Kurs akcji Netflixa traci 11% na otwarciu sesji giełdowej na Wall Street, ponieważ inwestorzy przestraszyli się niższego od oczekiwań globalnego wzrostu subskrypcji oraz oznak jeszcze większych problemów na rodzimym, amerykańskim rynku.
Dodatkowo spółka odnotowała w drugim kwartale zysk netto w wysokości 271 milionów USD, czyli 60 centów za akcję, w porównaniu z 384 milionami USD, czyli 85 centami za akcję, w analogicznym okresie ubiegłego roku. Przychody wzrosły do 4,92 mld USD z 3,9 mld USD w analogicznym okresie ubiegłego roku. Analitycy prognozowali zysk na poziomie 56 centów za akcję oraz przychód w wysokości 4,9 mld USD.
Spółka dodała zaledwie 2,83 miliona nowych, międzynarodowych abonentów w porównaniu z konsensusem oczekiwań analityków na poziomie 4,8 miliona. Natomiast na lokalnym, amerykańskim rynku liczba subskrybentów niespodziewanie zmniejszyła się o 126 tys. wobec oczekiwanego wzrostu na poziomie 310 tys. Jest już czwarta sytuacja w ciągu ostatnich 3 lat, kiedy to spółka nie spełniła oczekiwań analityków w II kwartale roku. Całkowita liczba globalnych subskrypcji wzrosła więc do 151,6 milionów.
Subskrybenci Netflixa nie lubią wzrostu cen abonamentu
Spadek liczby amerykańskich abonentów nie był bezprecedensowy, ale aż 2-milionowa różnica w przyroście abonentów z innych państw jest już niepokojącym zjawiskiem. Wyniki za II kwartał nasuwają więc pytanie, czy Netflix (NASDAQ:NFLX) musi być bardziej powściągliwy jeśli chodzi o tempo wzrostu cen. Jak wiadomo spółka podniosła ostatnio ceny abonamentów min. w Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, i Grecji. Z drugiej strony za każdym razem w przeciągu ostatnich 3 lat kiedy spółka w II kwartale zdobywała mniej subskrybentów niż tego inwestorzy oczekiwali, to w kolejnym kwartale zawsze znacznie przebijała na plus oczekiwania analityków. A to dlatego, że II kwartał jest sezonowo słaby i z reguły nie obejmuje żadnych topowych premier.
III kwartał obfituje w premiery, czy to pomoże kursowi?
Sytuacja więc powinna ulec poprawie w III kwartale w którym odbywa się premiera 3 sezonu serialu ,,Stranger Things”, premiera kolejnego sezonu hitowego, hiszpańskiego serialu ,,La Casa de Papel”, emisja nowych odcinków serialu „The Crown” oraz premiera ostatniego sezonu serialu „Orange (WA:OPL) is the New Black”. Dodatkowo odbędzie się premiera nowych filmów wyreżyserowanych przez Martina Scorsese i Michaela Bay. W rzeczywistości Netflix scharakteryzował Q2 jako chwilowe potknięcie i zapowiada silny trzeci kwartał z przyrostem 7 milionów płatnych subskrybentów na całym świecie. Prognozuje też wzrost zysku do poziomu 1,04 USD za akcję oraz wzrost przychodów do poziomu 5,25 mld USD.Od 2020 roku
Netflix będzie miał silną i liczną konkurencję
Chmury na horyzoncie mogą natomiast zacząć pojawić się już w IV kwartale, kiedy to w listopadzie ma wystartować na amerykańskim rynku konkurencyjny dla Netflixa serwis Disney+. Wtedy to Netflix będzie musiał po raz kolejny udowodnić, że jego oferta serialowa pozostaje najlepszą w sieci. Bo już w 2020 roku oprócz Walta Disneya swoje nowe serwisy streamingowe planują uruchomić takie giganty technologiczne jak Apple (NASDAQ:AAPL), AT&T i Comcast. Jak na razie Netflix przygotowuje się do starcia gigantów pompując ogromne kwoty w nowe produkcje. Już w zeszłym roku spółka wydała aż 12,04 miliardy dolarów na nowy kontent, co stanowi 35% wzrost w porównaniu z 2017 rokiem.
Z technicznego punktu widzenia kurs Netflixa przebił dziś z hukiem dołem zarówno 50-okresową jak i 200-okresową średnią ruchomą oraz strefę wsparcia w pobliżu poziomu 335 dolarów. Obecnie kurs zmaga się ze strefą wsparcia w pobliżu poziomu 320 dolarów. Jej przebicie mogłoby oznaczać spadek kursu do poziomu 297 dolarów lub nawet docelowo do minimum z grudnia ubiegłego roku w pobliżu poziomu 230 dolarów. Alternatywnie przebicie górą poziomu 336 dolarów, pod którym wytworzyła się teraz strefa oporu, oznaczałoby powrót kursu do bocznej konsolidacji, w której kurs znajdował się od lutego.