(PAP) Indeksy zachodnioeuropejskich giełd wahają się po komentarzach prezydenta USA ws. umowy handlowej z Chinami. Inwestorzy czekają na to, co stanie się przed 15 grudnia, kiedy to upływa ostateczny termin ustalony przez USA na wprowadzenie kolejnej rundy ceł na chińskie produkty - podają maklerzy.
Benchmarkowy wskaźnik Stoxx 600 Europe traci 0,1 proc., podczas gdy wcześniej zyskiwał 0,5 proc.
We wtorek prezydent USA Donald Trump powiedział dziennikarzom w Londynie, że nie ma terminu na zawarcie umowy handlowej z Chinami, a to budzi na rynkach wątpliwości co do rychłego podpisania porozumienia pomiędzy obu mocarstwami.
"Nie mam terminu" - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych zapytany, czy chciałby zawarcia porozumienia do końca roku.
Trump wskazał, że byłby skłonny poczekać kolejny rok, zanim dojdzie do porozumienia handlowego między największymi gospodarkami świata.
Wcześniej sekretarz Handlu USA Wilbur Ross mówił w wywiadzie dla Fox Business Network, że prezydent Donald Trump podwyższy taryfy na chińskie towary, jeśli Waszyngton i Pekin nie osiągną porozumienia w handlu.
"Cóż, mamy logiczny termin: 15 grudnia" - powiedział Ross.
"Jeśli do tej pory nic się nie wydarzy, prezydent całkiem jasno stwierdził, że wprowadzi taryfy - podwyższone taryfy" - dodał Ross.
We wtorek chińskie państwowe media podały, że chiński rząd może wkrótce opublikować listę "niewiarygodnych podmiotów", co może doprowadzić do sankcji wobec amerykańskich firm, sygnalizując, że rozmowy handlowe pomiędzy USA w Chinami są coraz bardziej zagrożone w związku ze sporem dotyczącym łamania praw człowieka w Hongkongu.
Tymczasem Biały Dom "otworzył" dwa nowe fronty w wojnie handlowej, ogłaszając wprowadzenie ceł na metale przemysłowe z Brazylii i Argentyny, i grożąc wyższymi cłami na wiele produktów z Francji - za podatek cyfrowy.
Amerykańska administracja wskazała, że posunięcia te były konieczne, ponieważ amerykańscy partnerzy handlowi "działali niesprawiedliwie, osłabiając tradycyjne filary gospodarcze USA".
Z kolei na liście celów USA wobec Francji - w związku z podatkiem cyfrowym - znajdą się m.in. francuskie wina musujące, sery, torebki i kosmetyki do makijażu. Cła mają być nałożone na początku 2020 r.
Urzędnicy amerykańskiej administracji obawiają się, że francuski podatek może stanowić precedens dla innych krajów. USA mogą w związku z tym rozpocząć dochodzenie w sprawie podobnych podatków w Austrii, Włoszech i Turcji.
We wtorek francuski minister finansów Bruno Le Maire nazwał proponowane amerykańskie taryfy jako "nie do przyjęcia".
"Nie takiego zachowania oczekujemy od Stanów Zjednoczonych w stosunku do jednego z jego sojuszników, Francji, i ogólnie Europy" - powiedział szef resortu finansów Francji w Radio Classique.
Analitycy zwracają uwagę, że fala protekcjonistycznych działań prezydenta USA nabiera tempa, gdy polityka handlowa Trumpa, m. in. z Chinami, w ramach "America First" utknęła w miejscu - na mniej niż rok przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi w 2020 r.
"Rynki amerykańskie wzrosły aż o 21 proc. od ogłoszenia ceł 1 marca 2018 r." - napisał tymczasem Trump wyraźnie nawiązując do indeksu technologicznego Nasdaq. "A USA dostają ogromne kwoty pieniędzy (i przekazują część naszym farmerom, którzy stali się celem ataku Chin)!".
Entuzjazm amerykańskiego prezydenta w zakresie wprowadzanych ceł nie jest jednak podzielany przez szefa Rezerwy Federalnej Jerome'a Powella, który wskazał, że taka polityka wywołuje niepewność wśród szefów firm co do prognoz, a to powoduje, że wstrzymują się one z inwestycjami i spowalniają gospodarkę USA.
Indeksy giełdowe w Europie - godz. 12.20
Indeks | Kraj | Wartość (pkt.) | 1D (%) |
Euro Stoxx 50 | Strefa euro | 3627,40 | 0,02 |
DAX | Niemcy | 13016,86 | 0,40 |
FTSE 100 | W.Brytania | 7200,82 | -1,17 |
CAC 40 | Francja | 5757,17 | -0,51 |
IBEX 35 | Hiszpania | 9167,10 | 0,12 |
FTSE MIB | Włochy | 22834,83 | 0,47 |