Ropa naftowa odbija od ważnego wsparcia
Kurs ropy naftowej ma za sobą burzliwą, środową sesję, podczas której notowania ropy WTI oraz Brent wyznaczyły nowe 2-miesięczne dołki przy odpowiednio 76,99 dol. za baryłkę oraz 81,79 dol., po czym z impetem od nich odbiły.
– Departament Energii, jak w każdą środę, także wczoraj opublikował raport pokazujący zmiany zapasów paliw w poprzednim tygodniu. Oczekiwania inwestorów nie były wygórowane – jeszcze we wtorek Amerykański Instytut Paliw (API) podał własne szacunki na temat zapasów ropy, pokazujące ich zaskakujący wzrost. Zazwyczaj wyliczenia API stanowią dobry prognostyk późniejszych danych przedstawionych przez Departament Energii – jednak nie tym razem. Okazało się bowiem, że według danych departamentu, w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej spadły o 1,36 mln baryłek do poziomu 459,5 mln baryłek. To nawet większa zniżka niż ta oczekiwana jeszcze na początku tygodnia – wyjaśnia analityczka rynków surowcowych w DM BOŚ (WA:BOSP) Dorota Sierakowska.
Mimo wzrostu zapasów benzyny i destylatów (w poprzednim tygodniu obie wartości zwyżkowały o niemal milion baryłek) kurs ropy wykorzystał pretekst, aby odbić od ważnych techniczne stref wsparcia i chociaż spróbować zapoczątkować korektę w obrębie dotychczasowego trendu spadkowego.
Warto jednak zaznaczyć, że rynek ropy naftowej charakteryzuje sezonowość, a rozpoczynające odbicie może zbiegać się z tzw. driving season, czyli okresem wzmożonego zapotrzebowania na paliwo.
Zwykle jednak zapasy zaczynają spadać w czerwcu, ale nie można wykluczyć, że wzmożony popyt ze strony rafinerii rozpoczął się już nieco wcześniej.
Od strony podażowej warto zaznaczyć, że państwa porozumienia naftowego OPEC+ planują utrzymać dobrowolne cięcia produkcji na drugą połowę roku, a minister ds. ropy Rosji podkreśla, że w OPEC+ nawet nie dyskutuje o podniesieniu obecnych poziomów produkcji.
To wszystko sprawia, że w połączeniu napięciami geopolitycznymi kurs ropy naftowej może rozpoczynać właśnie mocniejszy ruch wzrostowy.