Sell in May go away! Wprawdzie to giełdowe porzekadło silnie jest kontestowane przez akademików i praktyków - pochylających się m.in. nad teorią (hipotezą) efektywnego rynku, to jednak w minionym miesiącu w przypadku rynków towarowo – surowcowych zdawałoby się jednak sprawdzać. Choć z pewnymi potwierdzającymi przysłowiową regułę – wyjątkami.
Maj 2015 roku to już historia, a nowy czerwcowy jej rozdział, może dać do zrozumienia, że nie pora jeszcze myśleć o wakacjach. U początku tego miesiąca uwaga społeczności okołorynkowej, skupiać się będzie na ropie naftowej (w ubiegłym tygodniu WTI: +0,7%, Brent: –0,1%; w maju WTI: +3,0%, Brent: –0,1%), czyli na wiedeńskim szczycie OPEC i rozmowach temu towarzyszących. Najbardziej prawdopodobna wydaje się kontynuacja, czyli zachowanie obecnego status quo w zakresie limitów wydobycia. Tak przynajmniej oceniają sytuację tzw. rynki. Z drugiej jednak strony w geopolityce, także z udziałem świata arabskiego „trochę” się w ostatnich miesiącach zmieniło. Wyjście naprzeciw tym wyzwaniom wiąże się z silnie dodatnimi przepływami finansowymi ze sprzedaży paliw, i dotyczy to również Arabii Saudyjskiej. Stąd z pewną redukcją podaży trzeba się jednak liczyć, choć może zakończy się na ewentualnej interwencji słownej. Za podniesieniem presji cenowej w światowym sektorze paliwowym przemawia ekspansja amerykańskiej i innej, poza kartelowej podaży, silny, jak nie już bardzo silny dolar oraz ostatnie prognozy wielkich bankowych graczy z Goldmanem Sachsem na czele, wieszczących ponowną korektę notowań, np. dla WTI do ok. 45 dolarów za baryłkę.
Niewiele zmienia się ciągle rynek złota. W ubiegłym tygodniu w sieci: –1,2%, na fixingu: –1,0%, w maju sieć: –1,1%, a fixing: +0,9%. Podobnie zachowuje się srebro, w obrocie elektronicznym w tygodniu: –2,1%, w maju: +0,9%, zaś fixing w tygodniu: –3,3%, a w maju +0,9%. Niemniej czerwcowy rynek złota wcale nie musi już kontynuować flauty. Sporą zmienność może wprowadzić na niego kurs dolara, i to niekoniecznie z jednokierunkową, aprecjacyjną - elastycznością. Nie tylko czerwiec, ale następne letnie miesiące, mogą upłynąć pod znakiem debat o możliwości nowego otwarcia w strefie euro. Powoli bowiem wokół „gordyjskiego węzła” greckiego zadłużenia, zaczyna chyba dochodzić do głosu racjonalność. Mowa o sytuacji w której gros zainteresowanych przestaje się już nareszcie oszukiwać, że Grecja zdoła spłacić swoje zobowiązania w tzw. przewidywalnej przyszłości. Taka, załóżmy kilkudziesięcioprocentowa redukcja długu, bo o tym mowa, byłaby zapewne „transakcją” wiązaną, zabezpieczającą, np. interesy Niemiec, o czym może jednak przy innej okazji. Ścieżki owego hipotetycznego, rzecz jasna scenariusza, kreśli poniekąd też analiza postępów z przekuwania teorii ekonomii w praktykę i kierunki regulacji zachodniego (i globalnego) życia gospodarczego - ostatnich lat. W przypadku umorzenia długów, to już nie neo i nowo keynesowskie ograniczenie - asymetrii informacji, ale raczej szeroki konsensus akolitów John Maynarda, z postkeynesistowskimi – włącznie. Ci ostatni definiowani często w ramach tzw. ekonomii alternatywnej, na gruncie artykułowanego przez nich quasi paradygmatu o tzw. finansyzacji – zdają się funkcjonować w dość osobliwej symbiozie z (neo)marksistami. Swoją drogą krypto marksizm uprawia też spore grono modnych teraz, lecz osadzonych w różnych prądach myślowych instytucjonalistów.
