W pierwszej połowie 2020 roku wydawało się, że przed złotem okres dynamicznych wzrostów. Wraz z wybuchem pandemii oraz globalną awersją do ryzyka złoto w ramach pionowych wzrostów osiągnęło poziom 2100 dolarów za uncję. Ulica kolokwialnie mówiąc, rzuciła się na złoto w postaci czy to złotych monet czy sztabek, a w konsekwencji czas oczekiwania wydłużył się powyżej 30 dni. Kolejne analizy mówiły o tym, że do końca roku złoto powinno spokojnie utrzymać się powyżej 2000 dolarów, co było planem minimum. Rzeczywistość okazała się być zgoła odmienna. Od roku cena kruszcu porusza się w trendzie bocznym w zakresie 1700-1900 dolarów. Ostatnie impulsy wzrostowe sugerują, że może to być ten moment kiedy zobaczymy w końcu wybicie.Gołębie banki centralne wspierają popyt na złoto
Globalny wystrzał inflacji jest już faktem. W środę odczyty CPI w USA osiągnęły 6,2% przy prognozach 5,8%, co było najwyższym odczytem od początku lat 90 XX w. Podobnie sytuacja wygląda w Wielkiej Brytanii, gdzie inflacja również bije kolejne rekordy. Zaskoczeniem jest dalsze sztywne stanowisko FEDu oraz Bank of England, które nie spieszą się z zacieśnianiem polityki monetarnej i zapowiadają dalsze utrzymanie rekordowo niskich stóp procentowych w kolejnych miesiącach.
Rysunek 1. Stopy procentowe w USA
Jest to idealne środowisko dla wzrostu cen aktywów uważanych dla safe haven w tym złota. Jeżeli zarządy głównych banków centralnych utrzymają swoje stanowiska i przez kolejne miesiące będą utrzymywać obecne poziomy stóp procentowych, złoto może ponownie osiągnąć szczyt z 2020 roku. Jest to w dużej mierze uzależnione od poziomu inflacji bazowej, która powinna dalej rosnąć.
W oczekiwaniu na wybicie z konsolidacji
Jak już wspomniałem, notowania od roku znajdują się w konsolidacji, która wydaje się zbliżać do rozstrzygnięcia. Ostatnie impulsy popytowe sugerują, że wybicie górą jest w tej chwili bardziej prawdopodobnym scenariuszem.
Rysunek 2. Analiza techniczna złoto
W przypadku przełamania górnego ograniczenia trendu bocznego następnym przystankiem dla kupujących będą zeszłoroczne maksima, zlokalizowane w rejonie cenowym 2100 dolarów za uncję. Kolejne cele z uwagi na brak historycznych odniesień to okrągłe poziomy 2200 oraz 2300 dolarów. Ewentualny scenariusz przeciwny, czyli wybicie dolnej bandy, mógłby zostać zrealizowany tylko w przypadku nagłej zmiany polityki banków centralnych i gwałtownego przyspieszenia zacieśniania polityki monetarnej. W tej sytuacji po wybiciu poziomu 1700 dolarów otwiera się droga do najbliższego wsparcia na 1500. Nie jest to w tej chwili opcja prawdopodobna ale jeżeli inflacja w dalszym ciągu będzie gwałtownie rosnąć, wówczas może on nabrać realnych kształtów.
Popyt na złoto wyhamowuje
W kontekście przewidywań co do przyszłej ceny kruszcu warto zastanowić się nad obecną strukturą popytu i podaży. Po stronie podaży nie odnotowujemy zbytnich wahań na przestrzeni ostatnich lat. Złoto wydobywane jest w ilości ok. 3,5 tys. ton rocznie i odpowiedzialne jest za ponad 70% zapotrzebowania. Po stronie podaży należy również postawić odzysk z recyklingu, który uzupełnia strukturę podażową. Liderem jeżeli chodzi o wydobycie jest kopalnia zlokalizowana w USA w Nevadzie, gdzie wydobywa się ok. 115.8 ton złota rocznie.
Rysunek 3. Największe kopalnie złota na świecie, źródło: World Gold Council
O ile podaż wydaje się być stabilna, tak popyt na złoto spadł w ostatnich miesiącach. Odpływ miał miejsce głównie po stronie ETFów oraz banków centralnych. Instytucje te zakupiły o ponad 60% złota fizycznego mniej niż w pierwszej połowie roku, natomiast ETFy zanotowały sprzedaż na poziomie 156 ton. Ruchy te można niejako tłumaczyć dużymi zakupami w okresach poprzedzających, dlatego obecne spowolnienie może być jedynie korektą. Kluczowe będzie to, w jaki sposób popyt będzie kształtował się w najbliższym miesiącach, kiedy to oczekiwany jest szczyt inflacyjnego peaku.
Autor: Damian Nowiszewski