Dolar ma za sobą najgorsze pierwsze siedem miesięcy roku od ponad 30 lat. Bazując na przebiegu notowań pozostałe waluty G-10 można podzielić na kilka podgrup. Pierwsza z nich to te, które kontynuują umocnienie względem dolara poza długoterminowe maksima z ubiegłego tygodnia. To funt i euro.
Eurodolar ponownie został dość głęboko ściągnięty po wyjściu na długoterminowe maksima powyżej 1,19 i przed ważnymi publikacjami z USA (rynek pracy w piątek) powinien się stabilizować. Dopiero zejście poniżej 1,1780 dałoby impuls do głębszego odreagowania.
Nawet wiernie dotrzymująca euro kroku korona szwedzka została nieco z tyłu. Budowie podwójnego dołka na EUR/SEK na pewno sprzyja kryzys polityczny w Szwecji. Surowcowe trio dolarów AUD, CAD i NZD nie tylko nie ustanowiło nowych ekstremów, ale weszło w fazę korekty, która ma przestrzeń by być rozwijana.
Wyjątek stanowią jen i w pewnym sensie frank, czyli waluty defensywne. USD/JPY jeszcze na początku lipca był ponad 114 i nie cofnął się trwale poniżej 110 próbując zbudować bazę ponad tym poziomem. CHF jeszcze kilkanaście dni temu poruszał się w peletonie zyskującym do dolara, ale nie wytrzymał tempa i od kilkunastu dni ostro traci do pozostałych walut. EUR/CHF zbliżając się do 1,15 w pewien sposób nadgania EUR/JPY, czyli inną parę walutową, w której notowaniach w pierwszej części roku można było zakładać premię za ryzyko polityczne w strefie euro. Przy rynku nastawionym bardzo pozytywnie do perspektyw makroekonomicznych Eurolandu, biorąc pod uwagę hossę na Wall Street i rynku metali przemysłowych (ma znamiona spekulacyjne i dowodzi osłabienia się obaw o Chiny) oraz perspektywy polityki ECB zestawione z SNB, trudno znaleźć powód by pojawił się popyt na franka. Rządzi zasada, że waluta kraju, który ostatni wykona zwrot w kierunku normalizacji polityki znajduje się na końcu stawki. Kryterium te spełniane jest w przypadku SNB i Banku Japonii.
Dziś z peletonu powinien wypaść także funt. Utrzymanie przez Bank Anglii głównej stopy procentowej na 0,25 proc. jest bazowym scenariuszem, ale przy dwóch głosach za podwyżką. Rewizja w dół prognoz wzrostu jest gołębim ryzykiem, choć BoE będzie chciał zostawić sobie wszystkie opcje na przyszłość. Oczekiwania rynkowe dotyczące zacieśniana przed końcem roku są względnie wysokie i stanowią czuły punkt dla GBP.
Rynek spokojnie podchodzi do wyniku sierpniowego posiedzenia Banku Anglii, gdyż w stawkach rynku pieniężnego są wycenione jedynie kilka pb podwyżki. Kilka tygodni temu spekulowano jeszcze, że BoE może zdecydować się na odwrócenie nadzwyczajnej obniżki z ubiegłego roku (rekcja na referendum ws. Brexitu), gdyż gospodarka ma się lepiej niż się wówczas obawiano i dodatkowa stymulacja monetarna nie jest potrzebna. Mimo to w szeregach BoE dominuje przekonanie, że ożywienie w dalszym ciągu jest kruche, a ostatnie zmiany po wyborach parlamentarnych mącą obraz wokół porozumienia Brexitu. Dopóki sprawy nie będą bardziej klarowne, BoE powinien powstrzymać się od działania.
Jednak Rada Polityki Monetarnej (MPC) nie jest jednomyślna i ostatnim razem (14 czerwca) trzy z ośmiu głosów były za podwyżką. Sądzimy, że w sierpniu rozkład będzie 2-6 w związku z odejściem Kristin Forbes. Jej następczyni, Silvana Tenreyro, jak na razie nie wykazywała jastrzębich zapędów. Jeśli rozkład utrzyma się na 5-3, będzie to jastrzębia niespodzianka, która podniesie oczekiwania na podwyżkę przed końcem roku, a tym samym dałaby umiarkowany impuls wzrostowy dla GBP. Nie jest to jednak nasz scenariusz bazowy.
Komunikacja Banku Anglii będzie w sierpniu wzbogacona o Raport Inflacyjny i konferencję prasową. Poprzednie szacunki dynamiki PKB są dużo powyżej rynkowego konsensusu. Rewizja w dół może osłabić argumentację jastrzębi i przemawiać za utrzymaniem stóp procentowych bez zmian do końca roku. Tym samym prognozy stanowią gołębie ryzyko.
Ogólnie oczekujemy przekazu zbliżonego do tego z czerwca. Choć rewizja prognoz stanowi ryzyko dla perspektywy podwyżki w tym roku, BoE będzie starał się w komunikacie (i na konferencji) nie zamykać sobie całkowicie drogi do zacieśniania. Przestrzelenie celu inflacyjnego wciąż stanowi powód do obaw i BoE nie ma interesu w podsycaniu wyprzedaży GBP gołębimi akcentami. Mimo to rynek względnie wysoko utrzymuje wycenę podwyżki na koniec roku (40 proc.) i jeśli BoE nie da wyraźnych powodów do podtrzymania tych oczekiwań, GBP może zareagować osłabieniem, choć nie widzimy potencjału dla silnego ruchu. Ostatnie wzrosty GBP/USD to głównie wynik słabości dolara i potencjalne rozczarowanie decyzją BoE nie jest czynnikiem, który może ten ruch całkowicie zneutralizować.