Jastrzębi Dudley pomógł dolarowi otrząsnąć się po niejednoznacznym wydźwięku danych z rynku pracy USA. Redukcja sumy bilansowej może być obok, a nie zamiast podwyżek stóp procentowych, co może odmienić perspektywy USD w średnim i długim terminie. Dobrze by jednak było, gdyby prezes Yellen dziś wieczorem potwierdziła rynkowe przypuszczenia. Poza tym napięcia geopolityczne nadają tła, nie zapominając o odliczaniu do wyborów we Francji.
To dość zabawne, że w ostatnim czasie komunikacja bankierów centralnych z rynkiem finansowym odbywa się na zasadzie: najpierw mówię raz, później tłumaczę o co faktycznie mi chodziło. W marcu na świeczniku był ECB i dyskusja, czy bank z podwyżkami stóp procentowych poczeka do zakończenia QE? Teraz uwaga przeniosła się na Fed w kwestii redukcji sumy bilansowej. W piątek Wiliam Dudley z Fed w Nowym Jorku powiedział, że rynek źle go zrozumiał tydzień wcześniej, kiedy on zasugerował „małą przerwę” w podwyżkach. Choć zaznaczył, że decyzja o redukcji sumy bilansowej może wpłynąć na decyzję o podwyżce w krokiem terminie, tak teraz uściślił, że „przerwa już ma miejsce, a mała przerwa jest jeszcze krótsza”. Innymi słowy, rozpoczęcie procesu redukcji sumy bilansowej nie musi przyhamować tempa podwyżek raz na pół roku, czyli obecne oczekiwania na co najmniej dwa kroki do końca tego roku i trzy w 2018 r. nie są wygórowane. Co więcej, redukcja sumy bilansowej jest dodatkowym (a nie zastępczym) elementem zacieśniania polityki pieniężnej z istotniejszym oddziaływaniem na długi koniec krzywej rentowności. Oprocentowanie 10-latek skoczyło w piątek z 2,30 proc. do 2,38 proc., za czym podążył dolar. W tym tygodniu ruch może być kontynuowany, choć przydałoby się, żeby prezes Fed dziś wieczorem (22:00) powtórzyła stanowisko Dudleya. Ich poglądy zwykle są zbliżone, więc szanse na to są dość duże, szczególnie że obraz techniczny jest sprzyjający dla USD.
Raport z rynku pracy USA miał wpływ na chwilę, gdyż wstępne rozczarowanie niskim odczytem zmiany zatrudnienia (podziękowania za reakcję należą się algorytmom transakcyjnym) zostało szybko wymazane, gdyż ogólny wydźwięk odczytu nie był wcale negatywny. Wprawdzie zatrudnienie przyrosło tylko o 98 tys. (prog. 180 tys.), to średnia za ostatnie trzy miesiące wynosi imponujące w tej fazie cyklu 185 tys. W szczegółach dla przykładu dobra pogoda w lutym przyspieszył prace na budowach, a atak zimy w marcu odwrócił efekt. Co więcej, w badaniu gospodarstw domowych przyrost zatrudnienia wyniósł 472 tys. (dane do NFP pochodzą od firm), co przełożyło się na spadek stopy bezrobocia do 4,5 proc. z 4,7 proc. Tym samym stopa bezrobocia znalazła się na poziomie, który w opinii wielu członków FOMC jest poniżej jest traktowane jako stan pełnego zatrudniania. Fed raczej nie wyciągnie pochopnych wniosków z jednego raportu, ale stwierdziłbym, że jesteśmy bliżej niż dalej kolejnej podwyżki w czerwcu. Kolejny raport, jeśli „wygładzi” wahania zatrudnienia, może wyraźnie ożywić debatę o kolejnej podwyżce.
Dolar pozostaje silny, a ponadto napięcia geopolityczne pomagają mu względem walut rynków wschodzących i surowcowych. Konflikt w Syrii psuje relacje USA z Rosją, choć pośrednio pomaga utrzymać ceny ropy wyżej. W ten sposób CAD może się relatywnie bronić przy słabości AUD i NZD. Przy względnie pustym kalendarzu przez większą część tego tygodnia, obawy inwestorów mogą położyć się cieniem na nastroje. Przy odliczaniu ostatnich dwóch tygodni do wyborów we Francji aktywa europejskie mogą doliczać premię za ryzyko polityczne. Przełamanie 1,06 przez EUR/USD może okazać się trwalsze, ale też EUR/JPY może znaleźć więcej sprzedających. W przypadku złotego, EUR/PLN kolejny raz zatrzymał spadki przed 4,21, ale wspomniane potencjalne ryzyka mogą przeszkodzić w kupowaniu polskiej waluty. Bardziej wymowne mogą być wzrosty USD/PLN ponad 4,00 przy spadkowym klimacie na eurodolarze.