Poniedziałkowa sesja na rynku ropy naftowej rozpoczęła się od zniżki i ponownego zejścia notowań ropy WTI poniżej poziomu 44 USD za baryłkę – niemniej, po południu strona popytowa zaczęła dominować, ostatecznie pokonując podaż. Wczorajsza sesja zakończyła się wzrostem cen ropy naftowej w USA do poziomu 44,50 USD za baryłkę, a dzisiaj rano notowania tego surowca kontynuują delikatną zwyżkę.
Wśród inwestorów instytucjonalnych na rynku ropy naftowej wciąż panuje duży pesymizm – mimo zmniejszenia przez nich liczby krótkich pozycji na rynku tego surowca na przełomie czerwca i lipca (co odbiło się na rynku ropy dynamicznym wzrostem cen), wciąż liczba ta pozostaje duża i odzwierciedla ona brak wiary w fundamentalne zwyżki cen. Oczywiście taka postawa ma uzasadnienie w obliczu dużej produkcji ropy naftowej nie tylko w Stanach Zjednoczonych, lecz nawet w walczącym z globalną nadwyżką kartelu OPEC.
Wzrost wydobycia ropy naftowej w OPEC ma swoją przyczynę w ożywieniu produkcji w Libii oraz Nigerii, czyli krajach wyłączonych z porozumienia ze względu na ich trudną sytuację polityczno-gospodarczą. Brak narzuconych limitów na te kraje sprawia jednak, że skuteczność działań całego kartelu stoi pod znakiem zapytania. Z tej przyczyny sygnatariusze porozumienia ws. limitów produkcji ropy mają zamiar jeszcze w lipcu przeprowadzić rozmowy z przedstawicielami Libii i Nigerii na temat dołączenia do porozumienia. Narzucenie limitów produkcji na te kraje mogłoby krótkoterminowo wesprzeć notowania ropy naftowej, jednak fundamentalnie niewiele zmieni na globalnym rynku tego surowca.