Z początkiem drugiego półrocza 2018 r. rynek towarowy zmaga się z coraz większymi wyzwaniami. Po mocnym rozpoczęciu roku, w ostatnim kwartale zaczęły pojawiać się liczne problemy. Głównym z nich jest realne zagrożenie dla światowego wzrostu gospodarczego, a w konsekwencji dla popytu na wiele kluczowych surowców w związku z rosnącym prawdopodobieństwem wojny handlowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a ich licznymi partnerami handlowymi, ze szczególnym uwzględnieniem Chin.
Wojny handlowe to zwykle nieskuteczna strategia, ponieważ wyższe cła skutkują obniżeniem wolumenu obrotów i zahamowaniem tempa wzrostu, podwyższając równocześnie koszty dla globalnych konsumentów.
Obecna siła amerykańskiej gospodarki w porównaniu z resztą świata doprowadziła do obecnych rozbieżności pomiędzy polityką pieniężną Rezerwy Federalnej i innych głównych banków centralnych. Spowodowało to umocnienie dolara, co wywiera dodatkową presję na zadłużone gospodarki wschodzące, które muszą mocniej walczyć o finansowanie i więcej za nie płacić w miarę spadku światowej płynności USD.
Obecne wydarzenia mają zasadnicze znaczenie, ponieważ wzrost gospodarczy rynków wschodzących stymuluje popyt na wiele kluczowych surowców, od metali przemysłowych po energię.
Jednym z wyjątków w tym zakresie jest ropa naftowa, która pomimo niedawnych starań OPEC i Rosji w dalszym ciągu jest kupowana w kontekście coraz wyższego ryzyka dla dostaw krótko- i długoterminowych od wielu producentów, w tym Wenezueli, Libii, Kanady, oraz - przede wszystkim – Iranu.
Aprecjacja dolara zarówno wobec walut rynków wschodzących, jak i wobec walut gospodarek rozwiniętych, doprowadziła do – przynajmniej tymczasowej - utraty statusu bezpiecznej inwestycji przez złoto na rzecz USD i amerykańskich obligacji skarbowych. Metale przemysłowe znalazły się pod presją nałożoną przez coraz większe problemy dotyczące prognozy ekonomicznej dla Chin, związane z wojną handlową i zahamowaniem tempa wzrostu kredytów.
Mocny wzrost cen kluczowych produktów rolnych na początku tego roku ponownie ruszył z miejsca, ponieważ inwestorzy wystraszyli się widma wojny handlowej zagrażającej eksportowi amerykańskiej kukurydzy do Meksyku oraz w szczególności amerykańskiej soi do Chin. W połączeniu z negatywnym wpływem mocnego dolara i poprawą warunków uprawnych w Stanach Zjednoczonych spowodowało to spektakularne załamanie pozycji funduszy we wszystkich trzech głównych uprawach: kukurydzy, pszenicy i soi.
W ubiegłym tygodniu zarówno metale przemysłowe, jak i szlachetne, a także produkty rolne kontynuowały spadek w miarę, jak obawy o wojnę handlową i ujemny impet cenowy przyciągały zwolenników krótkiej sprzedaży.
Tymczasem cena ropy WTI gwałtownie poszła w górę, osiągając poziomy odnotowane ostatnio w 2014 r. Zarówno cena ropy Brent, jak i WTI otrzymały impuls do wzrostu po zwiększeniu presji Waszyngtonu na Iran i wniosku, by od listopada wszyscy sojusznicy zmniejszyli import irańskiej ropy do zera. Cena ropy WTI uzyskała ponadto wsparcie w postaci największego spadku zapasów od niemal dwóch lat, rosnącego popytu ze strony rafinerii oraz informacji, że miesięczny przestój u kanadyjskiego producenta piasków bitumicznych może jeszcze bardziej obniżyć stan zapasów w Cushing w nadchodzących tygodniach.
W nadchodzących miesiącach najważniejszą kwestią będzie podaż, a raczej jej potencjalny brak. Pomimo faktu, iż trzej najwięksi producenci na świecie – Rosja, Arabia Saudyjska i Stany Zjednoczone – zamierzają produkować po 11 mln baryłek dziennie, wielu producentów zmaga się z problemami, a ich produkcja spada.
