Kurs S&P 500 ma problemy?
Tylko od 19 lutego do 13 marca kurs S&P 500 przecenił się o ponad 10%, co miało związek z eskalacją wojny handlowej między USA a ich dotychczasowymi partnerami. W lutym 2025 roku prezydent USA, Donald Trump, ogłosił wprowadzenie 25-procentowych ceł na import stali i aluminium, obejmujących wszystkie kraje bez wyjątku, co miało na celu ochronę krajowego przemysłu.
Analitycy banków inwestycyjnych są jednak zgodni, że eskalacja napięć handlowych może prowadzić do spowolnienia wzrostu gospodarczego zarówno w USA, jak i w krajach objętych cłami. Wzrost kosztów surowców, (stali i aluminium), spadek zaufania wobec amerykańskich firm, czy obawy przed recesją wypływają negatywnie na perspektywy wynikowe wszystkich spółek w indeksie S&P 500, co może po części tłumaczyć ostatnie spadki. Jeśli dodamy do tego panikę oraz chęć realizacji zysków, to wyjdzie przepis na mocną, 10% korektę, która miała miejsce w ostatnich tygodniach.

W związku z tym Goldman Sachs (NYSE:GS) i Yardeni Research postanowił obniżyć prognozy indeksu na ten rok z odpowiednio 6500 punktów na 6200 oraz 7000 na 6400.
Zespół Goldman Sachs obniżył także prognozę PKB Stanów Zjednoczonych na 2025 r., ponieważ wpływ ceł i niepewność polityczna wpływają na perspektywy największej gospodarki świata.
Mimo to inne banki i firmy badawcz nie spieszą się z dostosowaniem swoich oficjalnych prognoz na koniec roku dla S&P 500, wierząc, że obecne zamieszanie jest chwilowe, a w dłużej perspektywie rynek i tak wyjdzie na swoje.
Zespół J.P. Morgan kierowany przez Dubravko Lakos-Bujasa, utrzymał swoją cenę docelową na koniec roku na poziomie 6500 punktów, jednak przyznał, że istnieje duża niepewność wokół tej prognozy, dlatego nie wyklucza, że S&P 500 może nie osiągnąć tego poziomu do 2026 r.
Citigroup również zaczyna powoli dystansować się od swojej grudniowej prognozy, obniżając ocenę amerykańskich akcji do neutralnej z byczego stanowiska, które utrzymywał od października 2023 r.