Królewski kruszec ma za sobą kolejny dobry tydzień – w miniony piątek za uncję trzeba było zapłacić 1345 dolarów, czyli niespełna 1 procent więcej niż 7 dni wcześniej. Na wzrost notowań złota wpłynęła sytuacja międzynarodowa - przede wszystkim zaognienie sytuacji w Syrii i trwająca wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Chinami.
Na tle innych, bardziej ryzykownych aktywów, złoto wyróżnia się pozytywnie. Podczas gdy na światowych rynkach dochodzi do sporych zawirowań, kruszec sukcesywnie umacnia swoją pozycję. A zeszłotygodniowy wynik mógł być jeszcze lepszy, bo w środę za uncję trzeba było zapłacić aż 1360 dolarów, czyli najwięcej od dwóch lat. Wzrost notowań był reakcją na zapowiedzi zaangażowania się Stanów Zjednoczonych w konflikt militarny w Syrii. Później Donald Trump starał się je łagodzić, co zaowocowało niewielkim spadkiem ceny złota.
Ale próby załagodzenia sytuacji przez przywódcę USA miały za zadanie jedynie uśpienie czujności wroga. W sobotę połączone siły amerykańskie, brytyjskie i francuskie zbombardowały bowiem trzy obiekty w Syrii, co znów spowodowało eskalację napięcia. Władimir Putin, komentując ataki, stwierdził, że jeśli dojdzie do powtórki, w stosunkach międzynarodowych zapanuje „chaos”. To właśnie rozwój sytuacji w Syrii będzie w najbliższym czasie najważniejszym tematem, który rynki będą śledzić z niepokojem.
W ubiegłym tygodniu wzrosty zanotowały także inne metale szlachetna. Srebro zyskało ponad 1,5 procent, kończąc tydzień na poziomie nieco poniżej 16,7 dolara za uncję, o tyle samo podrożała platyna (do 930 USD/oz). Z kolei pallad, który tydzień wcześniej zaliczył potężny spadek, tym razem podrożał o prawie 90 dolarów na uncji (czyli o ponad 9 procent) i znów zbliżył się do granicy 1000 dolarów.
W Polsce spokojniej
Najważniejszym wydarzeniem ubiegłego tygodnia dla inwestorów w naszym kraju było posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, która kolejny raz utrzymała stopy procentowe na niskim poziomie. Co więcej, prezes NBP Adam Glapiński stwierdził, że nie widzi powodów do podniesienia stóp w ciągu najbliższych dwóch lat, wzmacniając swoje wcześniejsze zapowiedzi. A to oznacza, że zyski z lokat bankowych wciąż będą bardzo niskie. Jeśli dołożymy do tego powolny wzrost inflacji, okaże się, że trzymając oszczędności w bankach, realnie tracimy pieniądze.
Taka sytuacja sprawia, że metale szlachetne zyskują na popularności. Złoto i srebro są równie bezpieczne co lokaty bankowe, nie generują odsetek, a dodatkowo mogą przynieść zysk z inwestycji w postaci wzrostu cen. Zwłaszcza, gdy wzrasta ryzyko geopolityczne, a na horyzoncie zaczyna majaczyć bessa na globalnych rynkach.