23 stycznia 2018 roku przechodzi do historii, jako dzień w którym Warszawski Indeks Giełdowy (WIG) ustanowił nowy rekord wszech czasów, bijąc tym samym szczyt z 2007 roku.
Mimo, że indeks wzrósł od dołka o ponad 233 proc., to polska giełda mierzona indeksem WIG, wciąż jest dość tania. Oznacza to, że wyceny akcji nie są wygórowane ani w kontekście innych rynków akcyjnych, ani w kontekście alternatyw do inwestowania w naszym kraju w postaci obligacji czy krótkoterminowych depozytów (gotówki).
Spoglądając na popularny wskaźnik C/Z dla WIG widzimy, że wynosi on zaledwie 15, przy poziomie 25 chociażby w 2010 roku.
Dla rynku akcji C/Z 15 to atrakcyjna wycena, a w porównaniu do giełd pozostałych krajów nawet bardzo atrakcyjna wycena.
Na tle mapy świata wyceny cena do zysku (PE) wygląda następująco:
Co więcej, w Polsce wciąż mamy relatywnie drogie obligacje w relacji do akcji nie mówiąc już o braku opłacalności inwestowania w krótkoterminowe depozyty ze względu na rekordowo niskie stopy procentowe i póki co brak perspektyw na ich podwyżki.
Podsumowując, mimo rekordów i znacznego wzrostu indeksu od 2007 roku, wciąż brak jest logicznych i sensownych alternatyw do lokowania kapitału (akcje, obligacje, gotówka – wygrywają akcje), a wyceny w relacji do zysków i pozostałych światowych indeksów też nie są wygórowane.