero pod 118,70, ale jest blisko, by wymazać całe spadki z tego roku. W kolejnych godzinach do teraz rentowności spadają (dziś rano 2,57 proc.), co hamuje USD i skłania do finalizacji głównej fali handlu, zanim płynność siądzie przed przerwą świąteczną. Domykanie pozycji może osłabiać USD, ale tylko przejściowo. Generalnie przekonanie jest takie, że dolar będzie królem w 2017 r. i dopóki nie pojawi się jasny sygnał, że może być inaczej, rynek prędko będzie wykorzystywał cofnięcia dolara do odnowienia kupna.
Wall Street nie kontynuowało w czwartek spadków, zatem sentyment rynkowy i apetyt na ryzyko pozostają mocne. To może sprawiać, że zazwyczaj traktowane jako ryzykowne waluty surowcowe (AUD, CAD, NOK) mogą tracić mniej. Ciężar presji będzie na EUR i JPY. Unijna waluta mus się zmierzyć z ryzykiem populizmu w przyszłorocznych wyborach w krajach europejskich (Holandii, Francja, Włochy, Niemcy), które mogą zagrozić integracji europejskiej i zahamować reformy. Jen ma przeciw sobie ekspansywny Bank Japonii, który nie pozwala na wyprzedaż japońskich obligacji skarbowych, przez co rośnie dywergencja między oprocentowaniem obligacji w USA i Japonii. Wyższe stopy w USA przyciągają kapitał, także z Japonii. Do tego pozytywny sentyment pcha w górę indeksy akcji, co nasila korelację USD/JPY z indeksem Nikkei.
Gorący tydzień kończy się spokojniejszym kalendarzem. Finalny odczyt inflacji z Eurolandu za listopad powinien przynieść potwierdzenie na 0,6 proc. r/r dla głównego wskaźnika i na 0,8 proc. dla bazowego. Dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniach z Polski za listopad powinny wskazać na kontynuowany przyrost miejsc pracy przy stabilnej presji płacowej. W danych z rynku budowlanego USA spodziewane jest odreagowanie silnych figur za październik. Wieczorem przemawia Lacker z Fed, którego jastrzębie poglądy mogą go skłaniać do stwierdzenia, że w przyszłym roku powinno być więcej niż podwyżki.