(PAP) W środę zakończyły się 3-dniowe rozmowy handlowe przedstawicieli USA i Chin, a niektórzy inwestorzy już czują rozczarowanie - kontrakty na indeksy w Europie i USA spadają. Na giełdach w Azji również słabe nastroje - podają maklerzy.
Kontrakty Euro Stoxx 50 spadają o 0,588 proc., na FTSE 100 zniżkują o 0,583 proc., na DAX tracą 0,624 proc.
Kontrakty w USA zniżkują po ok. 0,5-0,6 proc.
Publikowane po rozmowach handlowych USA-Chiny komunikaty rozczarowują niektórych graczy rynkowych.
Ministerstwo Handlu Chin oceniło rozmowy obu stron jako "dogłębne, rozległe i rzetelne" i stwarzające dobry grunt dla rozwiązywania problemów "niepokojących każdą ze stron".
"Rozmowy odbywały się w duchu wzajemnego zrozumienia, dotyczyły handlu, ale też zagadnień systemowych" - napisano w opublikowanym w czwartek komunikacie. Zaznaczono w nim też, że delegacja amerykańska i chińska uzgodniły, iż "pozostaną w bliskim kontakcie".
Obie strony nie wspomniały o kolejnej rundzie taryf, które mają być wdrożone do marca.
"Inwestorzy nadal jednak denerwują się tym wszystkim" - mówi Shane Oliver, szef strategii inwestycyjnej w AMP Capital Investors Ltd.
"Wcześniej w tym tygodniu mieliśmy rajdy na giełdach, gdy prezydent USA Donald Trump zatweetował, że rozmowy z Chinami przebiegają bardzo dobrze. Teraz komunikaty po spotkaniu USA-Chiny już nie wydają się takie optymistyczne, jak ten tweet Trumpa" - dodaje.
Wskaźnik S&P 500 wzrósł w ciągu poprzednich 4 sesji o 5,6 proc. i była to najdłuższa seria wzrostowa od 4 miesięcy w reakcji na optymizm związany z rozmowami handlowymi USA-Chiny i bardziej gołębimi komentarzami szefa Fed Jerome'a Powella, który zasygnalizował "cierpliwość i elastyczność" w podejściu do polityki pieniężnej w USA.
Indeks ten wzrósł też o 10 proc., od kiedy znalazł się na granicy wejścia w bessę w wigilię 2018 r.
"Teraz jesteśmy w punkcie, gdzie możemy mieć nieco konsolidacji, a może nawet trochę cofnięcia indeksów" - ocenia Oliver.
Inwestorzy są też trochę zaniepokojeni wpływem przedłużającego się częściowego zamknięcia rządu w USA, które może jeszcze potrwać, bo rozmowy w sprawie uchwalenia prowizorium budżetowego i zakończenia tzw. "shutdown" wciąż znajdują się w martwym punkcie.
Prezydent USA Donald Trump opuścił w środę spotkanie z liderami Demokratów w Izbie Reprezentantów i Senacie, trzaskając drzwiami. "Wyszedłem ze spotkania z Chuckiem i Nancy (Pelosi); to całkowita strata czasu" - napisał w tweecie Trump.
Patrick Chovanec, dyrektor zarządzający i główny strateg Silvercrest Asset Management Group LLC. mówi, że rynki powinny przygotować się, iż "shutdown" wpłynie na amerykański PKB, bo Trump i Demokraci prowadzą "walkę kogutów".
"Rynki działały już z +shutdown+, który trwał tydzień, lub coś koło tego, wiele razy i na końcu oceniały, że to zamknięcie rządu nie ma wpływu na PKB. Ale teraz w piątek to już będzie najdłuższe zamknięcie rządu w USA jakie kiedykolwiek notowano, i trzeba będzie zastanowić się, jakie będą tego realne koszty gospodarcze" - mówi Chovanec.
"Prawdziwy ból zacznie być odczuwalny, gdy pracownicy w USA stracą wypłatę, albo pojawią się zakłócenia np. w podróżowaniu samolotami" - dodaje. "Gdy ludzie nie mają wypłaty, nie ma obiegu pieniądza, a to już zaczyna mieć wpływ na gospodarkę" - podkreśla Chovanec. (PAP Biznes)