Serie stratnych transakcji to chleb powszedni traderów, niestety jak na złość jest ich najczęściej więcej niż serii zyskownych transakcji. Biorąc pod uwagę to, że większość strategii skupia się na podnoszeniu relacji ryzyka do zysku (R/Z), a nie skuteczności - nie ma co się temu dziwić. Tak zwyczajnie musi być z punktu widzenia prostej statystyki.
W tradingu jest pewna relacja, którą należy znać: im lepszy stosunek ryzyka do zysku tym niższa skuteczność strategii. W przypadku dobrze zoptymalizowanej strategii chęć poprawy relacji ryzyka do zysku skutkuje zmniejszeniem procentu skutecznych zagrań, natomiast chcąc zwiększyć procent zyskownych transakcji musimy pogodzić się z pogorszeniem relacji ryzyka do zysku. W efekcie większość strategii ma skuteczność poniżej 50%. Związane jest to również z faktem, iż większość strategii bazuje na grze z trendem. Cechą charakterystyczną takich strategii jest właśnie niska skuteczność i wysoka relacja R/Z (pisząc wysoka relacja R/Z mam na myśli relację, w której zysk jest większy od ryzyka. Patrząc na przyjęty zapis z punktu widzenia matematyki powinniśmy mówić odwrotnie, gdyż relacja ta zapisana jest w postaci dzielenia).
Dobrze, przyjmijmy w takim razie, że posługujemy się strategią o skuteczności 40% (przy relacji R/Z równej 1:3 i zarządzaniu ryzykiem na poziomie 1% daje nam to oczekiwaną stopę zwrotu z transakcji na poziomie 0,6% - czyli oczekujemy zysków w długim terminie). Zadajmy sobie pytanie: Jaka jest szansa na dwie stratne transakcje z rzędu?
Nie potrzeba wysiłku, by odpowiedzieć na to pytanie. Obliczenia są proste:
60% x 60% = 36%
Oznacza to ni mniej ni więcej niż to, że częściej niż co trzecia para transakcji będzie serią dwóch strat z rzędu. Szansa na osiągnięcie dwóch zyskownych transakcji z rzędu to znacznie mniej, bo tylko 16%. Jak już stwierdziłem – obliczenia są proste, wnioskowanie wydawałoby się również proste… ale jednak tak wiele osób popełnia tutaj błędy. Najgorszym z nich jest wnioskowanie następujące:
„Skoro poprzednia transakcja była stratna, to teraz mam tylko 36% szans na kolejną stratę, co oznacza, że na 64% zarobię!”
Niestety to nie wygląda tak pięknie. Poza tym interesujący jest fakt, że nikt nie próbuje w ten sam sposób podchodzić do zyskownych serii, tzn.: „Jeśli poprzednia transakcja zarobiła, to teraz na 84% stracę.”
Rynek jest jak kości. Tak jak kość do gry nie pamięta jaką wcześniej liczbę wskazała, tak rynek nie pamięta czy w poprzedniej transakcji straciłeś czy zyskałeś. Jeśli poprzednia transakcja była stratna to kolejna ma dalej tylko 40% szans na zarobek i 60% szans na stratę.
Poniższa tabela przedstawia prawdopodobieństwo wystąpienia serii strat i zysków (wyniki podane są do serii 10 transakcji, obliczenia są proste: wystarczy podnieść prawdopodobieństwo wystąpienia np. straty do potęgi, która określa długość serii). Cały czas bazujemy na strategii o skuteczności 40%.
Chcę teraz zwrócić Twoją uwagę na następującą kwestię: przed pierwszą transakcją wystąpienie dwóch strat z rzędu równe jest 36%, natomiast po stratnej transakcji mamy 60% szans na poniesienie kolejnej straty, czyli po pierwszej stratnej transakcji prawdopodobieństwo, że zanotujemy serię 2 strat z rzędu (razem z poprzednią) równe jest 60%, a prawdopodobieństwo, że będzie to seria 3 strat z rzędu to teraz 36% itd.
Zwróć uwagę również na to jak szybko maleje prawdopodobieństwo wystąpienia coraz dłuższych serii zysków w porównaniu do serii strat. Seria 5 zyskownych transakcji z rzędu jest praktycznie tak samo prawdopodobna jak seria 9 strat.
Pułapka gracza
Z seriami strat związany jest pewien efekt zwany „pułapką gracza”. Jest to termin stosowany głównie do gier hazardowych, jednak w tradingu również ma zastosowanie. Pułapka ta objawia się tym, iż osoba grająca w ruletkę uważa, że po wydłużającej się serii strat wzrasta prawdopodobieństwo wygranej. Niestety pozostaje ono takie samo i w przypadku kasyna zawsze jest na niekorzyść klienta. W przypadku gry na rynkach pułapka gracza objawia się na dwa sposoby: po serii strat uważamy, że prawdopodobieństwo wygranej wzrasta (co często skutkuje tym, że zwiększamy ryzyko, by się odrobić) lub po serii wzrostów w notowaniach uznajemy, że wykres musi zrobić korektę, gdyż nie może wiecznie rosnąć (a przecież wiemy, że: „trend wykazuje silniejszą tendencją do kontynuacji swojego biegu niż do zmiany kierunku”).