Atmosfera wyczekiwania, której towarzyszy silne ożywienie strony popytowej – podciągające w górę ceny ropy naftowej – to scenariusz jakiego można się było spodziewać, próbując odgadnąć posunięcia taktyczne naftowego kartelu (i jego rosyjskich aliantów) w kontekście przypadającego na ten tydzień (25 bm.) posiedzenia OPEC. W rezultacie notowania lekkiej, słodkiej ropy amerykańskiej WTI wzrosły o +5,4% (do 50,48%), a jej odpowiednika Brent wydobywanego na Morzu Północnym o +5,7% (53,77%). Poza tym, doszedł jeszcze jeden istotny czynnik a mianowicie przy wybory w Iranie, przy wszystkich towarzyszących temu osobliwych uwarunkowaniach.
Nie najlepszą ostatnio passę prezydenta D. Trumpa “postarało się” w minionym tygodniu zdyskontować złoto (sieć: +2,1%, fixing: +1,6%), a w ślad za nim także srebro (sieć: +4,4%, fixing: +2,8%) i platyna (sieć: +2,0%, fixing: +2,2%), jedynie pallad poszedł swoim torem, tym razem w dół (sieć: –4,7%fixing: –5,9%). Wbrew różnym medialnym czy rynkowym spekulacjom, których również u nas w kraju nie brakuje, radziłbym – przynajmniej na razie, nieco ostudzić głowę. Na żaden bowiem impeachment realnie rzecz biorąc przy obecnym stanie wiedzy się nie zanosi. Tak w ogóle, aby operować tym pojęciem trzeba spojrzeć też na układ sił w Kongresie USA oraz znać choć ogólne prerogatywy gospodarza Białego Domu. Do odwołania głowy państwa znacznie bliżej wydaje się być zatem Brazylii, o czym nieco dalej, lecz i tutaj byłbym ostrożny. Innymi słowy w tym tygodniu oczekiwałbym raczej ustabilizowania notowań żółtego metal wraz z jego anturażem. Podobnych ruchów można by teoretycznie upatrywać również w segmencie metali przemysłowych, ale te cechuje dość wyraźna dychotomia popytowa. W zeszłym tygodniu zyskiwało aluminium (+2,8 %), cynk (+2,7 %) i miedź (Nowy Jork: +2,3 %, Londyn: +1,3 %), taniała zaś: cyna (–0,5 %), nikiel (-1,7%) i ołów (–3,2 %). Interesujące wydarzenia mogą nas czekać w najbliższym czasie na rynku towarów – rolno spożywczych – mimo, iż w poprzednim tygodniu – aż tak szeroko nie było tego jeszcze widać. W segmencie zbożowym pszenica (zwykła: +0,6%, Kansas: –0,2%) oraz kukurydza (+0,4%), dostały wsparcie komentarzami, z których wynikać ma, że nadmiar opadów w południowych regionach uprawnych USA stanowi ryzyko rozpowszechnienia się chorób. Z kolei na notowaniach soi (fasolka: mączka: –1,9%), odcisnęła się sytuacja w Brazylii, gdzie taniejący real czyni ofertę importową z tego kraju bardzo konkurencyjną. Kolejny tydzień silnie drożał ryż (+3,9%), według mnie mogą to być już impulsy hinduskie, tzn. związane z mniejszą w tym (i chyba też w przyszłym) roku podażą “chleba Azji” z tego kraju.
