Jest więcej spokoju w handlu na rynkach finansowych w środę bez jednoznacznego lidera na FX. Dolar zatrzymał wzrosty z poprzednich dni, ale rynek już nie wykorzystuje takich sytuacji od prędkiej wyprzedaży waluty. Coś się zmieniło w nastawieniu inwestorów. Ponadto funt pozostaje mocny w oczekiwaniu na BoE, a nad złotym zbierają się czarne chmury.
Fascynującym jest, jak szybko w tym tygodniu odmieniło się nastawienie inwestorów do dolara. Fakt, masowa wyprzedaż z ubiegłego tygodnia zasługiwała na korekcyjne odreagowanie, ale wtorkowy handel nie przypominał polowania na dołek, by prędko odnowić pozycje. Na koniec dnia wyraźnie silniejsze względem USD były tylko GBP, SEK i NZD, ale w tych przypadkach to czynniki leżące po stronie tych walut (inflacja w Wlk. Brytanii, i Szwecji, sondaż wyborczy w Nowej Zelandii) zdecydowały o finalnym wyniku. Handel na FX w ostatnich dwóch tygodniach był na tyle chaotyczny, że trudno do końca stwierdzić, czy mamy do czynienia tylko z przejściową kapitulacją sprzedających dolara (naruszenie stop lossów), czy dochodzi do istotnego zwrotu sentymentu. Za tym drugim przemawiają jednak dwa elementy. Po pierwsze, silne odczyty inflacji CPI z Wielkiej Brytanii i Szwecji pobudzają apetyt przed jutrzejszym odczytem z USA. A przerwanie passy 5 miesięcy rozczarowań może zagwarantować bardziej optymistyczny wydźwięk przyszłotygodniowego posiedzenia FOMC. Po drugie, rynek długu idzie w tandemie z dolarem – rentowności 10-latek USA odbiły z 2,02 proc. do 2,17 proc. i wymazały spadek wywołany słabym NFP i obawami o Koreę Północną i limit zadłużenia. Dalszy wzrost rentowności będzie solidnym wsparciem dla podtrzymania umocnienia USD.
Mimo wszystko jednak handel na FX nie będzie grą do jednej bramki. Inwestorzy w dalszym ciągu podbierają EUR/USD, widząc mocniejsze argumenty za euro. Komentarze przedstawicieli ECB (dziś wieczorem Praet) stanowią gołębie ryzyko, ale jak na razie żaden z przemawiających w tym tygodniu decydentów nie wykorzystał szansy. USD/JPY ma łatwiejszą drogę w górę przy wyższej wrażliwości na zachowanie rynku długu USA oraz dobry klimat na rynku akcji (korelacja z Nikkei). GBP/USD mocniej rozgrywa jastrzębie oczekiwania przed jutrzejszym posiedzeniem BoE. Dziś uwaga skupi się na raporcie z rynku pracy Wielkiej Brytanii, a dokładniej na wynagrodzeniach. Silny odczyt da paliwo dla dalszego rajdu GBP/USD, choć spora droga już za nami, więc każdy kolejny pips będzie trudniejszy do zdobycia. Ponadto zakładamy neutralny wydźwięk komunikatu BoE (choć ryzyka przeważają po jastrzębiej stronie), co może być katalizatorem realizacji zysków z rajdu funta, ale korekta będzie okazją do kupna.
EUR/PLN skoczył wczoraj pod 4,27 po informacji, że Komisja Europejska przeszła do drugiego etapu procedury wobec Polski w sprawie ustawy o ustroju sądów powszechnych. Polska ma 30 dni na odniesienie do zastrzeżeń komisarzy, w przeciwnym wypadku sprawa trafi do Trybunału Sprawiedliwości. Choć cała procedura nie prowadzi jeszcze do nałożenia kar i zawieszenia prawa głosu Polski w Brukseli (a z wetem Węgier jest to mało prawdopodobne), to jednak inwestorom zostało przypomniane ryzyko polityczne unoszące się nad polskimi aktywami, które może potęgować frustrację posiadaczy długich pozycji w złotym. EUR/PLN całe wakacje nie wykazywał energii do zaatakowania tegorocznych minimów i możemy być blisko momentu, w którym czara się przeleje, a inwestorzy zaczną wychodzić ze złotego w poszukiwaniu atrakcyjniejszych rynków. Biorąc pod uwagę, że RPP gasi wszelkie jastrzębie nadzieje i niemal gwarantuje brak podwyżek do końca przyszłego roku, nie będzie niespodzianką, jeśli wkrótce nisko oprocentowany złoty stanie się walutą finansującą carry trade na rzecz walut o wysokich stopach procentowych. W takim wypadku EUR/PLN może z łatwością przetestować 4,30.