Zdaniem szefa Eurogrupy lista reform, którą Grecy przesłali do Brukseli po północy jest pierwszym krokiem we właściwym kierunku, teraz trzeba czasu aby poznać i dopracować szczegóły. Niewykluczone, że na nich Grecy „polegną”, co okaże się podczas wzajemnych prac, które powinny zostać sfinalizowane i ostatecznie zaakceptowane przez wszystkie strony do końca kwietnia. Na razie europejscy oficjele dali Grekom zielone światło – niewykluczone, że takie ustalenia tak naprawdę zapadły już w piątek. Brak reakcji w notowaniach euro na dzisiejsze ranne informacje pokazuje, że rynek dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że kwestia Grecji to wymuszona terminem, polityczna decyzja, a problemy nie zostały rozwiązane. Bo efekty reform, które zaproponowali Grecy mogą być trudno mierzalne – w dużej mierze opierają się one na poprawie ściągalności podatków – chociaż jest też mowa o ograniczeniu biurokracji, czy też zmianach w systemie emerytalnym.
W krótkim okresie temat Grecji spada jednak z wokandy. Ateny mają „spokój” do końca czerwca, a przynajmniej do końca kwietnia. Nie ma też ryzyka, aby ECB miał ograniczyć wsparcie Banku Grecji poprzez system ELA (nadzwyczajnej linii kredytowej) – ta może nawet zostać zwiększona, jak miało to miejsce dwukrotnie w ciągu ostatnich 2 tygodni. Ryzykiem dla rynku nie będzie też głosowanie nad udzieleniem „wotum zaufania” Grekom w niemieckim parlamencie, które może mieć miejsce w piątek. Dzisiaj rano minister finansów Wolfgang Schaueble nie „dopatrzył” się w greckim planie niczego „nazbyt kontrowersyjnego”.
Dzisiaj kluczowym wydarzeniem dla rynku będzie wspominane we wcześniejszych raportach wystąpienie szefowej FED w Kongresie – dzisiaj „zeznania” nt. stanu gospodarki, jej perspektyw i kontekstu polityki monetarnej Janet Yellen będzie składać przed Komisją Bankową Senatu USA, a jutro w Izbie Reprezentantów. Poza wygłoszeniem wcześniej przygotowanego tekstu – tym samym pojawi się on na agencjach informacyjnych w całości już o godz. 16:00 – równie ważna będzie sesja tzw. Q+A, czyli pytań ze strony Kongresmenów.
Nie wykluczamy, że Yellen będzie dzisiaj bardziej „jastrzębia” niż można by się było tego spodziewać w kontekście opublikowanych w ubiegłym tygodniu zapisków ze styczniowego posiedzenia. Jeżeli to się potwierdzi, to opinie wygłaszane przez członków FED w styczniu mogły jedynie sugerować, że Rezerwa Federalna chciałaby być bardziej elastyczna w swojej komunikacji z rynkami finansowymi. Kwestia zacieśnienia polityki monetarnej w połowie roku pozostanie nadal otwarta, zwłaszcza, że FED w styczniu podwyższył przecież swoje prognozy dla gospodarki. To jakie obecnie mogą dominować poglądy, być może dobrze obrazuje wczorajsza wypowiedź Johna Williamsa z oddziału FED z San Francisco. Uważany za przedstawiciela „łagodnego centrum” w ostatnich tygodniach przechodzi pewną „rewolucję” – „Nie chciałbym odrzucać możliwości podniesienia stóp procentowych w czerwcu”. Uważamy, że Yellen może wykorzystać dzisiejsze i jutrzejsze wystąpienia w Kongresie do przekonywania polityków do tego, co nieuniknione (chociaż bardziej Demokratów, niż Republikanów).
Dzisiaj o godz. 15:00 swoje wystąpienie ma szef Europejskiego Banku Centralnego. Będzie ono jednak okolicznościowe – o wiele ważniejsze będzie to, co powie Mario Draghi jutro o godz. 17:30 w Parlamencie Europejskim. Będzie tam prezentował okresowy raport nt. stanu gospodarki i jej perspektyw. Może być on jednak ograniczony do tłumaczenia się ze słuszności podjęcia decyzji ws. QE, a potencjalny optymizm może cechować wciąż duża ostrożność.
W krótkim okresie euro najbardziej zyskuje w relacji do walut surowcowych (AUD, CAD i NZD), ale już nie do NOK (ten podobnie jak SEK) jest chwilowo nieco mocniejszy. Słabość „surowcowych” to nadal wynik powrotu do spadków ropy na światowych rynkach, ale i też czynników lokalnych (w nocy napłynęły znacznie niższe oczekiwania inflacyjne z Nowej Zelandii, na co zwracaliśmy uwagę we wczorajszym raporcie). Dzisiaj wieczorem (godz. 19:45) zaplanowane jest wystąpienie szefa Banku Kanady na jednym z uniwersytetów. Niemniej w przypadku relacji EUR/CAD warto zachować ostrożność z wyrokowaniem wyraźnych wzrostów. Kluczowe opory (1,43, 1,4339 i 1,4375) są zbyt blisko. Można wręcz postawić tezę, że w dłuższym okresie dolar kanadyjski jest obecnie w momencie szukania mocnego dna. Rynek zdaje się nadmiernie skupiać na negatywnych aspektach gospodarczych mogących płynąć z taniej ropy, nie doceniając pozytywnych kwestii wynikających z poprawiającej się sytuacji w gospodarce sąsiada, czyli w USA.
Z kolei w przypadku głównej pary, czyli EUR/USD „jastrzębia” wymowa słów Yellen może doprowadzić do próby wyraźnego złamania wsparcia na 1,1270. To otworzyłoby drogę do ruchu w stronę 1,12 i dalej 1,11, chociaż tutaj musiałyby pojawić się nowe czynniki – kwestia zmniejszenia dostaw gazu dla Europy przez zamieszanie na Ukrainie? Opór to rejon 1,1350-75.
Marek Rogalski – Główny analityk walutowy DM BOŚ