Po raz kolejny dzień zaczęliśmy od osłabienia krajowej waluty. Tym razem złoty szybko przeszedł do kontry. Nikt nie wie, jak długo potrwa ten niespokojny lot i do jakich poziomów nas doprowadzi. Za nami kolejna dawka informacji z Wysp. Inwestorzy wyczekują na dane z USA.
Quo vadis?
Skala hejtu wymierzonego w ostatnich kilku dniach w PLN (a co za tym idzie w RPP) może mierzyć się z tą skierowaną w kadrę Reprezentacji Polski w piłce nożnej. W mediach nie milkną komentarze mówiące o tym, że w 4 dni krajowa waluta oddała cały zysk, który wypracowała w ciągu ostatnich 4 miesięcy. Obok tego prostego, ale jakże obrazowego zestawienia nie można przejść obojętnie. Po wczorajszym tragicznym poranku i dojściu na EUR/PLN do 4,49 i USD/PLN do 4,38 nastąpiło kilkugroszowe odreagowanie. Co ciekawe, działo się to przy rosnącym {{1|eueurolarze}}. Oznacza to, że ostatnia deprecjacja złotego była tak silna, że ostatecznie mimo wszystko musiała wyhamować. Środowy poranek rozpoczęliśmy podobnie jak wtorkowy. Kursy xxxPLN ruszyły w kierunku południowym. Tym razem siła ruchu nie była tak duża jak wczoraj. Pytanie, czy PLN znajdzie argument do odwrócenia kierunku i umocnienia lub chociaż stabilizacji, czy może wczorajsze odreagowanie to tylko chwilowy przystanek i przed nami kolejna fala wzrostów?
Uzupełnienie danych z Wysp
W środę z samego rana zostaliśmy poczęstowani kolejną dawką odczytów z brytyjskiej gospodarki. Tak jak wczorajsze dane można było uznać za mieszane, tak dziś szala przeważyła w negatywną stronę. Produkcja przemysłowa w ujęciu rocznym była mniejsza od prognozowanej i wyniosła tylko 0,4%. W ujęciu miesięcznym było to poniżej kreski (-0,7%). PKB w zestawieniu kwartalnym nie uległ zmianom, pozostając przy marnych 0,2%, natomiast w odniesieniu rocznym obniżył się do 0% (poprzednio 0,9%). Brytyjska gospodarka przeżywa osłabienie, co rzutuje na funta szterlinga, który chwile po dzisiejszych odczytach stracił w stosunku do euro, dolara czy franka. Na popularnym „kablu” po raz trzeci w tym miesiącu testujemy wsparcie 1,245 USD, natomiast złoty próbuje wykorzystać słabe dane z Wysp, chcąc o 9:30 przełamać od góry poziom 5,40 PLN.
Inflacja w Stanach
Odczytem dnia jest bez wątpienia publikacja dynamiki cen zza oceanu. Rynkowy konsensus zakłada, że czerwcowe CPI w wysokości 3% było lokalnym dołkiem i od teraz nie łatwo będzie zejść niżej. Zwłaszcza że wygasa jeden z akceleratorów wcześniejszych spadków dynamiki cen, jakim jest efekt bazy, gdyż w 2022 roku to właśnie czerwcowy odczyt był tym najwyższym. Zatem każde kolejne wartości z tego roku będą odnoszone do coraz niższej bazy z 2022. W konsekwencji dziś rynki spodziewają się drugiego z rzędu wzrostu inflacji konsumenckiej w Stanach do 3,6%. Ponowne oddalanie się od celu inflacyjnego FED tylko utwierdza inwestorów w przekonaniu o pozostawienie kosztu pieniądza w USA na wysokim poziomie. Prognozuje się, że z 93% prawdopodobieństwem kolejna decyzja FOMC (która już 20 września) pozostawi stopy procentowe w USA na dotychczasowym poziomie. Za podwyżką o 25 pb. jest tylko 7%. Większe szanse na pojedynczy ruch są w listopadzie – 38,2%. Za kilka godzin przekonamy się, czy dzisiejszy odczyt CPI wpłynie na zmianę tych predykcji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 – strefa euro – produkcja przemysłowa,
14:30 – USA – Inflacja konsumencka,
16:30 – USA – tygodniowa zmiana zapasów paliw.