Na przełomie pierwszego i drugiego kwartału rynek ropy, mający za sobą ponad +15% dwumiesięczne, stopy zwrotu, cechuje dwudzielność opinii. Z jednej strony – nie brakuje głosów, typu: „zapomnijcie już o 40 dolarach za baryłkę, gdyż czeka nas powrót w okolice 25 dolarów. Z drugiej zaś, wysuwane jest przekonanie, że paliwowe notowania w dalszym ciągu będą się sukcesywnie podnosiły, zmierzając ku realizacji konsensusu prognostycznego dla średniorocznej ceny w wysokości 55 – 60 USD/bbl. Na 17 kwietnia Katar zaprosił 13 członków OPEC do Dohy, aby rozpocząć kolejną rundę rozmów zmierzających do wypracowanie wspólnego działania na rzecz odbudowy cen ropy poziomów znaczniej bardziej satysfakcjonujących.
Na rozdrożu opinii znalazł się również rynek złota. W ostatni tydzień marca kruszec wszedł z cenę 1216,70 (sieć) – 1221,00 (fixing), ale gros analityków (technicznych) oczekuje w tych dniach próby testowania oporu na linii 1200 USD/oz. Podobnej presji na 15 USD/oz poddane ma być srebro, wyceniane przed świętami, w zależności od miejsca odczytu: od 15,20 (sieć) do 15,28 dolarów za uncję. Sugerowany nacisk ze strony niedźwiedzi, wynikać ma m.in. z przewagi pro-spadkowych przewidywań ankietowanych przed weekendem analityków i zarządzających inwestycjami w metale szlachetne.
Kilkuprocentowe spadki kursów w trakcie przedświąteczne tygodnia spowodowały przesunięcie się podobnych, podzielonych nastrojów na rynek metali przemysłowych. Cena najpopularniejszego z nich, czyli miedzi po przebiciu w notowaniach na London Metal Exchange progu 5 tys. dolarów za tonę, spadła przed Wielkanocą do 4915 USD (w kontraktach 3-miesięcznych) i 4931 USD (na rynku kasowym). Uczestnicy gry pod dalszą zwyżkę kursu Red One wyczekują kolejnych interwencji Pekinu mających przyczynić się stabilizowania klimatu na chińskich giełdach papierów wartościowych i w ogóle w gospodarce Państwa Środka.
Marzec, do końca którego pozostały jedynie trzy dni handlu, może być tym miesiącem, który przyniesie zauważalną poprawę notowań na rynku towarów rolno – spożywczych, dobrze zatem rokującą w kontekście kwietnia. Stosunkowo najmniejsze szanse, aby zamknąć ostatni miesiąc pierwszego kwartału „nad kreską” ma na parkietach zbożowych ryż, a na mięsnych wołowina, tj. głównie bydło.
Kwiecień to ten miesiąc roku, w którym za sprawą Brazylii, a także choć w wyraźnie mniejszym stopniu – Indonezji, zbiera się przeciętnie około połowy światowej kawy. Resztę, jak wiadomo w październiku, a wcześniej w stosunkowo niewielkich ilościach w lipcu. Prognozy jakie ukazują się u progu kawowych żniw wskazują, że w przyszłym miesiącu, w Brazylii może zostać zebrane 45,75 mln worków. W porównaniu do 2015 r. w którym plony wyniosły 43,23 mln worków, oznaczałoby to wzrost o +5,8%.
Brazylia, jeden z najważniejszych „spichlerzy globu”, stoi w obliczu nieoglądanego wcześniej w tym kraju wstrząsu swej sceny politycznej. W ocenie politologów specjalizujących się w tym regionie świata – procedura skutecznego impeachment wobec urzędującej prezydent najpóźniej nastąpić ma na przełomie kwietnia i maja. Wcześniej, bo w ciągu tygodnia czy dwóch, aresztowany ma być na podstawie zarzutów o korupcję ex-prezydent Lula. Nie brakuje opinii, że kraj może się wtedy znaleźć w ogniu krwawych zamieszek do stłumienia, których użyte byłoby wówczas wojsko. W tym kontekście pojawia się pytanie jak przełożyłoby się to na sektor rolno – przemysłowy. Brazylia to przecież nie tylko kawa, lecz także cukier, cytrusy czy soja, których mniej więcej po 1/3 tego co na całym świecie – rośnie właśnie w tym kraju. Główny wskaźnik tamtejszej giełdy BOVESPA, zyskał od początku roku ok. +18%. Stało się to w wyniku jego silnej progresji w okresie luty – marzec, gdy jego wartość (pomimo ostrzegających prognoz MFW o spadku PKB w 2016 r., wynoszącym: od –2,5% do –3,5%) wzrosła o prawie +33%. Sytuacja taka pozwala wyrazić pogląd, że obstawiający dalszą zwyżkę brazylijskiej giełdy nie do końca może brali (i ciągle biorą) pod uwagę – ekstremalne scenariusze konfliktu społecznego, a takiego w świetle m.in. oceny ekspertów wykluczyć zapewne nie można. Poza tym, warto też pamiętać, że ok. 85% produkcji rolnej Brazylii realizowane jest przez zaledwie ok. 8% gospodarstw rolnych. Istotnym jest przy tym i to, że dotychczas uzyskiwały one finansowanie nie przez rodzimy sektor bankowy, ale ten z Nowego Jorku, Londynu, Dubaju czy Frankfurtu n/Menem. Gdyby nastąpiły masowe protesty, paraliż dróg i portów, to sytuacja mogłaby się bardzo skomplikować, nie tylko w zakresie dostępności do kredytu bankowego.