Bank Anglii oraz Bank Norwegii zaskoczyły rynki podwyżkami aż o 50 punktów bazowych. Ponieważ polityka pieniężna działa ze sporym opóźnieniem można zadać sobie pytanie, jakie będą skutki za 6-9 miesięcy?
Z 4,5% do 5,0% podniósł w czerwcu podstawową stopę procentową Bank Anglii, to najwyższy poziom od kwietnia 2008 r. Jeżeli nie podwyższymy stóp teraz, to w przyszłości może być gorzej, uzasadniał Andrew Bailey, prezes Banku Anglii. Sama podwyżka była oczekiwana przez rynek, zwłaszcza, że dzień wcześniej opublikowano dane mówiące, że inflacja konsumencka w Wielkiej Brytanii utrzymała się w maju na poziomie 8,7%, a inflacja bazowa (nie uwzględniająca cen żywności, paliw i energii) wzrosła do 7,1%, czyli najwyższego poziomu od 1992 r. Rynek kontraktów terminowych wyceniał jednak na 60% szanse na podwyżkę o 25 pb. Inwestorzy spodziewali się, że może dojść nawet do serii pięciu podwyżek.
Jastrzębie nastroje powróciły z taką intensywnością, że za niespodziankę uznano decyzję z początku lipca Banku Rezerwy Australii, który zdecydował się na utrzymanie stóp procentowych na poziomie 4,1%, mimo, że oczekiwania rynkowe zakładały podwyżkę o 25 punktów bazowych. Taki ruch był tłumaczony niepewnością co do perspektyw gospodarczych i potrzebą oceny skutków wcześniejszych podwyżek stóp procentowych. W komunikacie mogliśmy przeczytać, że bank będzie uważnie śledził sytuację w gospodarce i monitorował inflację, dlatego też nie można jeszcze mówić o zakończeniu procesu zacieśniania i niewykluczone, że w przyszłości zobaczymy kolejne podwyżki stóp procentowych. Na ten moment spekuluje się, że bank centralny podniesie stopy o co najmniej 0,25 punktu procentowego do 4,35% w nadchodzących miesiącach. Podczas konferencji prasowej, prezes RBA, Philip Lowe brzmiał jastrzębio, gdy powiedział, że bank dostrzega potencjalną konieczność wdrożenia bardziej restrykcyjnej polityki monetarnej w celu osiągnięcia pożądanego poziomu inflacji.
- Banki centralne, o których myślano, że zakończyły cykl podwyżek stóp procentowych, zdecydowały się na powrót do zacieśniania polityki monetarnej, a dodatkowo niektóre z nich postanowiły wprowadzić wyższe podwyżki niż oczekiwał rynek - mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB (WA:XTB). – To duży jastrzębi zwrot w porównaniu do tego, czego oczekiwały rynki w tym roku. Jeszcze całkiem niedawno oczekiwano na pivot, a więc na zmianę nastawienia banków centralnych i obniżki stóp procentowych. Przykładem jastrzębiego zwrotu są banki centralne Kanady i Australii, które zdecydowały się na podwyżki.
Przed nami prawdopodobnie jeszcze dwie podwyżki stóp procentowych z USA, tym bardziej prawdopodobne, że dane z rynku pracy są co najmniej dobre. W marcu 2022 r. Fed rozpoczęła walkę z inflacją, podnosząc stopy procentowe w rekordowym tempie od 0,25% do 5,25%. Inflacja spadła z 8,5% do 4%, jednak inflacja bazowa utrzymuje się w okolicach 5,0%, a prezes Fed od miesięcy głosi, że stopy procentowe pozostaną wysokie przez dłuższy czas. Drugi najważniejszy bank centralny świata, EBC też będzie jeszcze podnosił stopy procentowe. Zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych (HICP) w strefie euro w maju był o 6,1% wyższy niż przed rokiem, jak poinformował Eurostat. Dla przypomnienia, w Polsce mamy inflację 11.5% r/r, a stopa referencyjna NBP wynosi 6.75%.
Wraz z podwyżkami stóp rośnie jednocześnie ryzyko recesji. Skutki podwyżek poznajemy z opóźnieniem.
- Dawniej oceniano, że ten wpływ na gospodarką poznaje się po 12-24 miesiącach – komentuje ekspert XTB. – Teraz oczekuje się, że te transmisje będą dużo szybsze, potrwają 6-12 miesięcy. Może więc okazać się, że ostatnie podwyżki były nadmierne, choć na razie przeczą temu dane napływające z całego świata.
Z protokołów RPP wiemy, że trzy osoby z rady konsekwentnie domagają się podwyższenia stóp procentowych przez NBP. Podwyżki są jednak mało prawdopodobne, tym bardziej, że jesienią odbędą się wybory parlamentarne.
Nadal mamy bardzo wysoką inflację, choć ta spadła do 13,0%, a w czerwcu do 11,5% r/r.
- Dopiero spadek inflacji poniżej poziomu obecnych stóp procentowych (6,75%) powinien stwarzać szanse na obniżki stóp procentowych, tym bardziej, że niższy wzrost cen w ostatnich miesiącach jest efektem przede wszystkim spadku światowych cen ropy naftowej, a w Europie dodatkowo cen energii elektrycznej i gazu, zadziałał wiec w Polsce efekt bardzo wysokiej ubiegłorocznej bazy – dodaje M.Stajniak z XTB. – Na pewno nie powinniśmy mówić, że w Polsce już wygraliśmy z inflacją.
Efektem bardziej jastrzębich nastrojów są zmiany na rynkach walutowych. Dolar nie może znaleźć sobie kierunku. Jeżeli stopy procentowe w Wlk.Brytanii będą wyższe niż w USA, to funt powinien zyskiwać.