Kurs S&P 500 nie boi się spadków
Wall Street oficjalnie rozpoczął sezon wynikowy za I kw. 2024 r., a dziś poznamy raporty finansowe takich gigantów, jak JP Morgan, Wells Fargo, BlackRock, czy CitiGroup.
W myśl zasady, że nie ma hossy bez banków, inwestorzy mogą próbować odgadnąć aktualny rynkowy sentyment oraz rewidować oczekiwania wobec najgorętszych spółek technologicznych, których wyniki poznamy już na przełomie kwietnia i maja.
Analityk CMC Markets Łukasz Leściorz zwraca jednak uwagę, że mimo zaskakującego odczytu inflacji z USA, kupujący wciąż mają się dobrze, a ostatnie świece spadkowe nie były w stanie zagrozić dotychczasowej hossie.
– Kurs S&P 500 doszedł w ostatnim czasie od historycznych szczytów, po czym zabrakło mu motywacji, aby kontynuować ruch wzrostowy. Rynek przykleił się do poziomu 5 155 – 5 200 punktów i kontynuuje konsolidację w tym obszarze. Ostanie świece nie odbiegają od reszty, więc wydaje się, że pożegnanie przez inwestorów z 3-krotnymi obniżkami stóp procentowych w USA stało się faktem. Dodatkowo nikt nie liczy już na pierwszy ruch w czerwcu, dopiero wrzesień wydaje się realnym terminem. Wyższa inflacja powoduje jednak dużą presję na wyniki spółek, które zadecydują o najbliższej przyszłości S&P 500 – wyjaśnił analityk CMC Markets Maciej Leściorz.
Spoglądając na wykres, można zauważyć, że notowania SPX wybiły dołem z dotychczasowego kanału wzrostowego, podobnie, jak miało to miejsce w poprzednich fazach hossy. Nie można zatem wykluczyć, że przed wynikami największych graczy pokroju Nvidii, Alphabet, czy Apple (NASDAQ:AAPL) rynek cofnie się o kolejne kilkadziesiąt punktów, aby następnie zapoczątkować silne odbicie z celem na nowych historycznych szczytach.