Brak ważnych wydarzeń makroekonomicznych powoduje, że euro pozostaje słabe pod wpływem relatywnej słabości europejskich aktywów i jątrzącej się premii za ryzyko polityczne. Eurodolar cofnął się od górnego ograniczenia obowiązującego przedziału wahań (1,0580 – 1,08), ale do jego dolnej bandy pozostaje jeszcze sporo miejsca. Uwaga inwestorów znajduje się na granicy pomiędzy perspektywami polityki Fed i zmianą w polityce fiskalnej USA a sytuacją polityczną w Europie Zachodniej. Brak jednego motywu przewodniego powoduje sporą chimeryczność rynków i rozerwanie pomiędzy zaangażowaniem w sprzeczne tendencje.
Ostrożność przed kupowaniem dolara nakazuje zachować fakt, że rentowność długu USA 10Y pozostaje w okolicach kilkutygodniowych minimów (2,40 proc.) Przy sporej niepewności dotyczącej politycznej przyszłości Starego Kontynentu najbardziej zagrożone są długie pozycje na USD/JPY. Silny zwrot zanotowały waluty gospodarek wschodzących: USD/TRY, USD/ZAR. USD/PLN również powrócił ponad 4,0 a EUR/PLN nad 4,30. Spodziewamy się utrzymania deprecjacyjnej presji na złotym, widzimy przede wszystkim przestrzeń do osłabienia względem dolara. Wartym odnotowania wydarzeniem jest kolejny gigantyczny przyrost zapasów ropy (wg API o kilkanaście milionów baryłek), który sprowadził ceny WTI do 51,20 USD. Uważamy, że rynek surowca jest daleki od równowagi. W rezultacie rośnie ryzyko pokrywania długiej pozycji spekulacyjnej zbudowanej podczas rajdu cen z czwartego kwartału. Katalizatorem takiej tendencji byłoby przebicie dołków z pierwszej połowy stycznia.
Dziś nie poznamy ważnych danych makro. W centrum uwagi będą za to decyzje władz monetarnych: rodzimych i nowozelandzkich. Oczekujemy (zgodnie z konsensusem), że Bank Rezerwy Nowej Zelandii (RBNZ) utrzyma główną stopę OCR na 1,75 proc. (decyzja o 21:00). Od ostatniego, listopadowego posiedzenia miało miejsce sporo zdarzeń, które będą ważyły na wymowie komunikatu. Inflacja CPI powróciła do korytarza celu inflacyjnego 1-3 proc. (średni cel: 2 proc.), a niektóre miary inflacji bazowej pozostają blisko 2 proc. Dwuletnie oczekiwania inflacyjne na 1,92 proc. wykonały solidny skok z 1,68 proc. w IV kw. 2016 r. i obecnie są najwyżej od III kw. 2015 r. Kondycja gospodarki krajowej pozostaje powyżej trendu przy wsparciu poprawy ożywienia globalnego. Maleje presja na kurs z tytułu dywergencji w polityce monetarnej, kiedy Fed planuje trzy podwyżki stóp procentowych w tym roku, a inne czołowe banki centralne odchodzą od gołębiego nastawienia. W rezultacie nie może dziwić, że perspektyw podwyżek są wkalkulowane w krzywą stóp procentowych w Nowej Zelandii z ruchem o 25 pb w listopadzie wycenionym na niemal 90 proc.
Jakkolwiek RBNZ ma wiele argumentów, by zmodyfikować komunikat na bardziej jastrzębi, permanentnie pozostaje zainteresowany, by nie podsycać aprecjacji NZD. Od początku 2017 r. ważony obrotami kurs kiwi (NZD TWI) silnie wzrasta i obecnie jest ok. 3,8 proc. względem prognozy RBNZ na koniec I kwartału. Rozwój sytuacji na rynku walutowym może skłaniać RBNZ do zasygnalizowania obaw o negatywne konsekwencje aprecjacji na perspektywy gospodarcze. Taka werbalna interwencja stanowi ryzyko osłabienia NZD, jednak nie powinno być ono trwałe. Biorąc pod uwagę stan gospodarki Nowej Zelandii wydaje się mało realne, aby RBNZ zdecydował się na bardziej zdecydowane działania (obniżka stopy OCR). W tym kontekście powtórzenie przez RBNZ w komunikacie, że NZD jest za silny i stanowi powód do niepokoju nie będzie dla uczestników rynku zaskoczeniem. Jest prawdopodobne, że w finalnej ocenie wydźwięku komunikatu pozytywna zmiana języka w odniesieniu do inflacji i perspektyw wzrostu gospodarczego może przyćmić ostrzeżenia dotyczące siły NZD. Potencjalne cofnięcie w wycenie NZD może zostać szybko wykorzystane przez inwestorów do odnowienia długich pozycji.
Największe ryzyko dla NZD wywarłaby sugestia, że RBNZ zamierza utrzymywać stopę OCR bez zmian do końca roku. Taki „forward guidance” w ostrożnym wydaniu zdaje się nieszkodliwy dla reputacji banku centralnego, gdyż pozostawia otwartą drogę do zmiany stanowiska przy zapoznaniu się z nowymi danymi z gospodarki, głównie z CPI za I kw. (będzie znana przed majowym posiedzeniem RBNZ). Jednocześnie jest to forma werbalnej interwencji, która przede wszystkim uderzyłaby w oczekiwania na rynku stopy procentowej, ale pośrednio przełożyłaby się na wyprzedaż NZD. Sądzimy jednak, że szanse na taki scenariusz są niskie.
W styczniu od prezesa NBP Adama Glapińskiego usłyszeliśmy, że Rada Polityki Pieniężnej jest konserwatywna. Zgodnie z tą deklaracją są małe szanse, aby najbliższe posiedzenia RPP przyniosły zmianę poziomu stóp procentowych lub istotne wskazówki dotyczące terminu najbliższego ruchu. Dane z polskiej gospodarki poprawiają się, ale CPI i inwestycje wciąż są daleko od optymalnych poziomów. Dla złotego decyzja RPP powinna być neutralna.
Prognozujemy pierwszą podwyżkę stopy referencyjnej o 25 pb jeszcze w tym roku (listopad), gdyż zakładamy szybsze tempo wzrostu inflacji po stronie czynników popytowych i osiągniecie celu inflacyjnego 2,5 proc. jeszcze w III kw. Dopiero wówczas spodziewamy się zmiany retoryki RPP na bardziej jastrzębią. Spodziewamy się, że do tego momentu komunikaty po posiedzeniach i konferencje prasowe prezesa NBP będą niosły ze sobą niewiele impulsów dla rynków. Kontrakty FRA na trzymiesięczny Wibor sugerują 26 proc. prawdopodobieństwa podwyżki w ciągu następnych sześciu miesięcy (6,5 pb z ruchu o 25 pb) – i jest to dość niska wycena bez sugestii silnego nastawienia uczestników rynku. Upatrujemy w tym stanie rzeczy szansy dla złotego, ale na jej ziszczenie się trzeba będzie jeszcze długo poczekać.