Wygrana koalicji rządowej w niedzielnych wyborach w Japonii, umocni jeszcze bardziej pozycję rządu premiera Shinzo Abe. Będzie to zapewne silny impuls, z jakim rynki wejdą w ostatni już w tym roku pełny, tzn. 5-dniowy tydzień handlu. Tradycyjnie jest to też „ostatni dzwonek” na tzw. window dressing.
W przypadku notowań ropy naftowej, które w minionym tygodniu spadały w skali dwucyfrowej (WTI: –12,4%, Brent: –10,5%), efekt „upiększania okien” – dotyczyć będzie, jak wiadomo, jedynie tych skierowanych na „południową stronę”. Piątkowy kurs baryłki lekkiej, słodkiej ropy amerykańskiej zamknął się przy 57,46 USD, zaś tej wydobywanej z dna Morza Północnego przy 61,47 USD. Dla jednych są to „spadające noże”, dla innych – dosłownie: „budżetowa gilotyna”. W tej sytuacji pisujący komentarze day-traderzy zza Altantyku, a handlujący głównie na NYMEX, mówią wprost, że namierzenie „dołka” w obecnej fazie rynku jest praktycznie niewykonalne i radzą, aby teraz tak jak oni - stanąć sobie z boku i przeczekać.
Bohaterem ostatniej części mijającego roku zdaje się być złoto. W zeszłym tygodniu w obrocie sieciowym cena „elektronicznej uncji” wzrosła o +2,5% (do 1223,30 USD), a „fizycznej” (tj. fixingowej) o +1,9% (do 1217,00 USD). Dzięki temu finiszowi, „żółtym metal”, który kilka miesięcy temu zniknął praktycznie z rubryki oczekiwanych - dodatnich stóp zwrotu w 2014 r., w wymiarze cen bieżących, tzn. porównujących cenę z piątku z ostatnim fixingowym zapisem kursowym z 2013 r. (1204,50 USD/oz), wychodzi na +1,0%. W ujęciu średniorocznym minus jest jednak wyraźny, gdyż jak dotąd jest to: –10,1%.
Rosnące ceny złota ciągną ze zwiększoną dynamiką notowania srebra. W poprzednim tygodniu w handlu sieciowym: +4,6%, a na fixingu: +4,5%. Srebro otrzymało zresztą w tych dniach sporą dozę dobrej narracji, wskazującej na prawdopodobne problemy z podażą w 2015 r. Trzeba jednak pamiętać, że ogrom „białego metalu” ma ponoć spoczywać w skarbcach co niektórych globalnych graczy z Wall Street, o czym nie raz na tych stronach w mijającym roku wspominano. Wyczekując dużo lepszej koniunktury do ich częściowego upłynnienia. Tym bardziej, że tego typu ruchy wpisywałyby się w gruntowną reorganizację działalności banków w obszarze: „rynek towarowy”.
Słabą passę, głównie za sprawą spowalniającej gospodarki Chin, kontynuują metale przemysłowe. W zeszłym tygodniu poza symbolicznym drgnięciem cen cyny (+0,5%), pozostałe kursy poszły wyraźnie do dołu: aluminium (–3,3%), miedź (–0,9%), nikiel (–4,0%), ołów (-2,1%). Jeśli chodzi o przyszłoroczne prognozy cen to generalnie panuje w tym zakresie spora posucha.
Z kolei na rynkach towarów rolno – spożywczych uwypukla się fakt, że im bliżej końca starego roku, tym lepiej zaczynają być postrzegane - zboża. W poprzednim tygodniu dotyczyło to w pierwszej kolejności: kukurydzy (+2,6%) oraz szorstkiego ryżu (+2,3%), zaś pszenica („zwykła”+2,0%, Kansas na: –0,7%) i soja (fasolka:+0,8%, śruta:–3,1%), jak widać „pół na pół”.
Coś co przypomina „realizację zysków” od jakiegoś czasu ma miejsce w przypadku wołowiny (buhaje: –4,2%, krowi żywiec: –1,3%), chuda wieprzowina (–1,7%). Trzeba przy tym przypomnieć, że 12-miesięczne stopy zwrotu z kontraktów na „czerwone mięso” wynoszą odpowiednio: +34,7%, +20,4%, –2,1%.
„Czerwień” przeważała w zeszłym tygodniu na rynku popularnych softów. „Zieloną enklawą”, na tym tle stanowiły notowania mrożonego koncentratu soku pomarańczowego (+3,2%), determinowane to było sygnałami o rosnącym, przedświątecznym popycie oraz obawami o zagrożeniach pogodowych w USA. Reszta tzw. „miękkich” w omawianym okresie wyraźnie traciła na wartości: kakao (–0,6%), kawa (Arabica: –3,8%, Robusta: –4,7%), cukier (biały: –1,2%, trzcinowy: –0,9%).
Powracając jeszcze do warunków atmosferycznych w Stanach Zjednoczonych, to ich wpływ odznaczył się też dodatnio – na zeszłotygodniowych cenach bawełny (+1,7%). W wyniku tego ponownie zdołały pokonać poziom 60 centów za funt, czyli postrzeganego wcześniej przez rynek „twardego dna”.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA