Ceny ropy naftowej na światowych rynkach znajdują się na najniższych poziomach od ponad dekady. Skala spadków wynosząca około 70% od połowy ubiegłego roku w dużej mierze determinuje kursy walut tych gospodarek, które są od eksportu tego surowca silnie uzależnione. Dolar kanadyjski jest wyprzedawany na szerokim rynku – para USDCAD znalazła się w okolicach 11 letnich szczytów – a podobną ścieżką podążają kursy takich walut jak rosyjski rubel, czy korona norweska.
W ostatnich dniach byliśmy jednak świadkami rekordowej wyprzedaży waluty zupełnie egzotycznej – azerskiego manata – którego kurs od 2011 roku na sztywno był powiązany z dolarem amerykańskim. Eksport Azerbejdżanu jest w około 90% uzależniony od ceny ropy naftowej na światowych rynkach i jej produktów pochodnych, stąd bank centralny w pierwszym kwartale tego roku podjął decyzję o dewaluacji krajowej waluty o około 25%. Jednak od tamtego czasu skala spadku ceny ropy systematycznie ulegała powiększeniu, a rezerwy walutowe banku topniały wraz z kolejnymi próbami obrony kursu, dlatego podjęto decyzję o konieczności rezygnacji ze sztywnego kursu waluty w stosunku do dolara. To wystarczyło, aby azerski manat w ciągu jednego dnia stracił około 1/3 wartości, a kurs USD/AZN wzrósł z poziomu 1,05 do 1,55.
Dzisiejsza sesja na rynku walutowym to zdecydowanie dominacja dwóch walut – dolara nowozelandzkiego oraz dolara australijskiego. Jest to po części zasługa odbicia na rynku surowcowym, słabości dolara amerykańskiego na szerokim rynku, jednak przede wszystkim duży wpływ na aprecjację miały dzisiejsze informacje z Chin. Tamtejsze władze zadeklarowały, że dalej będą stymulować poszczególne sektory chińskiej gospodarki, jeżeli będzie taka potrzeba, co jest dobrą wiadomością dla gospodarek Australii i Chin, dla których Chiny są głównym partnerem handlowym. NZDUSD rośnie dzisiaj o 0,65%, a AUDUSD o 0,75%.
Dzisiaj zostały także opublikowane finalne wyniki amerykańskiego PKB za trzeci kwartał oraz odczyt wskaźnika PCE core, które w obydwu przypadkach były lepsze od konsensusu ekonomistów, jednak pozostały bez większego wpływu na rynek, jako że te dane są przez inwestorów traktowane raczej z perspektywy historycznej. Indeks dolara amerykańskiego, tworzony na podstawie notowań par USDCHF, USDEUR, USDGBP oraz USDJPY, po rozpoczęciu sesji za oceanem odrabia wcześniejsze straty i obecnie rośnie o 0,05%.
Na europejskich giełdach panowały mieszane nastroje, jednak ostatecznie, wraz ze zbliżaniem się do zakończenia sesji, kupujący zdobyli przewagę i większość głównych indeksów świeci na zielono. Wśród najlepszych należy wyróżnić brytyjski FTSE100, który rośnie o ponad 0,7%, hiszpański IBEX35, który stara się odrobić wczorajsze straty wywołane wynikiem wyborów parlamentarnych i zyskuje 0,64%, a także nasz rodzimy indeks WIG20, który rośnie o 0,4% i znajduje się coraz bliżej poziomu 1900 punktów. Z kolei niemiecki DAX rośnie o symboliczne 0,05%, a przez znaczną część sesji odnotowywał straty, w związku ze wzrostami kursu pary EURUSD, który osiągnął dzisiejsze maksimum na poziomie 1,0983, natomiast teraz wynosi około 1,0960.