Gołębie wystąpienia prezesów banków centralnych USA i strefy Euro w zeszłym tygodniu doprowadziły do przebicia przez złoto poziomu 1400 dolarów za uncję, czyniąc ten szlachetny kruszec najdroższym od prawie sześciu lat. Tak więc hossa, którą przewidywałem w moich komentarzach od początku czerwca, zagościła na złocie już raczej na dobre.
W piątek nad ranem cena spot złota osiągnęła rekordowy poziom 1411 dolarów za uncję, co jest najwyższą ceną od 2013 roku. Kontrakty futures na złoto, notowane na nowojorskiej giełdzie metali Comex handlowały jeszcze wyżej, bo po 1415 dolarów za uncję. W poniedziałek, w chwili pisania tego artykułu za złoto spot też już trzeba płacić ponad 1415 dolarów za uncję a wzrosty tylko rozkręcają się.
Gołębie banki centralne + napięcie geopolityczne = wybicie na złocie
Podstawową przyczyną gwałtownego wzrostu cen złota w II połowie ubiegłego tygodnia jest wspomniane wyżej bardziej akomodacyjne nastawienie polityki pieniężnej, zasygnalizowane przez Europejski Bank Centralny oraz amerykański Fed, które doprowadziło do obniżenia globalnych stóp procentowych. Dodatkowym bodźcem był natomiast wzrost napięcia geopolitycznego na Bliskim Wschodzie.
W piątek Donald Trump zapowiedział, że jest gotowy przeprowadzić naloty na irańskie cele w odwecie za ruch Iranu, który zestrzelił amerykańskiego drona. Na szczęście ponoć w ostatniej chwili te loty odwołał, ale według doniesień mediów Amerykanie przeprowadzili cyberataki na irańskie systemy kontroli wyrzutni rakietowych. Obecną wycenę złota wspiera też niepewność dotycząca wyników zaplanowanego na 28 i 29 czerwca szczytu przywódców państw G20, na którym powinno dojść do spotkania Donalda Trumpa z chińskim prezydentem XI Jinpingiem, w patowej sprawie toczącej się między oboma krajami wojny handlowej.
Na pewno też do wzrostu cen szlachetnego kruszcu przyczynił się popyt z rynków wschodzących, gdzie wciąż silny jest popyt na biżuterię oraz widoczna kontynuacja trwających już od miesięcy zakupów ze strony banków centralnych. Złoto jest też wspierane przez rosnącą niepewność wobec perspektyw rynków akcji po dziewięciu latach hossy, w połączeniu z rosnącymi obawami przed kolejną recesją.
Czy to już pora na realizację zysków?
Zagrożeniem dla kontynuacji hossy na złocie w najbliższych tygodniach mogą być jastrzębie sygnały ze strony Fed-u lub nawiązanie porozumienia handlowego przez USA i Chiny, co wzmocniłoby taniejącego dolara. Interesujące też może być zachowanie inwestorów instytucjonalnych w najbliższych tygodniach, po tym jak ich bycze pozycjonowanie w kontraktach terminowych i opcjach na złoto drastycznie wzrosło. Warto tylko nadmienić, że w przeciągu ostatniego miesiąca długie pozycje netto w ETF-ach opartych na złocie wzrosły o 3,5 mld dolarów. Rośnie więc ryzyko nadchodzącej z ich strony realizacji zysków.
Z technicznego punktu widzenia złoto w przeciągu dwóch czwartkowych godzin przebiło całą wieloletnią strefę oporu zlokalizowaną pomiędzy poziomami 1365 i 1375 dolarów za uncję. Zaskakujące jest to, że po wejściu do tej strefy nie doszło nawet do realizacji zysków i złoto praktycznie od razu kontynuowało rajd przebijając też psychologiczny poziom 1400 dolarów za uncję. Kolejnym oporem na drodze złota może okazać się poziom 1432, będący szczytem z sierpnia 2013 roku. Po jego przebiciu złoto miałoby już otwartą drogę do poziomu 1520 dolarów, czyli dolnego ograniczenia strefy w której handlowało w latach 2011-2012. Jednak coraz bardziej rośnie prawdopodobieństwo korekty na co wskazuje mocno wykupiony wskaźnik RSI – obecna wartość powyżej 85. W przypadku realizacji zysków wcześniejsza strefa oporu pomiędzy 1365 i 1375 dolarów stanowić teraz będzie strefę wsparcia.