Na rynek finansowy napływa coraz więcej pozytywnych informacji, przede wszystkim za sprawą banków centralnych, które błyskawicznie zareagowały na najgorsze otwarcie roku w historii. Najpierw Europejski Bank Centralny zapowiedział, że możliwa jest dalsza stymulacja gospodarki nawet w marcu, później FED delikatnie wycofał się z kolejnej podwyżki stóp procentowych na bliżej nieokreślony czas, a dziś w nocy Bank Japonii dołączył do zaszczytnego grona banków centralnych, które wprowadziły ujemne stopy procentowe.
Do informacji z bankowości centralnej dołączyły również dzisiejsze dane z gospodarki Stanów Zjednoczonych. Najpierw poznaliśmy dane o PKB za czwarty kwartał 2015 roku, które w zasadzie były nawet minimalnie gorsze od oczekiwań. O ile deflator PKB rósł w tempie 0,8% k/k, czyli zgodnie z oczekiwaniami, o tyle annualizowany PKB urósł o 0,7% wobec oczekiwanych 0,8%. Rynek jednak przyjął te dane pozytywnie, ponieważ dolar zaczął się od tego momentu umacniać. Udział w aprecjacji amerykańskiej waluty miał również wynik prywatnej konsumpcji jako części składowej PKB, która wzrosła o 2,2% przy oczekiwaniach na poziomie 1,8%. Rewelacyjnie wypadł natomiast najważniejszy regionalny odczyt, czyli Chicago PMI, który wyniósł aż 55,6 pkt. przy oczekiwanych 45 pkt. To olbrzymia i mocno zaskakująca poprawa w tak krótkim czasie. Na koniec poznaliśmy jeszcze indeks Uniwersytetu w Michigan, który wyniósł 92 punkty przy oczekiwanych 93,1 pkt. Dane z najważniejszej gospodarki świata nie są zatem jednoznacznie dobre, ale wygląda na to, że pogłoski o możliwej recesji w USA są zdecydowanie zbyt wczesne i przesadzone. Wygląda również na to, że rynek spodziewał się czegoś dużo gorszego, skoro kurs EURUSD spada już o ponad 100 pipsów podczas dzisiejszej sesji.
Bezapelacyjnie udany dzień mają za sobą inwestorzy giełdowi, którzy kończą tydzień w dobrych nastrojach. Azjatyckie indeksy zakończyły notowania ze stopami zwrotu zbliżającymi się do 3% w przypadku Shanghai Composite, Hang Seng oraz Nikkei 225, a dobre nastroje przeniosły się na europejskie parkiety giełdowe. Niemiecki DAX pod koniec handlu rośnie o 0,87%, francuski CAC40 zyskuje 1,5%, a stopa zwrotu brytyjskiego indeksu FTSE100 to 1,7%.
Na rynku walutowym widoczna jest przede wszystkim słabość jena, który w stosunku do dolara amerykański traci już ponad 2% i jest to efekt wspominanej już decyzji o wprowadzeniu ujemnych stóp procentowych w japońskiej gospodarce. Jedynie dwie waluty surowcowe – dolar australijski i nowozelandzki – potrafią przeciwstawić się sile dolara amerykańskiego, korzystając ze spadku awersji do ryzyka w skali globalnej oraz odbicia na rynku surowcowym. Poprawa nastrojów wśród inwestorów na rynku walutowym wspiera notowania polskiego złotego, który odrabia sporą część strat wygenerowanych w pierwszym miesiącu tego roku. Frank szwajcarski tanieje do poziomu 3,98 zł, za jedno euro zapłacimy już 4,42 zł, a jeden funt jest wyceniany na 5,79 zł. Jedynie dolar amerykański, za którego zapłacimy 4,08 zł, drożeje w trakcie dzisiejszej sesji, jednak również w tym przypadku spora część wcześniejszych strat została odrobiona.