Powracając do obu metali szlachetnych - pewien potencjał dla ich notowań - można zapewne wiązać z rosnącymi na potęgę kursami chińskich akcji. Na koniec maja średni wskaźnik P/E dla papierów notowanych na Shenzhen Stock Exchange osiągnął: 61,4. Generalnie dla pompujących chińskie akcje, tamtejszych - niedoświadczonych inwestorów, dobrze się to zapewne nie skończy. Znamiennym jest, że spada też wielkość przewozów złota ze Szwajcarii do Chin (pomiędzy kwietniem a marcem o – 67%), a z kolei rośnie do Hongkongu (w tym sam okresie: +36%). Przemienność tych tendencji jakby nie do końca przypadkowa.
Jeśli już mowa o Państwie Środka, to warto zauważyć, iż w maju najbardziej „sinologiczny” metal przemysłowy, czyli miedź był zarazem jedynym, który zamknął się na London Metal Exchange na plusie (+0,1%, w minionym tygodniu: –1,7%). Kończąc maj z kursem 6095 tys. USD/t. Pozostałe tak w tygodniu, jak i miesiącu - odnotowywały w większości przypadków regres wartości swych kontraktów (3-miesięcznych), a zatem: aluminium (–1,1%/–7,4%), cyna (–2,1%/–1,9%), cynk (–1,7%/–2,7%), nikiel (–0,2%/–4,2%), ołów (+0,9%/–5,2%).
Na rynkach towarów rolno – spożywczych najbardziej krzepko wyglądały w minionym miesiącu notowania kakao (+7,0%), mimo, że ostatni tydzień maja nie był już taki dobry (–2,1%). Wśród pozostałych popularnych „miękkich” słabość rynków była aż nadto widoczna, w przekroju poprzedni tydzień/miesiąc wyglądało to tak: kawa (Arabica: –0,6%/–9,1%; Robusta: –0,6%/–7,7%), cukier (biały: –0,7%/–7,0%; trzcinowy: –2,5%/–8,8%), sok pomarańczowy (–3,4%/–3,2%), bawełna: –1,7%/–4,1%.
Swojego progresywnego „jedynaka” miały w przednówkowym maju także parkiety zbożowe. Była nim amerykańska odmiana pszenicy Kansas (+2,6%, „zwykła”: –1,2%). Warto jednak nadmienić, że o majowych stopach zwrotu na rynku pszenicy - przesądził miniony tydzień, w którym pod wpływem doniesień o zwiększonych areałach zasiewów (Środkowego Zachodu USA), kursy obu wymienionych gatunków obsunęły się, odpowiednio o: –8,5% i –7,2%. Na przeciwległym biegunie znalazły się za ten okres notowania soi (fasolka: +1,0%, śruta: +0,7%), lecz w maju wykazały już zdecydowany regres, wynoszący stosownie: –5,4% oraz –5,0%. „Pod kreską” znalazła się w poprzednim tygodniu (–2,4%) i miesiącu (–4,4,%) kukurydza, podobnie działo się również z kursem szorstkiego ryżu (–1,0%/–4,5%).
Na kooperacyjnym ze zbożami rynku „mięsa czerwonego” lider wzrostów w minionym tygodniu i miesiącu – też był tylko jeden - młoda wołowina (+2,2%/+2,5%). Notowania bydła to: +0,1%/–0,2%, z kolei tusze wieprzowe: –0,9%/–0,1%. Spora cześć graczy, nawet tych dla których głównym miejscem aktywności jest terminowy obrót kontraktami na produkty zwierzęce, czeka co się wydarzy w najbliższych dniach wyniku rosyjskich zakazów dotyczących części brazylijskiej wołowiny. Beneficjantami tej sytuacji, przynajmniej bezpośrednimi nie będą jednak hodowcy w USA, lecz raczej ich konkurencji z Antypodów.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA