Nie doszło do kolejnej podwyżki stóp procentowych, przed nami dalsze wzrosty cen. Inflacja rozlała się. W jej pułapce pozostaniemy do 2025 r., to dopiero wówczas mamy powrócić do celu inflacyjnego, którego bronić powinna RPP.
- W kolejnych miesiącach musimy być przygotowani na okres wysokiej inflacji, która osiągnie swój szczyt w pierwszym kwartale przyszłego roku, a z powodu cen energii w lutym inflacja ma sporą szansę być minimalnie powyżej 20% - mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB (WA:XTB). – Później inflacja będzie spadać, ale to nie będzie oznaczać spadku cen, pojawi się jednak efekt bazy, czyli ceny będziemy porównywać do cen z tego roku, gdy były już bardzo wysokie.
Efekt bazy łatwo uzasadnić. Jeżeli produkt kosztował 1 000 zł i podrożał o 200 zł, to wzrost ceny wyniósł 20%. Jeżeli w przyszłym roku podrożeje znów o 200 zł, do 1 400 zł, to będzie wzrost o niecałe 17% rok do roku.
Gdyby popyt konsumencki osłabł firmy nie byłyby w stanie przenosić całej inflacji na swoje ceny. Dotyczy to zwłaszcza tych kategorii produktów, które nie są nam niezbędne i decyzje o ich zakupie można odłożyć w czasie. Ten efekt chcieliśmy osiągnąć jedenastokrotnie podnosząc stopy procentowe.
Analizując wyniki finansowe przedsiębiorstw w I półroczu można dojść do wniosku, że firmy z dużą łatwością podwyższały ceny. To efekt wysokich oczekiwań inflacyjnych, co oznacza, że jako klienci oczekujemy dużych wzrostów cen, akceptując je. Stąd rekordowa październikowa inflacja konsumencka 17,9% i podwyżki stóp procentowych nie przyniosły jeszcze pożądanego efektu.
Rekordowa inflacja to także efekt działań związanych z polityką gospodarczą, bo o ile RPP podnosiła stopy, zacieśniając politykę monetarną, to jednocześnie rząd prowadził działania zaprzeczające podwyżkom stóp procentowych, zwiększał ilość pieniędzy trafiających do konsumentów. Taka sytuacja jest bardzo niebezpieczna.
- Cały czas utrzymuje się duża niepewność jakie będzie tempo hamowania inflacji, bo jeśli popatrzymy na strukturę inflacji, to nie jest tak, że drożeje tylko energia, opał i paliwa, drożeje niemal wszystko i ten efekt rozprzestrzenienia się inflacji na inne kategorie jest bardzo szeroki – komentuje ekspert XTB. – Drożeje odzież i obuwie, rekreacja czy edukacja, a to nie są kategorie, w których wzrosty cen bezpośrednio wynikają z na przykład droższego węgla i ropy naftowej. Oczywiście rosną wówczas koszty wytwórców, logistyki i funkcjonowania sklepów, ale jest to już efekt rozlania się inflacji.
Agencja Moody’s w swej ostatniej prognozie oceniła, że na koniec przyszłego roku inflacja w Polsce będzie jednocyfrowa, spadnie do 9.5%. Czy jest to realne?
- Prognozy z jednocyfrową inflacją na koniec przyszłego roku zakładają, że tempo rozprzestrzeniania się inflacji będzie maleć i będziemy widzieć opóźniony wpływa podnoszenia stóp procentowych i zacieśnienia pieniężnego, a dodatkowo wystąpią globalne ograniczenia powiązane z globalnym spowolnieniem gospodarczym – wyjaśnia P.Kwiecień z XTB. – To jednak nie musi wystarczyć, aby ograniczyć presję inflacyjną w Polsce. Przy ekspansywnej polityce gospodarczej rządu taki scenariusz stanie się wątpliwy. Dlatego tak istotne są też projekcje przygotowywane przez NBP, to z nich powinno wynikać czy dalsze podwyżki stóp procentowych będą jednak konieczne.
Zgodnie z listopadową projekcją NBP, przygotowaną przy założeniu niezmienionych stóp procentowych NBP i uwzględniającą dane dostępne do 21 października br., inflacja znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 14,4–14,5% w 2022 r. (wobec 13,2-15,4% w projekcji z lipca 2022 r.), 11,1 – 15,3% w 2023 r. (9,8-15,1%) oraz 4,1 – 7,6% w 2024 r. (2,2-6,0%) oraz 2,1 – 4,9% w 2025 r. Oznacza to, że średnioroczna inflacja konsumencka (CPI) w przyszłym roku będzie dwucyfrowa. W 2024 r. ukształtuje się ona znacząco powyżej celu inflacyjnego RPP (2,5%). Powrót do celu nastąpi dopiero w 2025 r. Projekcja NBP wyznacza też scenariusz zbliżonego do zera wzrostu PKB w 2023 r. oraz stopniowego przyspieszenia wzrostu gospodarczego w kolejnych latach.
Listopadowe utrzymanie poziomu stóp procentowych (stopa referencyjna 6,75%) było zaskakujące, biorąc pod uwagę długość posiedzenia RPP. Miesiąc temu RPP również nie zdecydowała się na podwyżkę i utrzymała stopy na niezmienionym poziomie. Decyzja taka była wówczas pierwszą od października 2021 r., kiedy rozpoczął się cykl podwyżek.