Powyborcza euforia na polskich aktywach minęła. W krótkim terminie ryzyko odreagowania, czy to na złotym, czy giełdzie jest dość duże, w dłuższym horyzoncie czasowym perspektywy są obiecujące. Brak kontynuacji ruchu w górę na głównej parze walutowej świata, w tle znów wzrost rentowności amerykańskiego długu.
Wiara w to, że nowa władza przyniesie lepsze
Efekt wyniku wyborów w Polsce, mimo że przyniósł spektakularny efekt w postaci niespotykanego apetytu na nasze aktywa, musiał w końcu wygasnąć. Kapitał zagraniczny, który napływał niemal z każdej strony, przyniósł ponad 1,5% umocnienie złotego w relacji do euro i jeszcze wyższe do dolara amerykańskiego. Giełda warszawska w dwa dni skoczyła w górę o prawie 7%. Czar jednak prysł i czego można było się spodziewać, doszło do korekty i powiązania sytuacji naszych aktywów z rynkiem zewnętrznym ponownie. Tym bardziej że teraz czeka nas kilka tygodni dość mało spektakularnych w polityce w naszym kraju, gdyż oba obozy władzy będą pracować nad możliwymi rozwiązaniami. Partia rządząca nad mimo wszystko utrzymaniem w jakiś sposób władzy, z kolei opozycja już nad nowym rozdaniem w rządach RP. Bądź co bądź perspektywy złotego, czy to krajowej giełdy mocno się poprawił i w perspektywie dłuższej powinny znów się odezwać. Mowa o przede wszystkim odblokowaniu środków z programów pomocowych UE.
Otoczenie risk off
Trzeba pamiętać, że euforia na złotym odbyła się w momencie, gdy na świecie trwają konflikty zbrojne. O Ukrainie wiemy od ponad 1,5 roku, a nowy punkt zapalny pojawił się w Strefie Gazy, gdzie wojska izraelskie próbują raz na zawsze zakończyć istnienie Hamasu, czyli palestyńskiej organizacji terrorystycznej. W powietrzu ciągle tli się ryzyko eskalacji konfliktu, pojawia się temat czynnego udziału Iranu, co przy obecności wojsk amerykańskich dość blisko mogłoby wywołać niespotykany zbieg niekorzystnych scenariuszy. Nie trzeba nikogo przekonywać, że poza tragedią ludzi, którzy zamieszkują te terytoria, doszłoby do sporych perturbacji choćby na notowaniach ropy naftowej, gdyż Iran jest ważnym graczem na tym rynku. Jak nerwowo zachowują się rynki na wszelkie informacje z tej części świata, świadczy rzekomy atak Izraela na szpital w Strefie Gazy i podana przez media liczba zgonów w granicach 500. Inwestorzy szybko przetrawili to jako możliwość eskalacji konfliktu i zyskiwały aktywa bezpieczne, a na rynkach pojawił się twardy risk off. Teraz więc krajowa waluta może już wrócić do zerkania na to, co się dzieje właśnie na szerokim rynku i tutaj mogą pojawić się problemy z kontynuacją umocnienia. Warto jeszcze wspomnieć o innym czynniku korzystnym dla PLN, a mianowicie polityce monetarnej. Jak pokazują kontrakty na stopę procentową, znacznie bardziej restrykcyjnie podchodzi się po wyniku wyborów do ewentualnych dalszych obniżek stóp w Polsce. Tydzień temu kontrakty FRA zakładały spadek o 150 pkt bazowych do wiosny 2024, teraz już tylko 90 pkt, co będzie działać na plus dla złotego.
5% w zasięgu wzroku
Wspominaliśmy o szerokim rynku, a tutaj wczoraj doszło do powrotu do umocnienia USD. W relacji do EUR, gdy wydawało się, że możliwy jest większy ruch w górę, doszło do cofnięcia i powrotu w bliskie rejony 1,0530. Poza oczywiście risk off na rynkach, który sprzyja większej sile dolara, nie można nie zwrócić uwagi na to, co się dzieje na rynku długu w USA. Rentowność 10-latek jest już na poziomie 4,96, co oznacza nie mniej ni więcej, że test granicy 5% jest kwestią godzin. Ten czynnik będzie sprzyjał mocniejszemu dolarowi na szerokim rynku. Dzisiaj w kalendarzu przede wszystkim wystąpienie szefa Fed, czy jest on w stanie słownie wywrzeć presję na rynek długu, tu już można mieć wątpliwości. Od początku tygodnia starali się to robić pozostali członkowie FOMC, sugerując, że czas podwyżek stóp się skończył, niemniej jednak rynek rozgrywa to po swojemu. Nie bez znaczenia jest też fakt, jakie potrzeby pożyczkowe ma teraz amerykański rząd, który całkiem niedawno zwiększył zadłużenie i tym samym emituje obligacje na grube mld, co przynosi spadek ich ceny, ale zwiększa rentowność.