Złoty traci do euro i franka, umacniając się jednocześnie do funta. Na warszawskiej giełdzie dominują umiarkowane spadki. Oba rynki, podobnie jak większość rynków światowych, czekają na sygnały z Jackson Hole.
W środę złoty traci w relacji do euro i szwajcarskiego franka, stabilizuje się wobec dolara i zyskuje do słabo spisującego się dziś funta. O godzinie 14:18 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2840 zł, rosnąc o 1 gr w stosunku do poziomów z wczorajszego zamknięcia. Notowania CHF/PLN podskoczyły do 3,76 zł z 3,7520 zł we wtorek. Kurs USD/PLN stabilizował się na poziomie 3,63 zł. GBP/PLN osunął do 4,6485 zł. Ta ostatnia para znalazła się na najniższym poziomie od pamiętnego jednodniowego załamania funta w październiku 2016 roku, gdy w krótkiej chwili brytyjska waluta potaniała o ponad 20 gr.
Neutralny wpływ na notowania złotego miały opublikowane o godzinie 14:00 krajowe dane o podaży pieniądza M3 w lipcu i sierpniowy raport o koniunkturze gospodarczej. Obie te publikacje wpisywały się w aktualne dobre oceny rodzimej gospodarki i w związku z tym nie niosły dodatkowej wartości dodanej. Z podobnym brakiem reakcji należy liczyć się w czwartek, gdy Główny Urząd Statystyczny opublikuje najnowszy biuletyn (zawierający m.in. dane o stopie bezrobocia), a także zostanie opublikowany protokół z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej (RPP), raport o koniunkturze konsumenckiej, a rząd zajmie się budżetem na 2018 roku.
Dzisiejsze wahania złotego są pochodną zmian na rynkach globalnych, w tym mocniejszego zachowania euro po serii optymistycznych indeksów PMI dla Francji, Niemiec i strefy euro, słabego zachowania funta oraz niewielkiego pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych. Tyle tylko, że wahania ta nie mają żadnej wartości prognostycznej. Zarówno złoty, jak i zdecydowana większość pozostałych walut, obecnie jest w fazie wyczekiwania na najważniejsze wydarzenie obecnego tygodnia, czyli na startujące w czwartek sympozjum ekonomiczne w Jackson Hole z udziałem bankierów centralnych. Uwaga inwestorów wówczas przede wszystkim będzie skoncentrowana na zaplanowanych na piątek wystąpieniach szefowej Fed Janet Yellen i prezesa Europejskiego Banku Centralnego (ECB) Mario Draghiego. Kluczowa będzie odpowiedź na pytania, czy Fed w tym roku jeszcze podniesie stopy procentowe, czy rozpocznie we wrześniu redukcję swojego rozdętego bilansu, a także, czy ECB na wrześniowym posiedzeniu ogłosi ograniczenie programu skupu aktywów? Aczkolwiek odpowiedź na to ostatnie pytanie być może nie padnie, gdyż zgodnie ze wcześniejszymi nieoficjalnymi doniesieniami, Draghi nie wykorzysta wizyty w Jackson Hole do zaprezentowania w jaki sposób będzie ewoluowała europejska polityka monetarna. Nie mniej jednak to właśnie wystąpienia Yellen i Draghiego zdecydują o nastrojach na rynku walutowym, tym samym decydując też o losach złotego w końcówce sierpnia. Dlatego wszystkie wahania które będą miały miejsce wcześniej z założenia mają jedynie krótkoterminowy i nietrwały charakter.
Na warszawskiej giełdzie środa upływa pod znakiem lekkich spadków, co koreluje z minusami przy notowaniach kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy oraz współgra z mieszanymi nastrojami dominującymi na europejskich parkietach. Pod kreską znalazł się nawet indeks WIG20, który początkowo lekko zyskiwał, ciągnięty w górę m.in. przez drożejący Lotos (WA:LTSP), JSW (WA:JSW) i mBank.
Dziś najmocniej handlowane na GPW są akcje Pekao, PZU (WA:PZU), Play i co nieco może zaskakiwać, walory CD Projekt (WA:CDR). Obroty na całym rynku są jednak umiarkowane, co jest tendencją obserwowaną już od dłuższego czasu.
Podobnie jak na rynku walutowym, również tu wyczuć można oczekiwanie na doniesienia z Jackson Hole. Stąd też prawdopodobnie publikowane po południu amerykańskie dane z sprzedaży domów na rynku pierwotnym w lipcu oraz wstępne odczyty sierpniowych indeksów PMI dla tamtejszego sektora przemysłowego i usługowego nie zdołają już odwrócić losów sesji. W czwartek zaś czeka nas kolejna sesja wyczekiwania na sygnały z banków centralnych.