Polska gospodarka energetyczna wyraźnie zmierza w kierunku koncentracji kapitału w jednym koncernie. Zgodnie z motywacjami, które kierują rządzących, jest stworzenie podmiotu, który będzie w stanie skutecznie konkurować na arenie międzynarodowej, oraz realizować projekty transformacji energetycznej. W tym celu konsekwentnie realizowana jest fuzja PKN Orlen, Lotosu (WA:LTSP) oraz PGNiG (WA:PGN), która może być sfinalizowana jeszcze w tym roku. Wymienione podmioty wchodzą w konsolidację w bardzo dobrej sytuacji, m.in. za sprawą drożejących surowców energetycznych. Na początku marca doszło do sytuacji, w której PGNiG na fali dynamicznych wzrostów stała się polską spółką o największej kapitalizacji rzędu niemal 42 mld złotych. Spółka kontynuuje rozwój, skupiając się głównie na zwiększeniu wydobycia w rejonie szelfów norweskich.
Czy fuzja jest potrzebna polskiej gospodarce?
Podstawowa kwestia dotycząca tworzenia się koncernu multienergetycznego, to pytanie, czy koncentracja tak dużego kapitału w ramach jednego podmiotu nie zagrozi konkurencji na krajowym rynku? Na ten moment UOKiK wydał warunkową zgodę na fuzję, pod warunkiem sprzedaży niezależnemu inwestorowi spółki Gas Storage Poland, która sprawuje kontrolę nad magazynami gazowymi należącymi do PGNiG. Obawy przeciwników koncentracji kapitału może budzić również fakt, iż udział skarbu państwa w tym przedsięwzięciu ma sięgać niemal 50%. Dla porównania udział w Orlenie (WA:PKN) to 27%. Stwarza to niebezpieczeństwo zbyt dużej ingerencji politycznej, która często nie idzie w parze w efektywnym gospodarowaniem.
Z drugiej strony przedstawiciele rządu zapewniają, że tylko duży koncern będzie w stanie realizować inwestycje związane z transformacją energetyczną. Ponadto, większa kontrola państwowa ma być zabezpieczeniem przed ingerencją wrogich podmiotów zewnętrznych.
Inwestycje gazowe zaczynają przynosić efekty.
Postawienie na dywersyfikację w zakresie wydobycia oraz importu gazu ziemnego zdecydowanie procentuje. Kluczowe w tym zakresie okazały się dwie inwestycje – terminal LNG w Świnoujściu oraz gazociąg Baltic Pipe. Wraz z rozpoczęciem wojny na Ukrainie Dania dała zielone światło na kontynuowanie budowy lądowej części gazociągu poprzez wydanie odpowiednich pozwoleń środowiskowych. Dzięki temu już w tym roku popłynie do nas błękitne paliwo z Norwegii, co pozwoli na pełne uniezależnienie się od dostaw ze wschodu
W ostatnich latach PGNiG mocno stawia na zwiększenie wydobycia na kierunku norweskim. Aktualnie polski gigant wydobywczy posiada na Kontynentalnym Szelfie Norweskim już ponad 60 koncesji. Zgodnie z zapowiedziami w tym roku wydobycie osiągnie 2,5 mld m sześc, co będzie oznaczało wzrost o ponad 1 mld względem roku poprzedniego.
Rysunek 1. Wydobycie gazu w Norwegii, źródło: pgnig.pl
Wyraźny wzrost możemy obserwować również w przypadku dostaw poprzez terminal w Świnoujściu. W ramach importu skroplonego gazu PGNiG orientuje się głównie na kierunek amerykański, gdzie podpisano długoterminowego umowy na dostawy z tamtejszymi firmami. Logistyka związana z tego typu transakcjami wspierana jest przez rosnącą flotę gazowców. Według wyliczeń na wodach terytorialnych państw UE operuje już 40 takich statków.
PGNiG zaatakuje historyczne maksima?
Na początku tego miesiąca PGNiG osiągnęła swoje historyczne maksima w rejonie cenowym 7,50 zł za akcję. Wzrosty wspierane były przede wszystkim wysokimi cenami gazu na światowych rynkach, które są kluczowym czynnikiem wpływającym na kurs spółki. Aktualnie notowania znajdują się w ramach ruchu korekcyjnego, który zatrzymał się w rejonie cenowym 6,40.
Rysunek 2. Analiza techniczna PGNiG
W przypadku wybicia tego obszaru powinniśmy zobaczyć zejście co najmniej w okolice 6 zł. W dalszym ciągu jednak w mocy jest scenariusz wzrostowy, który w przypadku ponownego wyjścia powyżej 7 zł, może doprowadzić do kolejnego ataku na 7.50 i potencjalne ustanowienie nowych maksimów.