Po czterotygodniowej spadkowej passie, złoto wreszcie poszybowało do góry, przekraczając poziom 1,3 tys. dolarów za uncję. To efekt doniesień z ostatniego posiedzenia Fedu, a także niskiej inflacji w USA. W górę poszły też ceny innych kruszców.
Choć grudniowa podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych wciąż wydaje się nieunikniona, to niewiadomą pozostaje późniejsze tempo wzrostu kosztu pieniądza. Zdaniem niektórych przedstawicieli Rezerwy Federalnej, inflacja może stanąć w miejscu.
Jak wynika z zapisków po ostatnim posiedzeniu Fed, część członków banku centralnego USA uważa, że niższe odczyty z kilku ostatnich miesięcy nie są spowodowane tylko przejściowymi czynnikami, ale stanowią symptom długofalowego trendu. Rynki zareagowały na te „gołębie” informacje osłabieniem dolara i wzrostem wartości metali szlachetnych.
Inflacja niższa od oczekiwań ekspertów
Dwa dni później amerykański Urząd Statystyki Pracy poinformował, że wrześniowa inflacja, w ujęciu rocznym, wyniosła 2,2 procent. To tylko potwierdziło wcześniejsze obawy – co prawda wynik okazał się wyższy od celu Rezerwy Federalnej (2 proc.), ale znacznie niższy niż oczekiwali ekonomiści. Wzrost inflacji to przede wszystkim efekt wyższych cen na stacjach benzynowych (paliwa we wrześniu podrożały średnio o 13 procent). A na to z kolei wpłynął huragan Harvey, który nawiedził USA i ograniczył zdolności produkcyjne niektórych teksańskich rafinerii. Wyłączając podwyżki cen energii, inflacja oscylowałaby jedynie na poziomie około 1,7 procent.
Metale szlachetne zyskują
W reakcji na te wydarzenia, złoto zyskało w zeszłym tygodniu 2,2 procent, odrabiając tym samym straty z dwóch poprzednich tygodni. Za uncję królewskiego kruszcu trzeba aktualnie zapłacić ponad 1300 dolarów lub 4685 złotych. Jeszcze większe wzrosty zanotowało srebro, którego ceny poszły w górę o prawie 4 procent i obecnie uncja tego metalu kosztuje niespełna 17,5 dolara, czyli najwięcej od połowy września.
To jednak i tak niewiele, w porównaniu do palladu, który w zeszłym tygodniu podrożał o ponad 7,5 procent i obecnie za uncję trzeba zapłacić 992 dolary. Pallad zwiększa jednocześnie swoją przewagę nad platyną, która w minionym tygodniu zyskała 3,5 procent i zakończyła tydzień na poziomie nieco ponad 945 dolarów.
Kto zastąpi Janet Yellen?
W ciągu najbliższych kilku tygodniu Donald Trump zdecyduje, kto zostanie nowy prezesem amerykańskiego Fedu. Zdaniem ekspertów, będzie to Jerome Powell, którego notowania są obecnie wyższe niż Kevina Warsha. Powella miał poprzeć m.in. sekretarz skarbu USA Steven Mnuchin.
Obaj kandydaci, przynajmniej teoretycznie, mają bardziej „jastrzębie” nastawienie od obecnej szefowej Fedu Janet Yellen. Za większego zwolennika niskiego kosztu pieniądza uchodzi jednak Jerome Powell. Jest więc on uważany za bezpieczniejszą z opcji.