Po 1 listopada amerykańskie sankcje wobec Iranu najprawdopodobniej zdecydowanie ograniczą eksport z tego kraju, ponieważ klienci na całym świecie szukają dostawców alternatywnych w obawie przed odwetem ze strony Waszyngtonu. Wenezuela odnotowuje dalsze załamanie branży naftowej, natomiast ostatnie walki w Libii ponownie podkreśliły zagrożenie dla wynoszącej 1 mln baryłek dziennie produkcji tego kraju, która spadła właśnie o 300 000 baryłek dziennie.
Wyższe koszty paliw, wojna handlowa i globalne spowolnienie gospodarcze mogą ostatecznie zahamować rajd na rynku ropy, kiedy uwaga inwestorów skupi się na niższym wzroście popytu. Trudno zgadywać, kiedy to nastąpi i jak wysoko może wzrosnąć cena ropy do tego czasu. Nie należy zapominać przy tym o zasadniczych interwencjach politycznych, które wpływają na rynek ropy.
Przeprowadzone niedawno wśród 35 ekonomistów i analityków badanie Reuters przewiduje, że w drugiej połowie 2018 r. cena ropy Brent osiągnie średnio 74 USD/b, czyli nieco mniej niż obecna cena spot na poziomie 79 USD/b. Z perspektywy wykresu wydaje się, że cena ropy Brent ponownie przekroczy 80 USD/b, zanim znajdzie opór w okolicach poziomu 82 USD/b.
W czerwcu złoto odnotowywało znacznie niższe wyniki, szukając ochrony przed mocnym dolarem i agresywną retoryką prezesa Fed, Jerome’a Powella, w sprawie dalszej normalizacji amerykańskich stóp procentowych. Dziewięć miesięcy zysków zostało zniwelowane w związku z rosnącą frustracją inwestorów spowodowaną niezdolnością złota do pokonania kluczowego oporu powyżej 1 360 USD/uncja.
Inwestorzy szukający bezpiecznych inwestycji w obliczu ryzyka makroekonomicznego, finansowego i geopolitycznego zwracali się w stronę dolara oraz amerykańskich papierów skarbowych. Przy braku kupujących i aprecjacji USD złoto zachowywało się tak, jak każde inne ryzykowne aktywo w ostatnich tygodniach. Po pogorszeniu się prognozy technicznej, fundusze podjęły krótką sprzedaż złota; w efekcie 19 czerwca długa pozycja netto spadła do najniższego od 2½ roku poziomu.
Inwestorzy długoterminowi, którzy często grali na zwyżkę złota za pośrednictwem produktów notowanych na giełdzie, ograniczyli swoje lokaty o 44 ton, co stanowiło największy spadek od lipca ubiegłego roku.
Złoto i metale półszlachetne szukają obecnie wsparcia i z perspektywy długoterminowej wydaje się, że kolejnym kluczowym rejonem będzie obszar poniżej 1 240 USD/uncja. Tymczasem srebro utrzymało relatywnie stabilną relację względem złota, co wskazuje, że większość słabych długich pozycji została już zamknięta.
Biorąc pod uwagę wyprzedaż w czerwca, złoto musi powrócić powyżej 1 270 USD/uncja, a potencjalnie nawet 1 286 USD, zanim zacznie się zamykanie najnowszych krótkich pozycji i pojawią się dotychczas nieprzekonani kupujący.
Coraz wyższe ryzyko inflacyjne związane z wojną handlową i oznaki, że wiele gospodarek wkrótce zahamuje, to wystarczająco dobre powody, aby w tym momencie nie zakładać spadku ceny złota. Mimo iż krótkoterminowa prognoza techniczna jest problematyczna i może oznaczać dalsze straty, w naszej opinii złoto może się umocnić po zatrzymaniu rajdu dolara i/lub w momencie, gdy nowe dane potwierdzą nasze wspomniane powyżej poglądy na temat inflacji i wzrostu gospodarczego.