- Wybory prezydenckie w USA i pojedynek Biden vs Trump, rozpalają wyobraźnię Polaków.
- Jednak czy ten pojedynek ma tak wielkie znaczenie z punktu widzenia naszych portfeli?
- W USA zwycięstwo Trumpa może wspierać sektor energetyczny, a wygrana Bidena – odnawialne źródła energii.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada tego roku, a wybrany prezydent rozpocznie urząd w styczniu 2025 roku. Wyścig wyborczy między obecnym demokratycznym prezydentem Joe Bidenem, a byłym prezydentem Donaldem Trumpem będzie wyrównany i prawdopodobnie obfity w wiele niespodzianek. Głównym pytaniem pozostaje to, czy Donald Trump utrzyma obecną niewielką przewagę nad swoim demokratycznym konkurentem i czy przełoży się ona na wygraną w wyborach, ponieważ amerykańskie wybory mają charakter pośredni: wygrywa ten, który otrzyma więcej głosów elektorów – nie zdobywca większej liczby głosów. Tu nasuwa się analogiczna sytuacja z 2016 roku, kiedy prezydentem został Donald Trump, mimo że uzyskał prawie 3 mln głosów mniej (63 vs 66 mln głosów) niż Hilary Clinton, a jednak zdobył większość głosów elektorów.
Wybory w tym roku są jednak inne niż te z roku 2016 czy 2020. Przede wszystkim, lepiej znamy obydwu kandydatów, a przynajmniej tak nam się wydaje. Mamy wyjątkową sytuację, kiedy w wyborach startuje dwóch kandydatów, z których każdy był już wcześniej prezydentem. Joe Biden jest nam dobrze znany i nie spodziewamy się znaczących zmian w jego polityce w razie pozostania na drugą kadencję.
Donalda Trumpa także dobrze poznaliśmy podczas pierwszej kadencji, jednak otwartym pozostaje pytanie jaka byłaby jego druga kadencja? Jego ostatnie wypowiedzi dotyczące powiązania kolektywnej obrony w ramach NATO, z odpowiednim poziomem wydatków militarnych (min. 2 proc. PKB) wywołały w Europie duże poruszenie. Odbiły się szerokim echem także w Polsce. Wywołały pytania czy ewentualna prezydentura Donalda Trumpa nie obniży bezpieczeństwa Polski. Warto w tym kontekście pamiętać, że kolektywna obrona wynika z zapisów traktatów międzynarodowych. Dodatkowo, Polska pozostaje ważnym miejscem dla amerykańskich inwestorów, a zatem gdyby przyjąć „transakcyjny” sposób myślenia, to obrona Polski stanowi także ochronę amerykańskich inwestycji. Według raportu SGH i Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, wartość amerykańskich inwestycji zagranicznych w Polsce to 26 mld. dolarów. Stanowią one 12 proc. wszystkich zagranicznych inwestycji w naszym kraju. Wydaje się zatem, że mimo różnych wypowiedzi, amerykańskie zaangażowanie w Polsce, zarówno polityczne jak i inwestycyjne, pozostaje niezagrożone. Warto o tym pamiętać, ponieważ do wyborów może pojawić się jeszcze wiele nowych informacji, które będą wskazywać na konieczność skupienia się USA na własnych problemach wewnętrznych, kosztem zaangażowania w globalne problemy.
Polski inwestor powinien więc zachowywać w tym kontekście zimną krew i w ograniczonym zakresie przejmować się wyborczą narracją. Także z punktu widzenia samego USA i amerykańskich akcji, wpływ wyborów zazwyczaj jest przez inwestorów przeceniany. Wynika to głównie z faktu, że kampania wyborcza skupia uwagę mediów, także tych biznesowych, a kandydaci w kampanii wyborczej pokazują swoje bardziej wyraziste oblicze.
Wybory polityczne są tylko jednym z wielu czynników wpływających na sytuację gospodarczą i ogólny sentyment rynkowy. Dodatkowo należy też zwracać uwagę na wzrost gospodarczy, poziom stóp procentowych, zagrożenia geopolityczne, zyski i wyceny spółek oraz bardzo ważne, w obecnym czasie, zmiany i postęp technologiczny. Warto też zwracać uwagę na ograniczania w sprawczości władzy ustawodawczej i wykonawczej, jakie obserwujemy obecnie w krajach o dużej polaryzacji politycznej. USA Kongres pozostaje mocno podzielony, a różne większości w Izbie Reprezentantów oraz Senacie mają wobec siebie zdolność blokującą. W takiej sytuacji rynki zazwyczaj osłabiają się tuż przed wyborami, a następnie umacniają się po ich zakończeniu.
W roku 2016 zwycięstwo Donalda Trumpa spowodowało wzrost cen akcji z powodu obietnicy dużych cięć podatkowych i deregulacji. Podobnie teraz zwycięstwo Trumpa może pomóc sektorowi energetycznemu z powodu jego sceptycznego spojrzeniu na odnawialne źródła energii. Także amerykańskie spółki z branży farmaceutycznej i ochrony zdrowia będą mogły liczyć na zmniejszenie regulacji i presji na obniżki cen swoich produktów. Zwycięstwo Bidena wsparłoby natomiast odnawialne źródła energii. Obaj powinni wzmacniać branżę wytwórczą w USA poprzez wspieranie produkcji na miejscu zamiast importu. W przypadku Trumpa mają temu służyć cła importowe, a przypadku Bidena – subsydia wspierające ożywienie w tej branży.
Paweł Majtkowski Analityk eToro (Polska)