Zeszłotygodniowe, ujemne zmiany cen ropy naftowej (WTI: –8,1%, Brent: –4,9%) kontynuują trwającą od połowy stycznia podwyższoną zmienność, będącą de facto próbą eksploracji dążącej do ustalenia tzw. twardego dna. Z obecnego układu sił rynkowych, w którym przewaga niedźwiedzi wcale nie jest już tak oczywista, poziom ok. 30 dolarów za baryłkę może być tym, czego rynki paliwowe w ostatnich tygodniach poszukiwały. To z kolei mogłoby oznaczać, że odmienny w ostatnim czasie „czynnik irański” działający na kurs in minus został już uwzględniony w cenach. Teraz, gdy rynki pochylają się nad „konkretami” zdają się dostrzegać, że osiągniecie przez Teheran produkcji w wysokości 7 mln baryłek dziennie to nie tylko kwestia czasu, ale też i zagranicznych pieniędzy. Te zaś, pomimo oferowania znacznych i wieloletnich zachęt fiskalnych są ostrożne i wcale nie palą się do wejścia na tamtejsze pola naftowe Iranu. Nie brakuje opinii, że mogą poczekać nawet jeszcze dwa lata, nie dlatego, że tyle ma trwać powrót do atrakcyjnych cen, ale wówczas będzie też wiadomo, czy urzędujący prezydent Hassan Rouhani zostanie wybrany na następną kadencję.
Od początku tego pobłyskuje znów złoto, a w ślad za nim stara się to czynić srebro (lecz głównie w sieci: +5,1%, bo na fixingu zalewie: +0,7%). W minionym tygodniu kurs „żółtego metalu” wzrósł od +3,4% (fixing) do +5,0% (sieć), a w trakcie minionego miesiąca w obrocie elektronicznym o +9,0%, w ramach fixingu o +6,3%.
„Szerokim” wzrostem notowań, z poprawką na nikiel (–0,9%), wykazał się w omawianym okresie segment metali przemysłowych: aluminium (+1,9%), cyna (+2,0%), cynk (+6,5%), miedź (Nowy Jork: +1,4%, Londyn:+2,9%), ołów (+4,8%). W obliczu obserwowanych powyższych zwyżek chciałby się podzielać pogląd, że są one symptomem poprawy koniunktury w przemyśle, ale uwzględniając zeszłotygodniową aprecjację dolara (USD/Euro: –2,8%) nie sposób jeszcze ocenić - ile w niniejszej progresji kursów metali jest „realnej” gospodarki, a ile „czystej” mechaniki wynikającej ze zmiany kursu walutowego.
Na rynkach towarów rolno – spożywczych wpływ wahań dolara był selektywny. Na parkietach zbożowych i mięsnych dominowały spadki. Te pierwsze wynosiły w przypadku: pszenicy („zwykłej: –2,6%, Kansas: –3,8%), kukurydzy (–1,6%), soi (fasolka: –1,7%, śruta: –2,5%) i ryżu (–2,0%). Kurs ryżu od połowy zeszłego roku był odwrotnie skorelowany z ruchami cen miedzi, co w jednym i drugim przypadku wyrażało obawy o stan chińskiej gospodarki, gdyż ryż jest podstawowym, a zarazem najtańszym elementem azjatyckiej diety. Obecnie kursy obu tych towarów/surowców weszły jakby w krótkookresowy trend boczny.
Miniony tydzień przyniósł wspomniane lekkie wyhamowanie cen „mięsa czerwonego”, tj. wołowiny (młode woły: –1,3% i bydło: –0,1%) i wieprzowiny (–0,1% ), przypisać je zapewne należy spadkom notowań zbóż. Te zaś zdawały się wyrażać brak akceptacji dla cen, które oferuje Egipt na kolejnym przetargu, w którym uczestniczyli dostawcy ziarna z Rosji, Rumunii i Francji.
Dodatnia reakcji na spadek wartości dolara miała miejsce wśród „softów”. I tak wzrastały notowania: kakao (+1,1%), kawy (Arabica:+3,4%, Robusta: +3,2%), a „pół na pół”- cukru, tego białego traciły (–2,7%), a trzcinowego zyskiwały (+1,2%). W górę o +1,6% odbiły ceny kontraktów na mrożony koncentrat soku pomarańczowego.
Z kolei o –1,5% zsunęły się notowania bawełny. Rynek ten znajdował się w tych dniach pod wpływem danych o wielkości obszaru zasiewów w 2016 r. w Stanach Zjednoczonych USA (nr 3 w świecie z ok. 14% udziałem w globalnej podaży). Dane te wskazują, że łączny obszar uprawy bawełny wyniesie w tym roku w USA ok. 9,1 mln akrów wobec 8,5 mln akrów w 2015. Oznacza to ok. 7% zwyżkę powierzchni, ale i tak jest to nieco niżej od prognoz zakładających, że wielkość zasiewów w Stanach Zjednoczonych wyniesie 9,4 mln aktów.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA