(PAP) Czwarty kwartał na rynku długu nie dostarczył posiadaczom obligacji spektakularnych emocji, a stopy zwrotu były zróżnicowane. Polski indeks TBSP zyskał symboliczne 0,1 proc., co było efektem umacniającego się dolara. Na światowych rynkach widoczny był odwrót od długu niskiej jakości na rzecz długu o wysokim ratingu - wynika z raportu Zenit Management, przygotowanego przy współpracy z PAP Biznes.
Ostatni kwartał zeszłego roku przyniósł istotną zmianę podejścia inwestorów do kwestii ryzyka. O ile w pierwszych dziewięciu miesiącach w zestawieniu liderów stóp zwrotu na rynku długu przewodziły obligacje o niskiej jakości, to pod koniec roku, wobec zawirowań, które dotknęły wiele klas aktywów, inwestorzy postawili na obligacje o wysokiej jakości - wynika z raportu Zenit Management, przygotowanego przy współpracy z PAP Biznes.
Najwięcej w ostatnim kwartale można było zarobić na obligacjach korporacyjnych rynków wschodzących o ratingu AAA-A (+1,3 proc.) oraz amerykańskich obligacje korporacyjnych high grade (+1,1 proc.). Z drugiej strony „obligacje śmieciowe” zanotowały straty.
„Wystarczyło tąpnięcie na amerykańskich rynkach akcji w grudniu, silne spadki ceny ropy naftowej Brent Crude i znowu inwestorzy zaczęli odczuwać obawy dotyczące perspektyw gospodarki światowej. Kapitał popłynął do bezpieczniejszych obligacji o wysokiej jakości” – mówi Marcin Kuchciak, wiceprezes zarządu Zenit Management, główny autor opracowania.
Od pewnego czasu uwagę inwestorów przyciąga zawężanie się różnicy (spreadu) między rentownościami amerykańskich obligacji skarbowych, które może przerodzić się w odwrócenie krzywej. W normalnych warunkach obligacje krótkoterminowe powinny mieć niższą rentowność niż te o dłuższym terminie zapadalności, gdyż wraz z upływem czasu ryzyko niewypłacalności powinno rosnąć, dlatego inwestorzy pożyczając pieniądze na dłuższy termin oczekują premii za podejmowane ryzyko. Odwrócenie krzywej dochodowości, polegające na tym, że rentowność obligacji o dłuższym terminie zapadalności jest niższa niż od tych o krótszym terminie zapadalności, jest zgodnie uznawana jako wskaźnik wyprzedzający, sygnalizujący pogorszenie koniunktury w gospodarce.
W pierwszej dekadzie grudnia przejściowo doszło do odwrócenia krzywej dochodowości w przypadku obligacji 3-letnich i 5-letnich. „Inwersja krzywej była krótkotrwała, miała niewielkie rozmiary i dotyczyła obligacji o średnim terminie życia. Inwestorzy poczuli się zaniepokojeni, ale to nie jest nieomylny sygnał recesji, taki jak trwałe odwrócenie krzywej, dotyczące obligacji 2-letnich i 10-letnich. A recesja byłaby zaskoczeniem, gdyż obecnie wciąż dominuje pogląd, że wprawdzie jesteśmy po szczycie koniunktury, ale gospodarka weszła jedynie w okres niższego wzrostu” – ocenia Marcin Kuchciak.
Według danych amerykańskiego Departamentu Skarbu spread między rentownością 10-letnich obligacji, a 2-letnich obligacji wynosił na koniec trzeciego kwartału 24 punkty bazowe. W ostatnim kwartale różnica ta zmalała do 20 punktów bazowych, ale wciąż rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych jest wyższa niż dwuletnich.
„Zagadką zeszłego roku jest zaburzona korelacja między zmianą indeksu akcji S&P500 i zmianami cen amerykańskich 10-letnich obligacji skarbowych. Zwykle te wskaźniki są dość ściśle skorelowane. Od mniej więcej połowy 2018 roku obie krzywe zaczęły się od siebie oddalać, a obecnie, po grudniowej przecenie na S&P500, rozdźwięk między nimi jest niespotykany od wielu lat. Ktoś się myli – albo przecena na S&P była zbyt duża albo długoterminowe rentowności długu są zbyt wysokie” – ocenia Marcin Kuchciak.(PAP Biznes)