(PAP) Obniżka stóp procentowych NBP jest niepotrzebna i byłaby niewłaściwa, choć nie byłaby katastrofą – ocenia prezes NBP Marek Belka.
Belka pytany w opublikowanym w środę wywiadzie dla "Pulsu Biznesu" o to, czy są ekonomiczne argumenty za powrotem do obniżek stóp procentowych odpowiedział, że zaleca w tej kwestii "spokój i trochę refleksji".
"Myślę, że w grudniu dynamika cen będzie zbliżona do zera, a może nawet inflacja wyjdzie na lekki plus. W ciągu najbliższych miesięcy deflacja przekształci się w widoczną, choć niską, inflację. Realna stopa procentowa obniży się więc o jakieś 1,5 pkt. proc., a może więcej" - powiedział.
"Czy obniżka stop procentowych o 25 pb obniży koszt kredytów? Obawiam się, że banki zwiększą marże. Czy zwiększy się finansowanie przedsiębiorstw? Jeśli tak, to w granicach błędu statystycznego. Czy tańsze będzie finansowanie budżetu? Też nie, bo dzisiaj ono zależy od globalnych rynków finansowych" - dodał.
"Uważam, że obniżka stóp procentowych jest niepotrzebna i będzie niewłaściwa, ale z drugiej strony patrząc, czy będzie katastrofą? Nie sądzę. Tym bardziej że każdy miesiąc, który oddala nas od kampanii wyborczej, jest korzystny z punktu widzenia mądrej polityki gospodarczej" – powiedział Belka.
W jego opinii zapowiadane uszczelnienie systemu podatkowego nie będzie ani proste, ani natychmiastowe.
"(...) Pytanie, ile to uszczelnienie systemu przyniesie pieniędzy — na pewno nie 50 mld zł. Instytut Ekonomiczny NBP ocenia, że w pierwszym roku może uda się zyskać kilka miliardów złotych, a 20 mld zł w kilka lat. To jest dosyć realistyczne. Na pewno istnieją rezerwy dochodowe w VAT, ale uruchomienie ich nie będzie ani proste, ani natychmiastowe" – powiedział.
W opinii prezesa NBP planowany podatek bankowy od aktywów nie zatrzęsie podstawami sektora w Polsce, ale oprócz niższej dochodowości będzie mniej pieniędzy z CIT.
"Zrobiliśmy stress testy w sektorze bankowym i jako całość wygląda on rewelacyjnie, ale poszczególne banki mają rożną sytuację. Ten podatek może uderzyć w kilka najsłabszych — najmniej rentownych, a niekiedy działających także zbyt ryzykownie. Nie możemy ignorować tego, co będzie się w nich działo, choć większość banków da sobie z nim radę" – powiedział.
"Najgorzej będzie wówczas, jeśli wszystkie +nieszczęścia+ spadną na nie jednocześnie – podwyższenie kapitałów, podatek bankowy, wyższa składka do BFG i konwersja kredytów we franku" – dodał.
Belka wskazuje, że wszystkie instrumenty, o których wspomina się w dyskusji o roli banku centralnego, są w dyspozycji NBP, który zawsze może pożyczyć pieniądze bankom komercyjnym, gdyby potrzebowały zwiększyć płynność.
"To jest normalne. (...) Warto też przypomnieć, że w 2008 r., kiedy kryzys w nas uderzył, w NBP powstał tzw. pakiet zaufania, czyli propozycja rożnych instrumentów dla banków komercyjnych, które miałyby problemy z płynnością" - powiedział.
"To było nasze LTRO i mimo kryzysu prawie nikt po to wsparcie nie sięgnął. Trudno sobie wyobrazić, że banki zechcą sięgnąć po podobne instrumenty teraz, ponieważ nie mają problemów z zapewnieniem podaży kredytu" – dodał.