Niejednoznaczność przebija w poprzednim tygodniu z rynku mięsa czerwonego, gdzie w asortymencie wołowiny – taniały młode woły (–0,2%) a drożało bydło (+2,3%), zaś wieprzowina (tusze) straciła na wartości (–0,7%). Obszarem po którym najwięcej można się w rzeczonym kontekście spodziewać, i to niekoniecznie już tylko ze względu na ostatnie dynamiczne wzrosty notowań kakao (w tygodniu podrożało o kolejne o +2,0%) jest parkiet tzw. softów. Dużej zmienności możemy oczekiwać na rynku kawy, mimo, że w zeszłym tygodniu tylko taniała (Arabika: –2,1%, Robusta: –0,9%). Jako tego “forpocztę” traktowałbym m.in. uaktualnione prognozy jakie w tych dniach opublikowali eksperci z Rabobanku. Szacują oni, że w sezonie 2016/2017 w wyniku ożywienia gospodarczego w świecie – globalna konsumpcja kawy wzrośnie do 156,2 mln worków (60 kg), natomiast w sezonie 2017/2016 spożycie zwiększyć się ma do 159,8 mln worków. W zestawieniem z wielkością produkcji w adekwatnych sezonach wynikałoby zatem, że taki prosty deficyt dla sezonu 2016/2017 wyniósłby: –4,6 mln worków, w dla sezonu 2017/2018, przy prognozie produkcji analityków z holenderskiego banku na poziomie 153,0 mln worków, byłby on powiększony do: –6,8%. Trudno nie zadać pytania dlaczego rynek tak słabo w sumie na te prognozy zareagował? Po pierwsze, na parkietach widoczna była presja związana z deprecjacją brazylijskiej waluty, której jednak w kontekście drożejącego mocno cukru (w tygodniu biały: +5,2%, trzcinowy: +5,9%) akurat nie było widać. W tej sytuacji, to po wtóre, inwestorzy zdają sobie sprawę, że kluczowe znaczenie ma wielkość kwietniowych zbirów w Brazylii. Na razie mamy jedynie szacunki i to dość znacznie się różniące, te oficjalne – rządowe z Brazylii (Conab) zakładają zbiory na poziomie 46,6 mln worków, z kolei specjaliści z Rabobanku w swych założeniach do prognozy deficytu przyjęli je w wysokości 49,2 mln worków. Tego rodzaju symulacje, jak wiadomo, trwale wpisują się o tej porze roku w notowania “czarnego napoju”, a wszystko to w największym skrócie można sprowadzić do kwestii – czy w Brazylii w sezonie zebrano mniej czy więcej niż 50 mln worków. W ostatnich latach niezmiennie podsycano atmosferę, że mniej – po czym okazywało się, że jednak więcej. Ostatnim razem rzeczywiście mniej niż 50 mln worków było w sezonie 2009/2010, gdy plony wyniosły zaledwie:43,9 mln worków. W sezonie 2015/2016 było to 50,3 mln worków, a na sezon 2016/2017 oczekuje się 55 mln worków. Poza tym, to po trzecie, podstawowe znaczenia mają zapasy, które po to są aby równoważyć popyt z podażą. W sezonie 2014/2015 wynosił on 24,7 mln worków, w sezonie 2015/2016 było to 21,1 mln worków, w dla sezonu 2016/2017 przyjmuje się zaledwie 14,5 mln worków. Gdyby dane te się rzeczywiście się potwierdziły, to tak niskiego stanu zapasów nie było od ponad ćwierćwiecza. Dotychczas najniżej są te z sezonu 2012/2013, gdy wynosiły: 16,7 mln worków. Konstatując można zatem powiedzieć, że spekulacje wokół stanu zapasów światowych i wielkość zbiorów w Brazylii, będą w najbliższym tygodniach najważniejszymi zmiennymi narracji dla rynku kawy. Wśród innych czynników, wskazać należy również na Kolumbię (ok. 10 globalnej podaży), która wg Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa w sezonie 2017/2018 zebrać ma ok. 13,2 mln worków, wobec 14,0 mln w sezonie 2015/2016, ale zwiększyć ma zdaniem ekspertów USDA eksport. Kolumbia to jednak zbiory październikowe i trochę do tego czasu może się wydarzyć. Tak w sferze politycznej tego kraju, bo pokój, który ma właśnie sprzyjać odbudowie plantacji i wzrostowi eksportu, po kilku dekadach wojny domowej – ciągle jest tam dość kruchy.
W centrum uwagi z silną progresją notowań był w tych dniach wspomniany już powyżej cukier, któremu towarzyszył kolejny przekaz, tym razem z USDA, o oczekiwanym spadku światowych zapasów w sezonie 2017/2018 do najniższego poziomu od 6 lat (tj. 38,3 mln to), na który Unia Europejska już zawczasu odpowiedziała zniesieniem limitów. Każdy uczestnik rynku zakładający progresję słodzika musi się jednak także liczyć z podwyższoną zmiennością notowań, czego dobrym przykładem są rosnące napięcia wśród naszych plantatorów, producentów i odbiorców przemysłowych, a jeszcze bardziej sprzeczne, co do przyszłych skutków cenowych – oczekiwania.
W obliczu zawirowań w Brazylii z pewnym zainteresowaniem warto w tym tygodniu przyglądać się notowaniom kontraktów na mrożony koncentratu soku pomarańczowego (–5,1%), którego ten kraj dostarcza najwięcej, bo ok. w 1/3 tego, co produkuje cały świat. Tym bardziej, że w zeszłym tygodniu jego cena spadła o –5,1%. Regresem zakończyły się również ubiegłotygodniowe ceny bawełny (–3,3%). Pogorszenie się klimatu politycznego wokół osoby Donalda Trumpa, najwyraźniej temu surowcowi nie służy.