Jeszcze tylko kilka godzin, a wszystko będzie jasne. No, może nie wszystko, ale na pewno bardzo dużo. O 14.30 Amerykanie ogłoszą dane z rynku pracy, tzw. payrolle, które mogą zadecydować, czy Rezerwa Federalna podniesie stopy w grudniu czy poczeka do przyszłego roku. Oczekiwania są tak duże, że wskaźnik nie musi wcale sięgnąć 200 tys. nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych, by grudniowa podwyżka stała się - oczywiście w oczach inwestorów, a nie Fed – niemal stuprocentową pewnością. Problem może pojawić się wówczas, gdy dane spadną grubo poniżej rynkowego konsensusu 185 tys. Mało jednak kto w to wierzy, bo wskaźniki sprzed kilku dni były całkiem niezłe, i to zarówno dotyczące rynku pracy (raport ADP), jak i usług.
Europa drzemie czekając na dane z USA, ale od czasu do czasu budzą ją Niemcy. Dzisiaj rano Berlin zaprezentował słabe wskaźniki dotyczące produkcji przemysłowej (dzień wcześniej marnie wypadły dane o zamówieniach w przemyśle). Niemcy są ofiarą spowolnienia w Chinach, do których wysyłają sporą część eksportu. Giełdy europejskie zareagowały niewielkimi spadkami, ale tym, co je naprawdę interesuje, są dalsze losy dolara i polityka Fed.
Brytyjczycy odpoczywają po wczorajszym show Bank of England, który niespodziewanie oddalił termin podwyżek stóp i ściął prognozy inflacji. Ciekaw, jak zareaguje funt po dzisiejszych danych o produkcji przemysłowej i bilansie handlu zagranicznego. BoE jest przekonany, że gospodarka brytyjska nie jest pozbawiona różnego rodzaju ryzyk, i teraz zobaczymy, czy dane makro to potwierdzą.
dr Maciej Jędrzejak, Dyrektor Zarządzający Saxo Bank Polska