Akcje małych amerykańskich spółek, reprezentowane przez indeks Russell 2000, zaliczają najlepszy początek roku od 32 lat, osiągając zawrotną 8,8% stopę zwrotu w ciągu pierwszych 12 sesji handlowych roku. To znacznie więcej niż stopa zwrotu benchmarkowego indeksu spółek o dużej kapitalizacji czyli S&P 500, który w tym samym okresie wzrósł o 5,2%. Ale co znamienne, dla tego indeksu to również najlepsze 12-dniowe otwarcie roku od tych samych 32 lat. Podobnie jest na pozostałych znanych indeksach – indeks Dow Jones wzrósł 4,5% a NASDAQ 6,5% w tym samym okresie.
Czy to powód aby otwierać teraz szampana? Niekoniecznie jeśli spojrzymy co stało się 32 lata temu, kiedy to indeks Russell 2000 zyskał niecałe 12% a indeks S&P 500 aż 11% podczas pierwszych 12 sesji stycznia. W tym samym, pamiętnym 1987 roku w dniu 19 października indeks Dow Jones tąpnął 22,6% podczas pojedynczej sesji giełdowej, co było najgorszym dniem dla tego indeksu w historii notowań. A wraz z nim tąpnęły inne indeksy giełdowe na całym świecie. Tylko do końca października giełda w Hongkongu spadła o 45,8%, w Australii o 41,8%, w Hiszpanii o 31%, Wielkiej Brytanii o 26,%, a w Kanadzie o 22,5%.
Czy powinniśmy obawiać się powtórki ,,czarnego poniedziałku”?
Oczywiście jest mało prawdopodobne, że będziemy mieli powtórkę z tego wydarzenia w tym roku. Płynność na rynkach finansowych była w tamtych czasach znacznie mniejsza. Oprogramowanie komputerowe w bankach działało w ten sposób, że automatycznie włączało wyprzedaż akcji kiedy paliły się na czerwono inne parkiety, co wywołało efekt domina.
Obecnie, nawet gdyby miało nastąpić tąpnięcie na giełdzie, to po pamiętnym ,,czarnym poniedziałku” amerykański SEC (Securities and Exchange Commission) wprowadził limity „circuit breaker”. Są to procentowe poziomy spadku jakie na danej sesji giełdowej może dany indeks osiągnąć, aby notowania zostały automatycznie zawieszone. W przypadku np. indeksu S&P 500 mamy 3 takie poziomy: Poziom 1 – 7%, Poziom 2 – 13% i Level 3 – 20%. Po osiągnięciu pierwszego lub drugiego poziomu handel zawieszany jest na 15 minut, a w przypadku osiągnięcia poziomu 3 do końca sesji giełdowej. Dodatkowo są również 10% limity spadków dla pojedynczych akcji, po osiągnięciu których ich notowania są również zawieszane. Stąd też jak widać tak spektakularne tąpnięcie amerykańskiego indeksu podczas pojedynczej sesji, tak jak to miało miejsce w 1987 roku, nie może się powtórzyć z powodów czysto technicznych.
Odkładając na bok zamierzchłą przeszłość powinniśmy być jednak świadomi faktu, że wzrosty na amerykańskich indeksach w tak szybkim tempie mogą się wkrótce równie szybko skończyć. Pomimo kuszącej, spektakularnej stopy zwrotu, inwestorzy powinni być ostrożni szczególnie inwestując w spółki o małej kapitalizacji. W przypadku nadejścia kolejnej fali wyprzedaży, tego typu spółki będą narażone na mocniejsze spadki, gdyż z reguły bardziej opierają się na finansowaniu długiem niż spółki o dużej kapitalizacji. Obroty i płynność na tego typu spółkach są również mniejsze co oznacza, że w przypadku paniki na rynkach będzie bardzo trudno sprzedać posiadane akcje, a jeśli już to po znacznie niższej od oczekiwań cenie.